Rᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 8

8 9 23
                                    

- Gińcie! - Krzyczała strzelając w tych bydlaków.

Więc tak...
Gdy tylko Marcus skończył gadać, Matt postrzelił go. Nie wiadomo czy żyje. Nie wiadomo gdzie on wogóle jest...

Ci bandyci od razu zaczęli strzelać, trzeba przyznać że poziom naprawdę był równy...

Od dwunastu minut siedzieliśmy i do siebie strzelaliśmy, raz trafiając, raz nie.

- Co robimy? - zapytałam Matta, który strzelał do wrogów. Mówiąc szczerze strzelał najpełniej z nas wszystkich.

- Walimy do nich - odpowiedział. - Masz dynamit?

- Mam - wręczyłam mu go. Ten zapalił laskę i wyrzucił przez okno. Wybuch rozerwał ostatnich wrogów, przez co mogliśmy wyjść z biura szeryfa.

Wychodząc Matt rozejrzał się w poszukiwaniu Marcusa. Zauważył go, gdy wchodził do hotelu...

Matt odbezpieczył broń i oddał strzał w kierunku Thompsona. Nie trafił.

Wraz z Marco ruszyliśmy za Mattym i za nim weszliśmy Gdy dotarliśmy do niego, Marcus leżał na schodach ledwo żywy...

- Cholera... - Powiedział Marcus, gdy nas zobaczył.

- Witaj ponownie, Thompson... - rzekł Beckham celując w leżącego Marcusa.

- Zrób to szybko... - Thompson zamknął oczy. - I tak nie mam nic do stracenia...

Matt westchnął, schował broń i dał rękę mężczyźnie. Gdy Marcus otworzył oczy i zobaczył dłoń Mattego, wybuchnął śmiechem.

- Nie jesteś taki... - skomentował. - Zabił byś mnie, co Cię powstrzymuje?

- Słyszałem o tobie... - rzekł Matt. - Też jestem z El Paso...

- I dlatego nie chcesz nacisnąć na spust?

- Nie - odpowiedział Beckham. - Wybaczam ci, to co zrobiłeś...

- Nie... - Marcus podniósł się. - Teraz mi nie wybaczysz...

W oddali jechał ranny Mason Cash. Gdy do nas dojechał zsiadł z konia i upadł na ziemię. Wszyscy podbiegliśmy do niego.

- Co się stało, Mason?! - Zapytał Marco.

- Otoczyli nas - odpowiedział młody mężczyzna. - Jacyś ludzie w mundurach, Jack mówił na nich Pinkertoni...

- Cholera... - wściekł się Matt. - Gdzie Jack, Emma i James?

- Złapali ich, tylko ja uci....

- Nie odpływaj Mason! - krzyknął poddenerwowany Marco. - Będziesz żył, dzieciaku!

Mason spojrzał na Van Winkle ostatni raz... i przestał oddychać. Mason zginął.

- Cholera jasna! Nie! - krzyknął Marco. Wstał z ziemi i zdjął kapelusz.

- Przykro mi - Powiedział Marcus. - Musimy jechać...

- Gdzie? - Matt zwrócił się do Marcusa.

- Umówiłem się z Pinkertonami, że was przejmą, gdy będziecie atakować ten wóz - Odpowiedział. - Mówili, że ruszą do rancza Emerald i pojadą gdzieś...

- Cholera... - Matt przywołał konia i wsiadł na niego. - Ruszajmy do rancza Emerald!

Marcus Thompson, Marco Van Winkle, Ja i Matt ruszyliśmy z Valentine. Po drodze zauważyliśmy, że do miasta wjechała duża ilość Pinkertonów więc można by rzec, że wystartowaliśmy w odpowiednim momencie.

- Matt - Marcus odezwał się do Matta w czasie drogi. - Przepraszam... przepraszam was wszystkich...

- Jak już mówiłem. Wybaczam Ci - rzekł Matt. - A Ty Marco?

Sᴀᴅɪᴇ Aᴅʟᴇʀ - Mśᴄɪᴄɪᴇʟᴋᴀ / Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz