Rᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 6

11 9 16
                                    

- Wszystko z panią dobrze? - zapytał mężczyzna, gdy wychodziliśmy z mojego domu.

- Przyjechali trzy dni temu - odpowiedziałam zdruzgotana. - a mój mąż... oni go...

- Już dobrze, jest już pani bezpieczna - przerwał mi mężczyzna. - ale tu nie może pani zostać...

Spojrzeliśmy obydwoje na palący się dom.

- Proszę z nami. Arthur... - zwrócił się do drugiego mężczyzny idącego za nami i podał mu latarnię. Ten podszedł bliżej mnie oświęcając drogę do konia.

- Proszę pani, spokojnie, wszystko dobrze? - zapytał. - Jesteśmy szujami, ale... nie takimi jak oni... już dobrze... proszę wsiadać

Mężczyzna pomógł mi wsiąść na konia. Gdy już usiadłam, dodał.

- Będziemy panią chronić, póki pani nie zadecyduje co chce robić...

Wsiadł na konia i odjechaliśmy. Pi drodze mężczyzna przypominający trochę Holendra, odezwał się.

- Jak pani na imię? Panno....?

- Adler - odpowiedziałam.

- Adler?

- Sadie Adler... - potwierdziłam. Gdy wyjeżdżaliśmy obok mojego martwego męża leżącego na wozie, dodałam. - Pani... Ja... on... on był moim mężem......

- Sadie.... pobudka - wyrwał mnie ktoś ze snu...

Gdy otworzyłam oczy, zauważyłam, że przedemną stoi Matt. Odrazu wstałam. Wyprostowałam się.

- Witaj Matt. - Powiedziałam zakładając kapelusz. - To gdzie jesteśmy? Wczoraj w nocy było tak ciemno, że nic nie widziałam.

- W New Austin - odpowiedział zapalając papierosa.

- Wiedz, że przykro mi z powodu tej całej sytuacji - oznajmiłam siadając obok ogniska i nalewając kawy do kubka. - Gdzie Jack i Emma?

- Ruszyli po specjalnego gościa... - odpowiedział.

- Czyli kogo? - zapytałam.

- Zobaczysz... - odrzekł składając namiot. - Mamy się z nimi spotkać w Blackwater...

- No dobra - wstałam gasząc ognisko.

- Przykokazji musimy załatwić informację szczególnie ile ten cały Thompson ma ludzi.... - Powiedział Matt, wsiadając na konia. - Pewien znajomy mi to załatwi...

- Ja też mogę to załatwić... mam kolegę na stacji Emerald - odpowiedziałem. - Jeżeli jeszcze żyje....

- No to ruszamy... - Powiedziałem.

- Dokąd?

- Do Painted Sky - odpowiedział. - Mam nadzieję, że ktoś tam będzie....

Wsiadłam na konia i ruszyliśmy dalej, byliśmy gdzieś w okolicach Fortu Mercer. Mimo wszystko nie czułam się tutaj bezpiecznie, po wydarzeniach z Gangiem El Hernández.

Gdy dotarliśmy do Painted Sky, zapukaliśmy do drzwi i czekaliśmy.
Czekaliśmy przed wejściem i paliliśmy papierosy.

Widać było, że Matt jest trochę poddenerwowany. Martwił się o Gwen i Edda.

Sᴀᴅɪᴇ Aᴅʟᴇʀ - Mśᴄɪᴄɪᴇʟᴋᴀ / Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz