Rozdział 10

15.9K 333 186
                                    


Prawie zakrztusiłam się własną śliną.

Czy ja się właśnie przewidziałam?

Czytam parę razy te zdanie.

Nie będzie nas dwa miesiące.

Dwa miesiące.

Dwa miesiące.

Kurwa mać. Czy ona tak po prostu wyjechała i zostawiła mnie samą w domu?

Samą, razem nim?

Ona jest nie normalna!

Przecież udaje taką opiekuńczą, a teraz pisze mi nędzną kartkę, że musiała wyjechać na dwa miesiące?

Że w lodowce mam jedzenie i mogę sobie do niej zadzwonić?

Już wole umrzeć z głodu!

Mam być tu sama z największym kretynem, idiotą i ćpunem?

Kurwa, życie tak bardzo mnie kocha!

Ono mnie teraz ewidentnie pieprzy.

Śmieje się ze mnie. Wyśmiewa mnie.

Rzuciłam kartkę na stół, o mało nie opuszczając talerza.

Mogłam po chwili usłyszeć, jak zamek w drzwiach zaczyna się przekręcać.

Jestem pewna, że on też o niczym nie wiedział.

Wzięłam głębszy oddech i oparłam ręce między talerzem z kanapkami.

Moja matka mi nic, kurwa, nie mówi.

Ma mnie kompletnie w dupie.

- Modlisz się nas jedzeniem? - Usłyszałam docinek ze strony chłopaka. Spoglądnęłam w jego stronę, stał w progu kuchni. Patrzył się na moją pozycje.

Niech sobie daruje.

- Goń się. - Burknęłam pod nosem biorąc talerz ze stołu. Ominęłam go obojętna. - Podziękuj swojemu ojczulkowi. - Chłopak uniósł brwi na moje słowa.

- Możesz pomarzyć. - Obronił się. - O co ci chodzi? - Odwrócił się w moją stronę lekko poirytowany i zdezorientowany.

O chuj mi chodzi.

- Rozejrzyj się, durniu. - Wymamrotałam wchodząc na górę po schodach.

- Nie błyszczysz inteligen- - Urwał. Mogłam się domyśleć, że zauważył kartkę na stole.

- Za to ty nią razisz. - Odgryzłam mu sarkastycznie i weszłam na samą górę. Słyszałam dłuższą ciszę z jego strony.

- Kurwa mać. - Zaklął Alan. Tylko to usłyszałam z dolnej części domu.

Mam być szczera?

Nie wiem, jak kurwa, będę z nim tu mieszkać.

Z NIM.

przez dwa miesiące.

DWA MIESIĄCE.

tylko z nim.

TYLKO.

Życie mnie nie-na-wi-dzi.

Jednym słowem - z deszczu pod rynnę.

Weszłam do pokoju i przymknęłam drzwi. Usiadłam na łóżku. Zaczęłam z nerwów zajadać swoją kanapkę.

Palić.

Palić.

Palić.

Czemu tak bardzo chce mi się palić!

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz