Rozdział 12

651 48 9
                                    

Po całym dniu siedzenia w domu nawet z myślą, że czekając się tam same nieprzyjemności i upokorzenia miło było wrócić do szkoły. Właśnie wyszłam z domu mocno trzaskając drzwiami i tym samym zaznaczając, że nie ma już drogi powrotu. Mimo, że każdy nerw mojego ciała spinał się gotowy do ucieczki, a myśli wciąż krążyły w okół sposobu w jaki mogłabym nie dostać się do szkoły, szłam przed siebie długimi krokami zbliżając się do piekła dla niepoznaki nazywanego "szkołą". Z każdym kolejnym krokiem byłam coraz bliżej szyderstw na mój temat i niepohamowanych śmiechów pełnych pogardy. Przyśpieszyłam jeszcze chcąc mieć to wszytko już za sobą. W końcu zatrzymałam się przed szerokim wjazdem na parking szkolny. Musiałam odetchnąć parokrotnie żeby przynajmniej pozbyć się nieznośnego kołatania serca. Nawet nie łudziłam się, że parę głębokich oddechów uspokoi moje nerwy. To zwyczajnie nie realne. Zaczęłam niepewnie kierować się w stronę wejścia do szkoły. Czy tylko mi się wydaje czy ono tylko się ode mnie oddala? Dla czego droga do środka jest taka długa? Chwiejnymi krokami szłam coraz dalej. Puki co nie zostałam dostrzeżona lub też nikt mnie nie rozpoznał, niedługo jednak cieszyłam się "niewidzialnością". 

- Cześć Samy! - usłyszałam obok jakiś cienki, piskliwy głos. Zaraz, zaraz... CO?! Odwróciłam się gwałtownie w stronę niewysokiej rudej dziewczyny w moim wieku. Uśmiechała się do mnie przyjaźnie i wcale nie wyglądała jakby zaraz miała zacząć ze mnie szydzić. Czy ja śnię?... Nigdy wcześniej nawet na nią nie spojrzałam, a mimo to ona jest dla mnie miła. Dla czego? Na pewno czytała któryś z plakatów Ashley. Kiedy zdałam sobie sprawę, że z niewątpliwym zdumieniem gapię się na dziewczynę szybko zmusiłam się do najmilszego uśmiechu na jaki było mnie stać i pomachałam do niej. Ruszyłam dalej w stronę budynku. Co się właśnie stało? Ciągle nie mogłam pojąć dla czego dziewczyna była dla mnie taka miła. W sumie to tylko przywitanie, ale czemu?! Poprawiłam plecak na ramieniu i ze zdenerwowaniem zacisnęłam palce w pięści. 

- O Samanta Young! - zawołał jakiś chłopak wraz z kolegami zmierzając na lekcje - Czemu cię wczoraj nie było? Wszyscy którzy widzieli co zrobiła ci Ashley martwili się co się z tobą stało.

- Daj jej spokój Andy - zaśmiał się inny klepiąc kumpla w ramię - I tak ci teraz tego nie wyjaśni. Ale jak złapiesz ją na obiadowej to może coś ci napisze. Co nie Samy?

Pokiwałam głową obdarzając obu uśmiechem. Ci odwzajemnili go od razu i wyprzedzając mnie pobiegli do wejścia. Zanim znalazłam się w środku parę osób pomachało do mnie lub zawołało moje imię. Przecież oni mieli się ze mnie śmiać! Dla czego tego nie robią?... Podeszłam do mojej szafki zostawiając tam plecak i idąc na pierwszą lekcję. Czyżby nie mieli o mnie złego zdania.Wszyscy byli dla mnie tacy mili, a przecież prawie mnie nie znali. Chyba plan Ashley nie wypalił co nie znaczy, że nie poniesie kary za próbę. Ja i Cam na pewno jej tego nie darujemy. W klasie czekała na mnie przyjaciółka z gigantycznym bananem na twarzy.

- Widzisz co się dzieje?! - zaśmiała się podekscytowana. Skinęłam, a kiedy usiadłyśmy na naszych zwykłych miejscach napisałam na tylnej stronie zeszytu: "Nie wieżę w to co się dzieje... Ale to z pewnością jest najlepszy dzień mojego życia!". Camila chyba chciała coś powiedzieć, ale do klasy weszła nauczycielka prosząc o ciszę. Kiedy cała siedemnastka uczniów znajdująca się akurat w klasie zamknęła jadaczki starsza kobieta uśmiechnęła się do nas co na pierwszy rzut oka nie zwiastowało nic dobrego. Zaraz powie: "A teraz kochani kartkóweczka!". Ona jednak zrobiła coś zupełnie innego co zupełnie mnie zaskoczyło.

- Jak pewnie zauważyliście w szkole pojawiły się plakaty wywieszone przez jedną z uczennic Ashley Marshall. Na nich znajdowały się informacje o Samancie Young, która jak pewnie już wiecie jest niemową. Mam nadzieję, że taka sytuacja nie powtórzy się i że już nikt nie będzie szydził z Samanty. Chciałabyś coś dodać Samy? - spytała na koniec. Podniosłam się niepewnie. Wiedziałam co chcę zrobić. Ruszyłam przez klasę w której panowała absolutna cisza, aż w końcu znalazłam się przy tablicy. Zaczęłam szybko pisać. Czułam się dość niezręcznie gdyż wszyscy się na mnie patrzyli. Wiedziałam jednak, że są to przyjazne spojrzenia. Kiedy skończyłam szybko wróciłam na miejsce uśmiechając się do Camili, która przyjacielsko trąciła mnie w ramię. Spojrzałam na moje dzieło jeszcze raz rozszyfrowując własne pismo. "Dzisiaj rano tak bardzo bałam się przyjść do szkoły. Myślałam, że wszyscy będziecie się ze mnie śmiać po tym jak Ashley ujawniła wam prawdę. Jednak stało się zupełnie odwrotnie. Idąc między uczniami przez parking, a potem szkolnymi korytarzami słyszałam same miłe słowa. Wszyscy witali mnie przyjaznymi uśmiechami mimo, że nawet nie wiedziałam kim są. To było najmilsze co mnie w życiu spotkało. Bardzo dziękuję wam za to, że przyjęliście mnie taką jaka jestem". Po przeczytaniu parę osób odwróciło się do mnie z szerokimi uśmiechami. Pani poczekała jeszcze chwilę i zabrała się za prowadzenie lekcji. Czas mijał mi szybko i przyjemnie. Pod czas przerw "porozmawiałam" z paroma osobami poznając je lepiej. Szybciej niż zwykle przyszła pora obiadu. Całe przedpołudnie zleciało tak szybko. To zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu. Kiedy w towarzystwie Camili, Nicka i Jacoba jadłam obiad do naszego stolika dosiadło się dwóch chłopaków, których widziałam dzisiaj rano. Andy i jego kumpel, którego imienia nie znałam. 

- Cześć - odezwał się Andy przeczesując nerwowo grzywkę swoich kręconych, brązowych włosów. Uśmiechnęłam się do niego machając na powitanie.

- Hej - odparł powoli Nick mierząc chłopaków nieco nieufnym spojrzeniem - Czy my się znamy?

- Ja jestem Troy Walker, a mój kolega to Andy Huston. Spotkaliśmy Samy dzisiaj rano - oznajmił Troy szczerząc białe zęby w uśmiechu - Bardzo ci współczujemy Sam. Na nas Ashley też raz się uwzięła. Nie było fajnie.

"Trzeba zrobić z nią porządek. Ja i Camila mamy plan uderzyć jakoś w jej związek. Kocha Josha nad życie więc będzie załamania jak on ją rzuci. Macie inne pomysły lub wiecie jak moglibyśmy odciągnąć tą jędzę od niego?" podsunęłam kartkę chłopakom pod nos. Nickowi i Jacobowi Cami powiedziała już wczoraj, ale na razie nie udało nam się wpaść na nic konkretnego. Przyjaciółka przeczytała to co napisałam i spojrzała na mnie karcącym wzrokiem. Wiedziałam co co jej chodzi. Nie powinnam dzielić się naszym planem bo gdyby dowiedziały się osoby, które mogłyby coś wygadać szybko wiedziała by o tym sama ofiara. Oboje wydawali się jednak bardzo w porządku więc czemu by ich nie wtajemniczyć? 

- W sumie jest chyba najprostsza opcja - zaśmiał się Andy zwracając się do mnie i siedzącej obok mnie Camili - Któraś z was musi go poderwać. Będzie udawała zainteresowaną, on się zakocha, a Ashley zostanie sama. Oczywiście potem ta która go uwiodła rzuci spektakularnie bo on też nie jest bez winy. Znęcał się nad wieloma osobami. Zakładam, że nasza kochana Ashley będzie za bardzo zraniona żeby wybaczyć Joshowi więc nie wrócą do siebie.

- Brzmi super - podekscytowała się Cam - Tylko jak twoim zdaniem ja albo Samy mamy go w sobie rozkochać? To przecież piekielnie trudne.

- Dla czego tak myślisz? - prychnął - Mam ci tłumaczyć jak się podrywa chłopaka? Obie jesteście ładniejsze od Ashley...

Nie dałam mu skończyć mocnym uderzeniem w ramię. "Ja nie jestem! Camila będzie do niego zarywała. To powinno wypalić. Mnie nie powinniście w ogóle brać pod uwagę bo jak mam podrywać chłopaka nie mogąc nic powiedzieć? Moim zdaniem Camila powinna trochę poćwiczyć ponętny głosik i zacząć ubierać się bardziej... Zauważalnie. Zastanawiam się tylko czy ona sobie na to zasłużyła. W końcu odebranie jej chłopaka jest o wiele gorsze od powiedzenia prawdy. Tak na prawdę to ona nie zrobiła nic złego".

- Nie mów mi, że będziesz jej teraz bronić! - warknął Jacob - Chciała bardzo źle i mimo, że jej się nie udało powinna ponieść konsekwencje za to co chciała zrobić. Z resztą pomyśl o tym co zrobiła innym!

- Jak dla mnie i ty i Camila jesteście tak samo piękne, chociaż faktycznie lepiej by było gdyby to Cam podrywała Josha - przyznał Troy. Kiedy chłopak wypowiedział słowo "podrywała" zdałam sobie sprawę, że muszę coś zrobić. Napisałam, że zaraz wrócę i wybiegłam ze szkoły. Usiadłam na kamiennych stopniach prowadzących z pustego w tej chwili parkingu do wejścia i wyjęłam telefon. Działałam szybko jakby bojąc się, że nagle może opuścić mnie przypływ odwagi. Kliknęłam w ikonkę Twittera i w pośpiechu wpisując litery napisałam wiadomość do Louisa.

Samy_Young: Jest jedna ważna rzecz, którą powinieneś o mnie wiedzieć. Żałuję, że piszę to dopiero teraz, ale bałam się odrzucenia. Dalej się boję i mam nadzieję, że będziesz chciał utrzymywać ze mną dalszy kontakt. Ja... Jestem niemową. 

Drżącymi palcami kliknęłam przycisk "wyślij" i schowałam urządzenie do kieszeni jeansów. Uśmiechnęłam się sama do siebie wracając do budynku. Zostało mi jeszcze parę lekcji i wiedziałam, że przez cały ten czas będę myślała o tym co zrobi Louis. Teraz wszystko zależało od niego. Odwróci się ode mnie czy nie?...

Ta da da dam! Piszcie czy się podoba :) Dzisiaj trochę krócej, ale jest. Przez ten i przedostatni rozdział było mało Twittera, ale w następnym postaram się nadrobić Twitterowe zaległości. Rozdział z którym spieszyłam się specjalnie dla mojej kochanej @hazzafazza <3 Bardzo proszę o komentarze, jestem ciekawa co o tym myślicie. Aha i jeszcze mam pytanko. Chcielibyście żeby przy rozdziałach pojawiały się zdjęcia Lousia i innych członków 1D, albo zdjęcia głównych bohaterów? 

Szukając zrozumienia || 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz