Obsesja...

285 12 29
                                    

Teraz robić Netikę czy Laurix? ;)

Zauważyłam, że ostatnio robię ciągle jakieś smutne, normalnie depresyjne one-shoty. NO CO WY LUDZIE, CZEMU SIĘ NIE PRZYCZEPIACIE???

Nie no, ale poważnie, małymi krokami zbliża się najlepszy okres w roku (wiosna i lato) a ja wam wrzucam samą depresję... M a s a k r a. Więc za to taki spokojny „radosny" rozdział.

***

Net od razu po powrocie do domy, z przeogromny uśmiechem na twarzy, rzucił się na łóżko i opadł na nie, leżąc na wznak. Przeturlał się do pobliskiego stoliczka, na którym znajdowały się słuchawki, i wpiął je do swojego telefonu. Nie lubił takim sposobem słuchać muzyki, ale to nie było teraz ważne.

Włączył piosenkę (tą u góry) i skupił się na chaotycznym rytmie (funfact z tik toka, wiecie, że gdy jesteśmy szczęśliwi, skupiamy się na muzyce, smutni, na słowach? chyba, że pomyliłam i jest odwrotnie XDD). Nie przykuwał uwagi do nieco niestosownego tekstu, ale i tak wczuwał się w muzykę.

Uśmiechnął się sam do siebie, i przymknął oczy zatapiając w miliardach myślach dotyczących...

Gdy mama po paru minutach zawołała go na kolacje, zwlókł się z łóżka, wyciągnął z uszu słuchawki i chwilowo zastopował piosenkę. To, że jego chwila została zniszczona, nie wywołała (ku jego zdziwieniu) żadnej irytacji, złości czy czegokolwiek podobnego. I ten zadziwiający spokój nie był spowodowany tym, że idzie na jedzenie. Po prostu posłusznie wyszedł z pokoju.

Gdy znalazł się w jadalni i usiadł na krześle, przed którym już znajdywały się pachnące tosty z serem, przeszedł do konsumpcji.

Chwilowo jednak wstał, by nalać sobie do szklanki sok. Kątem oka zauważył przymierzającą obok mamę szpilki. Nie próbował zastanawiać się, dlaczego robi to AKURAT w kuchni. Jednak jego wzrok wylądował z zaciekawieniem na pudełko obok.

- Kupiłaś szpilki w Nike? - zapytał z zainteresowaniem, czytając napis na tekturze. - Naprawdę robią tam takie buty?

- Co? - Lila ledwo przykuła na niego swoją uwagę, zaczarowana szpilkami - Przecież tam jest napisane Casadei, nie żadne Nike.

Net zmarszczył brwi, i mrugnął dwukrotnie. Faktycznie, źle przeczytał napis. Ale jak to było możliwe, skoro żadna z tych literek nie jest nawet podobna do siebie... Zresztą, wypowiedziana przez niego marka przypominała mu... coś, czego nie potrafił określić. Postanowił jednak nie drążyć tematu i przystąpić do spokojnego jedzenia.

Ledwo znów zasiadł na swoim miejscu, gdy zauważył na stole dwie książki. Jedna cieniutka, a druga gruba i naprawdę solidna.

- Czytasz Mickiewicza? - zapytał Net, gdy zauważył „Dziady cz. II" (moja lektura #depresja) - Nie wiedziałem, że lubisz takie staroświeckie farmazony...

- Jakiego znowu Mickiewicza?! - Lila już trochę zezłoszczona jego nierozumnymi słowami, zdjęła beżowe szpilki. Wyglądała, jakby chciała mu chyba wbić obcasa w oko. Nie zrobiła oczywiście tego. Stop przemocy domowej;).

Net zdziwił się, gdy Dziady magicznie zamieniły się w gładki, brązowy notes. Ok... Sięgnął ręką po stojący obok kubek (nie wziął tej szklanki z sokiem) przygotowany specjalnie dla niego. Nawet go nie zauważył...

Wziął łyka, i automatycznie skrzywił się.

- Inka?! - posmutniał - Wiesz, że nie trafię zwykłej Inki...

- Zrobiłam ci herbatę... - Bielecka już przerażona, mówiła wolniej i mniej pewnie - Dobrze się czujesz? - przyłożyła mu wierzch dłoni do czoła - Nie masz gorączki?

Faktycznie, w kubku znajdowała się zielona herbata...

Odruchowo, z wrażenia, wziął do dłoni tosta, zamoczył go w ketchupie i zasmakował. Ser nieco zbyt przesadnie się rozciągnął, więc Net chwycił go dwoma palcami z zamiarem rozerwania.

Gdy jednak skierował wzrok w tą właśnie stronę, aż odskoczył jakby oparzony gdy prosto na serze znajdował się napis czarnymi, wielkimi literami: „Nika!".

- Co...- zdołał wydusić słabym i łamiącym głosem - Co tu się do jasnej macierzy dyskowej dzieję?!

***

Po skończonej, chyba najdziwniejszej w jego życiu „kolacji". Z mniejszym entuzjazmem poszedł dokończyć słuchanie muzyki.

Gdy znów podłączył się do słuchawek, jego uśmiech automatycznie powrócił. Myślał o dzisiejszym, naprawdę przyjemnym dniu. O dzisiejszych wydarzeniach, a zwłaszcza, o ich bohaterce... Aurelii.

Hatfu.

...Nice. Spędził z nią naprawdę przyjemny i pogodny wieczór. Nie wiedział dlaczego, ale słuchając rytmu tej piosenki (DLA TYCH CO TEŻ ZNAJĄ ANGIELSKI, RYTMU, NIE TEKSTU OKEJ?) myślał właśnie o niej. Nie wiedział, że można tak przyjaźnie spędzić dzień w kinie i w parku, gdzie najważniejszym punktem wydarzenia, było jednak coś innego niż te miejsca. Nika.

I właśnie w tym momencie zrozumiał, co go teraz prześladowało...

***

Łał Net! Ale szybko to zrozumiałeś! No co wy, napis „Nika!" na toście jest typowy, ja mam takie coś cooodziennie...

Ale nie no, rozdział trochę taki nietypowy, dziwniejszy, ale takie coś wpadło mi do głowy. To nie żadne tam paranormalne triki, tylko... obsesja w jego głowie...

Dla tych co nie zrozumieli o co chodziło z tą Inką...

INKA-NIKA

Tak sobie wpadłam na to, że to są tylko zamienione te dwie pierwsze litery.

Jak coś, nie chcę mi się tego teraz czytać i robić poprawek (oki przyznaję się, przed wstawianiem praktycznie nigdy tego nie czytam), a piszę to o północy gdy jestem zmęczona dzisiejszym dniem, więc jak pokręcę np. krzesło z tostem, przepraszam XDD.

Nie no, chyba AŻ TAK ŹLE raczej nie jest...

One Shots FNIN ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz