Raz, dwa, trzy strzelam po raz kolejny do wroga który po chwili leży nieżywy na ziemi.
Słyszę strzały, krzyki.
Hałasy, i huki.
Biegnę przed siebie, mając pistolet w ręce.-Sarah? Sarah?! Gdzie jesteś?! - krzyknął William.
-Tutaj! - od krzyknęłam lecz poczułam ból w brzuchu, spojrzałam na miejsce z którego sączyła się obficie krew.
-Sarah! Wytrzymaj, zaraz cię zabierzemy- powiedział, ochraniając mnie od kolejnego wroga.
Nie mogłam wytrzymać więcej, poczułam jedynie czyjeś dłonie które podniosły moje ciało, zemdlałam.
Kilka dni później
Oślepił mnie blask słońca wydobywającego się zza okna mojego pokoju, wstałam do siadu, przetarłam twarz dłońmi.
Spojrzałam na miejsce postrzału, na sobie miałam czarny top, a poniżej brzuch owinięty bandażem, oraz dresowe szorty tego samego koloru, wstałam z trudnościami które przy stwarzał mi ból.Podeszłam do lustra, moja sylwetka straciła na wadze, spod bandaża widać było siniaki, zadrapania.
Powolnym korkiem ruszyłam, ku wyjściu z pokoju.
Schodząc po schodach, usłyszałam rozmowy, ale jeszcze dodatkowy głos który był mi dziwnie znajomy, ale nie mogłam przypomnieć sobie do kogo on należy.Zeszłam po schodach, spojrzenia skierowały się na mnie, Paul i William patrzyli na mnie z współczuciem, po chwili odsunęli się ukazując osobę której bym nigdy w życiu nie podejrzewała że ją zobaczę...
Oczy pokryły się gorzkimi łzami, moja ręką odruchowo znalazła się na ustach które drżały z emocji wywołanych płaczem.
Przede mną stało niejaki Neil Tomson.
Człowiek który zginął, w pożarze. Człowieka którego nigdy w życiu bym nie obrzuciła jakąkolwiek winą.
Stał teraz przede mną, i patrzył.-C-Co... T-to... Nie... Niemożliwe! - krzyknęłam, a po nich policzkach znów spłynęły łzy.
-Sarah.. Ja- zaczął Neil.
-Nie! To jest nie prawda! Ciebie tu nie ma! - krzyknęłam kolejny raz.
-Jestem tu, razem z tobą Sarah- powiedział powoli podchodząc w moją stronę.
-Zostawimy was samych- powiedział Paul.
-Zginąłeś! Kilka lat temu! W pożarze! - kolana się pod mną ugieły.
Chłopak w porę mnie złapał-Nie zginąłem- powiedział i przytulił mnie do swojego ciała, które za grosz się nie zmieniło. - W budynku gdy już nie było żadnego wrogiego człowieka. Dom zaczął się zawalać, słyszałem twój krzyk, płacz. Ale nie mogłem się wydostać, w pewnym momencie straciłem przytomność od nadmiaru dymu... Obudziłem się jednak, jakiś mężczyzna, uratował mnie, opatrzył... Więcej nie pamiętam. - wyjaśnił, głaszcząc ręką moje włosy.
-Brakowało mi ciebie - powiedziałam rzucając mu się na szyję, twarz schowałam w jej zagłębieniu, co jakiś czas pociągając nosem.
-Mi ciebie też skarbie- odpowiedział szczelnie mnie przytulając.
W tym momencie, przychodziły do mojej głowy wszystkie wspomnienia związane z Neil'em, nasze pocałunki o siódmej rano... Zabawy w basenie w ogrodzie, wspólne czytanie... Nie mogłam powstrzymać się od łez.
-Tak mi ciebie brakowało, twojego głosu, twarzy, ciała... Całej ciebie- powiedział Neil.
-Gdzie się podziewałeś przez ten czas? Dlaczego nie wróciłeś?- zapytałam.
-Chciałem... Nie mogłem, trafiłem w zbyt nie takie towarzystwo, było ich za wiele. A ja byłem jeden... Zamknęli mnie w piwnicy, siedziałem tam dobre dwa lata torturowany... Potem jakoś było, nie miałem okazji wrócić... Wrócić do ciebie Sarah... Nawet nie wiesz jak bardzo tego chciałem- powiedział, kładąc dłonie ma moich ramionach, które potem sunęły w dół.
-Ja... Ale ja... Myślałam że... Zginąłeś wtedy, dom zaczął się walić... I ten ogień jeszcze... - jąkałam się..
-Już dobrze... Znowu cię nie opuszczę... Nie zniósł bym kolejnej rozłąki z tobą kochanie.. - powiedział i ucałował moje czoło
-Obiecujesz?
-Obiecuję
~•*•~
Zapraszam na mojego ig.
Nazwa:
qmilnis_wattpad:)
CZYTASZ
Nie Ma Zmiłuj/ Bad Girl✔️
ActionPamięć, której nie da się wymazać... Miłość która jeszcze nie wygasła... Nadzieja która rośnie na lepszy dzień... Lecz trzeba działać, aby dojść do prawdy . Powtarzali mi że nie dam rady, jestem za słaba, dla kobiet nie ma tu miejsca... Ale teraz...