7

370 40 2
                                    

—Są i oni-Powiedział Hyunjin na co Minho zmierzył go morderczym wzrokiem. Mimo tego, że sytuacja między nim i Han'em się poprawiła o tak był wściekły na młodszego Lee i Hyunjin'a.

—Gdzie, do kurwy nędzy, byliście jak mieliście odwracać uwagę ochroniarzy i czemu nie poinformowaliście nas o tym, że spierdalacie!?-Wydarl się na co Felix się skulił wiedząc, że wkurzony Minho potrafił być naprawdę agresywny-Gdzie jest nasza współpraca, co!? Bo ja jej kurwa nie widzę! Powinnismy wiedzieć o tym od razu! Nie po tym, jak zaczną nas gonić, a my będziemy musieli spierdalać, jak debile! Kurwa!-Chan westchnął podchodząc do Minho.

—Uspokój się, trochę...

—Nie, Chan. Wiedziałem, że to co robię jest kurwa ryzykowne. Ale oni byli od tego, żeby to ryzyko kurwa zmniejszyć! A nie kurwa zwiększyć!-Jisung stał jedynie z boku obserwując ruchy Minho. Sam bał się go trochę, kiedy był zdenerwowany-Zjebaliście!-Wskazał palcem na dwójkę siedzącą obok siebie-Spierdalaj ode mnie, Chan-Zrzucił jego dłoń ze swojego ramienia idąc w bliżej nikomu nie znanym kierunku.

—Na ciebie też się tak darł?-Jisung westchnął.

—To nie ja zawaliłem, chłopaki...

—Ty też przeciwko nam?-Han wywrócił oczyma patrząc na Chan'a i mając nadzieje, że on coś powie.

—Minho ma trochę racji. Zwiększyliście ryzyko tego, że wszystko pójdzie się jebać. Zależy mu na tym, dlatego tak się wkurwił.

—Dobra, zawaliliśmy, zadowoleni?

—Jisung. Pójdź porozmawiać z Minho-Chloapk ściągnął brwi stwarzając na swojej twarzy pozór pytającego wyrazu-Na ciebie nie nawrzeszczy, a jak jest wkurzony to zazwyczaj wyładowuje tą złość na sobie....

—Ah...No tak. Pójdę go poszukać.

🌬🌬🌬

—Przestań, Min-Złapał jego nadgarstek chwile przed momentem, kiedy jego pięść znów uderzyła w ścianę-Krwawisz-Powiedział, kiedy spojrzał na dłonie starszego.

—Puść mnie, Sung-Wyrwał nadgarstek z uścisku młodszego-Nic mi nie będzie.

—Nie sądzę. Wiem, że jesteś zdenerwowany, ale to, że wyładujesz złość na ścianie i przy okazji na sobie nic ci nie da-Spojrzał Minho w oczy, które wyrażały złość, a może i nawet zmieszanie-Opatrzmy to.

—Daj spokój, Jisung-

—Nie, Minho. Po raz pierwszy zrobisz coś o co cię proszę i pójdziesz ze mną. Zrobiłeś sobie krzywdę i teraz trzeba to opatrzyć. Koniec kropka!-Sam był dosyć wprawiony w opatrywania ran, zwłaszcza, że zazwyczaj zostawał ranny. Dlatego pociągnął Minho za sobą, starając się jak najbardziej ominąć główne pomieszczenie w garażu-Usiądź tutaj-Wskazał na krzesło przy swoim stanowisku, gdzie niedawno stał jego motocykl, który naprawiałam.

—Sung?

—Gdzie mamy jakąś apteczkę?-Chan automatycznie podniósł się z podłogi mając w głowie najgorsze scenariusze-Spokojnie. To nic poważnego.

—Zaraz ci przyniosę-Przytaknął. I rzeczywiście po chwili dostał od starszego niewielką apteczkę. Jednak znajdowało się w niej wszystko, czego teraz potrzebował.

—Zapiecze...

—Wiem o tym. Raczej nie bardziej niż teraz-Jisung westchnął zabierając się za odkażanie i opatrywanie ran na dłoniach Minho powstałych na wskutek mocnych uderzeń w ścianę.

—Czemu sobie to robisz?

—Żeby nie zrobić krzywdy nikomu innemu-Han spojrzał na twarz Minho kończąc opatrywanie drugiej dłoni-Uderzyłem kiedyś swoją mamę...-Jisung nie wiedział co powiedzieć. Dosłownie czuł się, jakby zatrzymał się w czasie-Byłem zły, nie panowałem nad sobą. Nie chciałem tego zrobić. Ale od tamtego czasu usuwam sobie wszystkich z pola widzenia, kiedy jestem wkurwiony...

JUST BREATHE||MINSUNG||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz