Rozdział 9

61 2 2
                                    

*Uwaga rozdział może zawierać brutalne sceny, jeśli nie masz 18 lat czytasz na własną odpowiedzialność*

Siedzieli wszyscy przy stoliku i patrzyli na mnie jak by ducha zobaczyli. Uśmiech na mojej twarzy stał się jeszcze szerszy
-I to jest moja siostra! Ludzie to moja siostra!-Wzielam drinka do ręki i wypiłam go duszkiem.
-Dobrze Diabełku oszczędzaj głos, jeszcze Ci dzisiaj będzie potrzebny-Blais jako pierwszy się otrząsnął z szoku i patrzył teraz na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.
-To co pijemy?Później Wam wszystko wytłumaczę-Reszta powoli dochodziła do siebie , w tym czasie wypiłam dwa shooty i poszłam na parkiet , świetnie się bawiliśmy, co jakiś czas szłam do naszego stolika wlać w siebie kolejną dawke alkoholu. Po jakimś czasie zauważyłam znajomą postać, nie zdarnie ruszyłam w kierunku tej osoby.
-Hey Jared ! -To był kierownik klubu
-Elena!-Dobrze że nikogo nie było obok bo bym musiała wytłumaczyć o co chodzi. Jared nie znał mojej prawdziwej tożsamości i tak powinno pozostać.
-Masz może papierosy ?
-Pewnie mała ,chodź , właśnie idę zapalić-Poszłam razem z nim po czym znaleźliśmy się przed klubem wyciągnął w moją stronę paczkę z papierosami chętnie wzięłam jednego ,odpaliłam i się zaciągnęłam raz ,drugi, trzeci  . Coś mi nie pasowało, to nie był sam tytoń jednak gdy to zrozumiałam było już za późno. Od nadmiaru alkoholu z mieszanką tej substancji zaczęło mi się kręcić w głowie, powieki zaczęły robić się ciężkie, a świadomość zaczęła uciekać. Ostatnie co zarejestrowałam to złośliwy uśmiech Jareda.

*Blais*
Zacząłem się rozglądać nigdzie nie mogłem dostrzec Hermiony podszedłem do Draco ten popatrzył na mnie zdziwiony.
-Draco widziałeś gdzieś Hermione?
-Jakiśczas temu rozmawiała z jakimś chłopakiem potem już nigdzie jej nie widziałem.A czemu?
-Ty idioto! Dlaczego nie polazłeś za nią? Nie widziałeś jak jest wypita? Ktoś może ją wykorzystać!
-Przecież to Granger poradzi sobie jest dużą dziewczynką-Chęć mordu jaka w tym momencie się we mnie pojawiła była ogromna. Draco musiał to zauważyć bo już po chwili prowadził mnie w kierunku gdzie widział Hermione ostatni raz. Wyszliśmy przed klub,muzyka głośno dudniła, jednak nie na tyle aby ukryć odgłosy sapania. Powoli kierowałem się w kierunku z którego dochodziły te odgłosy mając coraz gorsze przeczucia. Skręciłem obok klubu w prawo było strasznie ciemno ,nie było żadnej latarni.
Najciszej jak umiałem szedłem do coraz to głośniejszych odgłosów.
-W końcu Cię mugolska szmato dorwałem. Ciekawy jestem co powiesz rano.- Odgłos uderzenia poniósł się po ciemnej uliczce. Krew w moich żyłach zmroził strach, serce wypełniło nie przyjemnie uczucie wyrzutów sumienia. Facet trzymał przypartą do muru nieprzytomną Hermione, mimo ciemności można było dostrzec zerwane ciuchy oraz to że ją gwałcił.
-Gdyby nie Ty pieprzona szmato to ona by nigdy ode mnie nie odeszła, miała mi dać potomka który by mi zapewnił fortune! -Trzask uderzył ją w policzek ,a ja nie umiałem otrząsnąć się z szoku, poczułem jak Draco wychyla sie nad moim ramieniem żeby zobaczyć co się dzieje- Teraz Ty mi go szmato dasz!! -Usłyszałem głuchy trzas opadającego ciała nieprzytomnej Hermiony i zapinanie spodnie przez co można było wywnioskować że skończył, po czym zarejestrowałem Darco który do niego podszedł. A ja jak w transie zaraz za nim. Wziąłem Hermione na ręce po czym wysłałem patronusa do Poterra. Draco okładał faceta, który się głupio śmiał i krzyczał że jemu nic już teraz nie grozi. Po chwili pojawił się Potter
-Weź ją do szpitala została brutalnie zgwałcona i pobita podał jej coś ! Szybko Potter!-Wział ją ode mnie i zniknął z cichym trzaskiem teleportacji, a ja wezwałem aurorów i czekałem na ich przybycie

*Harry*
Zabrałem ją do szpitala oddałem w ręce magomedyków informując o tym co ją spotkało.
Zacząłem się zastanawiać dlaczego jej nie pilnowałem. Gdybym bardziej uważał to by jej to nie spotkało.
Czekałem na Blaisa i na jakiekolwiek wieści od magomedyków. Byłem straszie zdenerwowany zaistniałą sytuacją.. Mam nadzieje że Blais i Draco zajęli się tym sukinsynem.

*Hermiona*
Widziałam ciemność i czułam jak wszystko mnie boli wręcz pali jak by moje ciało pożerał prawdziwy ogień. Nie chciałam tego bólu, nie chciałam go czuć, chce zasnąć tak mocno aby nie czuć tego bólu. Zaczęła pochłaniać mnie coraz bardziej ciemność, zobaczyłam maleńki promyk światła. Promyk zaczął się powiększać, aż światło zrobiło się tak wielkie i rażące że nie szło otworzyć oczu.

-Hermiono?-Powoli podniosłam głowę i zaczęłam się rozglądać. Znajdowałam się w parku, obok wielkiej , rozłożystej wierzby pod której gałęziami leżał koc. Na nim siedziała kobieta , miała one długie kasztanowe włosy które opadały na jej twarz, gdy podniosła głowę wyłoniły się piękne jasnozielone oczy.

-Gdzie ja jestem? Kim Pani jest? Zaraz, ja Panią skądś znam. Już wiem, album Harrego,  Pani to Lily mama Harry'ego.. Boże drogi czy ja nie żyje? Przecież Pani nie żyje w takim razie ja też...

-Uspokój się Hermiono, zaraz Ci wszystko wyjaśnię. Spokojnie. Znajdujemy się w takim jakby przedpokoju do nieba każdy widzi go inaczej. Ty jeszcze żyjesz ,tylko Ty teraz możesz zadecydować czy tam wrócisz czy zostaniesz tutaj i stracisz możliwość powrotu.

-Jjjj-jak to?-Perspektywa zostania tutaj i brak możliwości zaczęła mnie przerażać
-Teraz jesteś w śpiączce sama zobacz-Lily wychyliła się delikatnie za koc i spojrzała w dół ukucnęłam obok niej i również popatrzyłam w dół.

Zobaczyłam Harry'ego który płakał razem z Ginny, Blaisa który tłumaczył rodzicom co się stało i Darco który siedział koło mojego łóżka i trzymał mnie za rękę. Mówił coś do mnie,  a gfy podniósł głowę mogłam zobaczyć łzy które spływały po jego policzkach.
-Jaa.. Ja.. Ile mam czasu na pojęcie decyzji?
-Według naszego czasu to 3 dni. Czas ludzki inaczej płynie niż tu. Za 3 dni pojawię się tutaj i podejmiesz decyzje. Uprzedzam jednak że w sytuacji gdy podejmiesz decyzje nie będąc jej w 100% pewną wtedy podejmiemy tę decyzje za Ciebie- I zniknęła, a ja zostałam sama.
Spojrzałam z powrotem w dół na Dracona który dalej siedział przy moim łóżku. Widzę jak trzyma mnie za rękę, jak coś mówi, jak wstaje i jak ociera rękawem łzy po czym wychodzi. Zrobiło mi się go żal i w tym momencie zrozumiałam że dawno wybaczyłam mu wszystko to co uczynił mi złego. Tak bardzo chciała bym usłyszeć co on mówi, obudzić się i być w śród przyjaciół oraz rodziny.

*Draco*
Siedze już którąś godzine przy jej łóżku i trzymam ją za rękę. Patrzę na nią i coraz bardziej żałuje tych wszystkich lat w których ją poniżałem, traktowałem tak podle, jak zwykłego śmiecia..
-Hermiono może mnie słyszysz ,a może i nie.. Dzisiaj kiedy Cię z Blaisem znaleźliśmy i zobaczyłem co ten śmieć Ci robi, miałem ochote go zabić.. Potem zrozumiałem że sam nie zachowywałem się wcale lepiej w stosunku do Ciebie, nigdy Cię nie zgwałciłem ani nie podniosłem na Ciebie ręki. Ale samym słowem raniłem Cię bardziej niż jak to bydle i miałem ochote sam sobie strzelić za to w pysk. Przyszedłem tu i spojrzałem na Ciebie pogrążoną w śpiączce. I postanowiłem Cię na prawdę szczerze przeprosić.
Przepraszam Cię Hermiono za wszystko co złego Cię spotkało.. Mam nadzieje że mi kiedyś wybaczysz. Obiecuje że wszystko się teraz zmieni. Jeśli tylko się obudzisz. Mam nadzieję że zaczniemy od nowa, w końcu kiedyś mamy zostać małżeństwem. -Wstałem, popatrzyłem na jej poranioną twarz i odetchnąłem ciężko. Przetarłem twarz w rękaw, aby nikt nie widział że płakałem. Wyszedłem z sali, zamieniłem parę słów ze znajomymi i wróciłem do domu. Poszedłem wziąć prysznic mając nadzieję że choć trochę mi pomoże. Chwilę później gdy siedziałem w swoim pokoju w białym t-shircie i szarym dresie skrzat przyniósł mi kolację. Nie miałem ochoty jeść, próbowałem na siłę coś w siebie wymusić po czym położyłem się do łóżka. Nie wiem nawet kiedy zasnąłem.

______________
Już jest nowy rozdział po korekcie !
Zapraszam do czytania!

Hermiona Zabini & Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz