Rozdział 11

64 9 4
                                    

Adrien krzątał się zmartwiony po całym mieszkaniu nie wiedząc, co ze sobą zrobić, a to za sprawą Biedronki. Mieli się dziś spotkać na korepetycje z matematyki, a ona miała dać mu znać, o której się spotkają, jednak nie zadzwoniła, ani nie napisała, nawet nie odpowiadała na jego wiadomości.

Były dwie możliwości: albo coś się stało, albo ona coś naprawdę kombinowała, w końcu była już 19. 00 a ona nie dała mu, żadnego znaku. Plagg uważał tylko, że Adrien dramatyzuje i wyolbrzymia, ale on zawsze tak uważał - cały Plagg.

To jednak nie było dla niego coś, co może sobie olać, kochał ją i to było naturalne, że się o nią martwi. Przed oczami miał już wszystkie możliwe czarne scenariusze. Stwierdził, że jeśli do północy nie odezwie się to sam do niej zadzwoni i zacznie jej szukać.

Dopiero dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał go z "transu". Blondyn był zaskoczony, bo nikogo się nie spodziewał, tym bardziej Marinette, którą zobaczył za drzwiami.

- Cześć, nie byliśmy na dziś umówieni. - Powiedział zdziwiony blondyn wpuszczając Marinette do środka

- No jak nie? Przecież wczoraj powiedziałeś, że chętnie mi pomożesz, nie ustaliliśmy tylko godziny. - Powiedziała spokojnie, mimo że wewnątrz niej aż buzowały emocje, a gdy zobaczyła zmieszaną minę blondyna myślała, że zaraz po prostu wybuchnie.

Jej plan był prosty: umówić się na korepetycje, jako Biedronka z Kotem, a przyjść, jako Marinette do Adriena. Plan genialny i niezwykle prosty. Jednak kosztował dziewczynę dużo nerwów, bo się po prostu bała, że jej nie zaakceptuje i tego jak zareaguje.

- Wybacz Mari, ale nie umawialiśmy się, pamiętałbym. - Odpowiedział niepewnie lekko zmieszany siadając obok dziewczyny, która usiadła na kanapie chwilę wcześniej.

- No proszę cię, wczoraj ok 22.00 zgodziłeś się na lekcje, pamiętam to dokładnie Koteczku. - Zaśmiała się lekko, chociaż tak naprawdę nie było jej do śmiechu. Jeśli musiałby rozmawiać z nim w ten sposób jeszcze chwilę to chyba by zemdlała.

Adrien, gdy usłyszał to proste zdanie z ust Marinette natychmiast zrozumiał, co się właśnie dzieje. Nagle wszystko się wyjaśniło, zaczął wszystko rozumieć, ale jednego nadal nie wiedział: Skąd ona wie? Zresztą musiał jeszcze usłyszeć potwierdzenie z jej ust, bo jednak nadal trochę uważał, że to tylko jego wyobraźnia, albo po prostu zasnął i to wszystko mu się tylko śni.

- Kropeczko? - Zapytał nadal nie dowierzając, a gdy ona tylko kiwnęła lekko głową na potwierdzenie jego słów zamurowało go, a po chwili przytulił się do dziewczyny jakby bał się, że zaraz ją straci. A ona tylko wtuliła się w niego.

Wreszcie była szczęśliwa i pewna swoich uczuć jak nigdy. Nie musiała czuć się okropnie, że kocha dwóch chłopaków, że jeden nie wie i nigdy nie dowie się o jej uczuciach, a z drugim technicznie rzecz mówiąc jest w związku, ale go okłamuje dla ich wspólnego dobra.

- To się dzieje naprawdę? - Spytał nie odrywając się od niej, tylko wtulił się w nią jeszcze mocniej, chowając twarz w jej ciemne, długie włosy, które jak zawsze pachniały świeżymi wypiekami ( teraz w końcu wiedział, dlaczego).

- Tak, naprawdę. Ja też nadal nie wierzę w to wszystko.

- Ale jak? Skąd wiesz? Od kiedy?

- Od wczoraj, jak pisałam do ciebie i słyszałam wiadomości. - Lekko się zaśmiała odsuwając się od niego i patrząc mu w oczy.

On był ewidentnie niezadowolony, że wypuścił ją z ramion, ale szybko wciągną ją sobie na kolana, aby tylko mieć ją bliżej siebie.

- No tak, mogłem się domyśleć. - Uśmiechnął się i zaczął gładzić jej plecy jedną dłonią, a drugą trzymał na jej udzie, co jej się ewidentnie bardzo podobało.

- Jak się z tym czujesz? Że wiesz? – Zapytała bawiąc się pasmem jego włosów

- Dziwnie, tym bardziej, że przez te wszystkie lata miałem cię na wyciągnięcie ręki.- Oznajmił – A ty, jak się czujesz?

- Nie wiem, nie umiem się przyzwyczaić do tego, że wiem i czuję, że szybko się to nie zmieni. Ale chociaż wiem nareszcie, co do ciebie czuję.- Uśmiechnęła się do blondyna w dalszym ciągu bawiąc się jego włosami

- A co czujesz? – Zaciekawił się

- Kocham cię i teraz jestem tego pewna. – Oznajmiła patrząc mu w oczy

- A co z... tym tajemniczym chłopakiem? – Skrzywił się przypominając sobie o dawnych wyznaniach dziewczyny

- Nigdy nie było nikogo poza tobą... no może Luka.- Stwierdziła– Ale to sam wiesz nie trwało długo. – Nim Adrien zdążył jej przerwać ona mu przerwała – Moją tajemniczą miłością był Adrien Agreste, przez te wszystkie lata byłam zakochana w nim, a raczej w tobie.- Powiedziała niepewnie

Gdy Adrien to usłyszał nie mógł uwierzyć jak bardzo ich życie do tej pory było skomplikowanie, jak bardzo oni je sobie skomplikowali ukrywając przed sobą tożsamości, które już dawno mogli przed sobą odsłonić nie wiedząc jak by to im ułatwiło życie.

- Też cię kocham kropeczko.- Stwierdził i w dalszym ciągu gładził dłonią jej udo, czasem dotykając go coraz to wyżej, a Mari podobało się to z każdą chwilą coraz bardziej.

Jednak ten spokój nie potrwał długo, bo czym dłużej Adrien dotykał ją w ten właśnie sposób, to ona tym bardziej chciała go pocałować. Aż w końcu to zrobiła, a blondyn wcale nie był zdziwiony i oddawał każdy jej pocałunek.

To ile się nawzajem odpychali, ich wyznania miłosne i cała ta atmosfera zadziałała na młodych niczym magnes, a z każdym kolejnym pocałunkiem nie mogli się od siebie oderwać coraz to bardziej aż stało się to niemożliwe.

Po chwili Marinette zmieniła pozycję i usiadła mu na kolanach ukradkiem, pogłębiając pocałunek, świadoma jak ten wieczór może się skończyć, ale nie przejmowała się tym, przeciwnie, pragnęła tego od bardzo dawna.

Ich pocałunek nie był już taki niewinny jak pozostałe, całowali się tak, że zapomnieli o całym świecie, dopiero, gdy Marinette próbowała zdjąć koszulkę Adriena on się opamiętał i przerwał pocałunek patrząc na nią niepewnie.

- Jesteś pewna, że chcesz tego? - Zapytał dysząc i patrząc jej w oczy, w których widział pożądanie

- Dawno nie byłam niczego tak pewna, jak tego, że chcę się teraz z tobą kochać. - Powiedziała i znów go pocałowała, jednak ten pocałunek był spokojniejszy od poprzedniego, który był pełen pożądania tan natomiast miłości, którą ta dwójka bezgranicznie się darzyła.

Gdy Adrien ściągnął koszulkę Marinette stał się pewniejszy swoich czynów, przedtem obawiał się zrobić cokolwiek, aby nic nie zepsuć. W końcu był to ich pierwszy raz, wszystko musiało był idealne. Jednak widząc, że ukochana pragnie tego tak bardzo jak on, postanowił być pewny siebie, aby jej nie zawieść.

Po chwili pozostałe części garderoby znajdowały swoje miejsce na podłodze, a zakochani szybko przenieśli się do sypialni, bo duże łóżko Adriena było zdecydowanie lepszym pomysłem niż mała sofa w salonie.

- Ach, ale oni szybko dorastają.- Powiedziała Tikki do Plagga, aby w jakiś sposób zagłuszyć dźwięki dochodzące z sypialni

- Za szybko, ughhh ludzie i rytuały godowe. - Jękną Plagg jedząc jeden z serów

- Jak ty nic nie rozumiesz Plagg, to miłość.

- Taaaa miłość, a za miesiąc przyjdzie i powie, że jest w ciąży i znów będę robił za ulubioną przytulankę dla dziecka. - Wzdrygnął się kwami na samo wyobrażenie sobie takiej przyszłości

- Oj daj sobie spokój, oboje wiemy, że uwielbiałeś tego malca. – Przypomniała Tikki

- Może odrobinę. – Przyznało niechętnie kwami destrukcji

- Ich malucha też pokochasz jak przyjdzie na to pora.

- A ja i tak wiem, że wpadną. - Upierał się Plagg

Misja Miłość || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz