*1*

54 7 5
                                    

- Hades! - Julia krzyknęła, patrząc na czarnego jak kir psa, który oddalał się od niej. Blask zachodzącego słońca odbijał się od sierści pupila.

-Do nogi! - Przybrała stanowczy ton. Jednak pies jak na zawołanie zaczął biec szybciej.

Nie miała sił pędzić za nim. Nogi przestały współpracować z nią, a duchota utrzymująca się jeszcze w powietrzu nie ułatwiała oddychania. Uroki późnej wiosny dawały o sobie znać. Ledwo złapała oddech, a szczekanie zwierzaka ustało. Cisza objęła cały las na około minutę. Żadne zwierzę nie ośmieliło się jej przerwać. Do czasu, gdy pojawił się tajemniczy dźwięk.

Szelest liści rozbrzmiewał znad przeciwka. Kobieta poniosła głowę, aby zobaczyć, co wywołuje te odgłosy, a raczej kto. Dostrzegła w oddali mężczyznę, który kierował się w jej stronę. Ubrany był w długi, biały jak lilie surdut. Wiatr popychał materiał do tyłu, co nadawało mu klasy. Białawe włosy poddały się żywiołowi i zaczęły żyć własnym życiem. Pociągła twarz wydawała się nie przejmować pogodą, można rzec, że mężczyzna miał uśmiech na twarzy. Wtem oczy jegomościa przesunęły się na urodziwą kobietę. Podszedł w je stronę szybkim krokiem i złożył ukłon.

- Cóż to za wiek! Niewiasto! Piękność twa urzeka me oczy, pozwól, że się przedstawię! - wykrzyczał w zdumieniu. Zdezorientowana Julia nie wiedziała, co powiedzieć. Stała tam i patrzyła otępieniu na mężczyznę.

- Hrabia Horeszko ma zaszczyt z panią rozmawiać - dokończył.


-Julia..., wystarczy Julia, proszę pana - odpowiedziała z konsternacją na twarzy, chcąc się oddalić wraz z pupilem. Lecz Hrabia nie zamierzał zakończyć tej rozmowy i ciągnął ją dalej.

- Ależ nie tak prędko Afrodyto! - wykrzyczał zbulwersowany na takie zachowanie. - Gdzież ja jestem! Knieja to z pewnością, lecz któryż to wiek mam zaszczyt odwiedzać.

- Jest dwudziesty pierwszy wiek panie Hrabio, dwa tysiące dwudziesty pierwszy rok znajduje się na kalendarzach - kobieta odparła ze zdziwieniem. Nie była ta dla niej codzienna sytuacja.

Znaleźli wspólny język i tak rozmowa powoli zaczęła przeradzać się w dyskusję. Obydwoje nie mieli zamiaru jej przerwać. Tematyka była zmienna, od książek po najpiękniejsze kolory tulipanów. Niestety widoczność zaczynała być zerowa. Zaczęli kierować się w stronę chatki kobiety. Domek nie był duży, ale za to bardzo przytulny. Ciemne deski zdobiły podłogę, a bordowe ściany odbijały światło lamp. Liczne dekoracje wprawiały Hrabiego w szok i zachwyt jednocześnie. Przesuwał dłonią po rzeźbionych meblach z uśmiechem na ustach i charakterystycznym błyskiem w oku. Jego romantyczna natura uwielbiała taki styl, był w siódmym niebie.

Julia patrzyła na niego, jak robi bałagan w jej pokoju. Przypomniała sobie wcześniejszą rozmowę i uśmiech zagościł na jej twarzy.

- Z tego, co ustaliliśmy, miałam cię zabrać na rynek. Ponieważ jak ty to wtedy ująłeś hm... "Podziwiać wasz obecny świat zamierzam! Pokaż mi niewiasto, z czym na co dzień przebywacie, a ja w zamian, gdyż serce me uczciwe opowiem ci historii parę, o Horeszku wielkim co romantyczną naturę posiada" - przemówiła z nadmiarem emocji gestykulując podobnie jak Hrabia, mówiący to pierwszy raz. Ów mężczyzna kiwnął głową na zgodę.

- Zatem zapraszam za mną - powiedziawszy to, Julia wyszła na ganek, kierując się do samochodu.

Mężczyzna udał się za nią, patrząc na ten dziwny powóz bez koni. Zaufał jednak młodej pannie i wsiadł do auta.

Po dziesięciominutowej przejażdżce dotarli do miasta. Hrabia wysiadł jak poparzony i przeniósł swe oczy na pusty rynek wypełniony latarniami. Wyciągnął ze swej obszernej kieszenie papier, ołówek i inne sprzęty, które zawsze miał ze sobą. Skupił się na widoku rynku i powoli zaczynał szkicować. Ujmował piękno tego miejsca na kartce, co jakiś czas zaglądając na plac. Julia obserwowała Hrabiego z daleka, lekko się uśmiechając. Podczas jego krótkiego pobytu czuła się szczęśliwsza. Wreszcie ktoś ją rozumiał i podzielał podobne opinie na wiele tematów. Podeszła bliżej a wiatr rozwiał jej ciemne włosy. Kruczoczarna suknia powiewała we wszystkie możliwe strony. Wyjrzała przez ramie mężczyzny i aż jej dech zaparło. Tak pięknego rysunku nie wdziała dawno. Hrabię za to rozpierało z dumy, gdy skończył.

Zachwycaliby się jeszcze długo, gdyby nie to, że nagle dłoń trzymająca obrazek zaczęła się trząść. Delikatny pyłek spadł w wyniku grawitacji, lecz nigdy nie opadł. Wiatr porwał go w swe objęcia i nie miał zamiaru wypuścić. Przerażona spojrzała na Horeszkę, a on na nią. " Co się właśnie stało „ - pomyślała. Ogarnęła ją panika, wiedziała jednak, że nie może się jej poddać. Jeszcze raz popatrzyła na sparaliżowanego ze strachu Hrabię i ujęła jego dłoń w swoją własną. Na szczęście drgawki minęły, lecz pyłek cały czas odłączał się od naskórka. Po kilkunastu sekundach można było zobaczyć ogromną dysproporcję względem drugiej dłoni. W niektórych miejscach zaczynały być widoczne kawałki kości.

Szybko pobiegła do samochodu, ciągnąc Hrabiego, by ten się pospieszył. Z pewnością złamała większość przepisów drogowych, lecz najważniejsze było dla niej życie człowieka. Czuła, że jeśli się spóźni, zakończy się to tragedią. Wjechała na podwórze sprawnie, zatrzymując pojazd. Chwyciła mężczyznę pod ramie, pomimo jego próśb, że sam da radę. Starali się dotrzeć do miejsca, w którym Horeszko się wcześniej pojawił. Udało im się, znaleźli białą plamę pomiędzy drzewami.

Hrabia spojrzał smutno na Julię i rzekł.

-Julio! Ach..., moja Julio! Czemuż to ja spokoju zaznać nie mogę. Czymże zawiniłem, żeby skazywać mnie na tę wieczną trwogę!? Na znak mych szczerych uczuć wręczam ci obraz mój. Rynek przepiękny! Pilnuj tego, gdyż wrócę niebawem i opowiem historię zaległą, by dług spłacić, gdyż serce już oddałem... - ostatnie słowo wypowiedział prawie szeptem.

Zniknął za portalem i tak świat zapomniał o nim, jak by nigdy nie istniał. Za to nasza panienka myśli o nim ma związane i pozbyć się go nie może wcale. Oczywiście, starała się, lecz nie dała rady. A co z obrazem? Obraz wisi od paru miesięcy w tym samym miejscu jako obietnica powrotu.

Pył - Hrabia Horeszko "Pan Tadeusz"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz