04. You don't like us

976 122 106
                                    

Nocowanie u Harry'ego było zabawnym doświadczeniem, którego Louis na długi czas nie zapomni. Był to moment, w którym uświadomił sobie, że chciał być blisko bruneta i spędzać z nim każdą wolną chwilę, co było czymś zupełnie nowym. W tamtym momencie nie myślał o wielkich imprezach, ćpaniu i alkoholu, tylko miłym, domowym klimacie.

— I jak? Podoba ci się mój pokój? — zapytał Harry, patrząc na Louisa z napięciem.

— Kto w tym wieku pyta się swojego kolegi o to, czy podoba mu się jego pokój? — odpowiedział pytaniem, jednocześnie ledwo powstrzymując śmiech.

— Nie wiem, mama mi powiedziała, że... Wiesz, nieważne.

Westchnął cicho i bez słowa podszedł do swojego łóżka, uprzednio biorąc z biurka laptop. Podłączył urządzenie do ładowarki, a następnie wziął swój koc i rozsiadł się wygodnie. Pod nakryciem zsunął z siebie dresy, zostając w samych bokserkach, czego szatyn nie mógł zobaczyć, ponieważ Harry nie dał mu ani sekundy na to, by popatrzeć. Louis poczuł małe podniecenie na myśl o półnagim chłopaku, jednak szybko odrzucił to od siebie, gdyż brunet zdawał się czuć odrobinę niekomfortowo przez jego spojrzenie. Dla Tomlinsona to było urocze, dlatego na jego twarzy pojawił się mały uśmiech, który szybko został odwzajemniony.

Pokój Harry'ego był bardzo miły i Louis opisałby go jako jedno z najbardziej komfortowych miejsc. Ściany miały kolor jasnego brązu, natomiast meble były białe. Nie znajdowało się tu nic szczególnego — oprócz biurka, szafy i ogromnego łóżka był tutaj jedynie miękki dywan.

Ale wtedy zobaczył to jedno miejsce. Za szafą znajdował się mały kąt, w którym położona była ogromna pufa oraz mnóstwo kwiatów. Louis spojrzał na bok szafy i wtedy zauważył mnóstwo zdjęć młodego Leonarda Dicaprio, Natalie Portman i Davida Bowiego. Całość ozdobiona była realistycznymi rysunkami zwierząt oraz różowymi, estetycznymi karteczkami. Na podłodze leżały cztery książki, a w samym kącie siedział rudy kot. Louis uśmiechnął się do niego i wyciągnął w jego stronę rękę, ale wtedy zwierzę wydało bardzo niezadowolony dźwięk.

— Haroldini mnie chyba nie lubi — mruknął, prostując się. Odwrócił się do Harry'ego, który leżał wtulony w ogromne poduszki.

— Bo on nie lubi punków i emosów — odpowiedział, a następnie zaczął wołać kota. Zwierzę podeszło do niego po chwili nawoływania i wskoczyło na łóżko, żeby położyć się na klatce piersiowej bruneta. — Wydaje mi się, że czuje twoje narkotyki w plecaku.

Louis spojrzał na niego zaskoczony.

— Skąd wiesz, że mam narkotyki?

— Tylko żartowałem, ale fajnie, że potwierdzasz — zaśmiał się, na co szatyn przewrócił oczami i usiadł na łóżku.

Przez dłuższą chwilę panowała cisza, podczas której Harry przyglądał mu się uważnie, powoli głaszcząc kota. Jego oczy błyszczały się i co jakiś czas chłopak marszczył nos, krzywiąc się, gdy włosy kota łaskotały jego nozdrza.

— Masz ładny pokój. I ślicznie rysujesz — pochwalił go Louis. — Masz naprawdę ogromny talent i gwarantuję ci, że kiedyś będziesz sprzedawał swoje dzieła za kilka tysięcy.

Na twarzy Harry'ego pojawił się jasny rumieniec. Wyglądał tak pięknie onieśmielony, z lokami na poduszce, dołeczkami w policzkach i puchatym kotem na klatce piersiowej. Dodatkowo od pasa w dół był przykryty kocem, przez co Louis miał ochotę go przytulić, gdyż od Harry'ego wręcz biło domowe ciepło.

— Dziękuję. Kiedyś narysuje ci niedźwiedzie i ładnie podpiszę, żebyś nigdy nie zapomniał, że to ode mnie — obiecał i przeniósł spojrzenie na laptop. — Włączysz jakiś film? Tylko nie horror, bo nie przepadam.

Don't judge a book by its cover | larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz