02:33
Siedze z Jane, clockwork, Zero, Kate i Jill. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Oczywiście ciśniemy po wszystkich jak leci ( nie licząc rzecz jasna Blue i Sally ). Wpierdzielamy ciastka, które robiłyśmy ( trochę przyjarane, ale da się jeść ).Jane: Ej, a pamiętacie jak Jeff dostał żelazkiem od Mad ?
Jill: Tego nie da się zapomnieć
Mad: Czy ty teraz masz zamiar wypominać mi moje wszystkie akcje ?
Jane: Dokładnie
Clockwork: Albo jak nazwała nas sektą i chowała się przed Jeffem pod stołem albo łóżkiem
Mad: No co poradzę, że nie byłam przyzwyczajona do widoku jego ryja
Kate: Właśnie, jak tam Twoje zdechłe zwierzę?
Mad: Jeśli chodzi Ci o Huntera to choruje tak samo jak zwykle, ale spać z nim nie mam zamiaru
Zero: Spać z nim * lenny face*
Mad: Ja pierdole nie ! To mój brat kurła
Jane: Miałam ją za normalną osobę...
Jill: Zero chamuj się
Zero: Sorry, nie mogłam się powstrzymać pozatym nie moja wina, że to wiecznie samotne będzie I nie będzie shipów
Mad: Życie kurwa
Clockwork: To jest smutne kurła, bo ciekawe dzieci by mogły wyjść
Mad: Goń się
Nagle drzwi od pokoju się uchyliły i stanęło w nich Sally
Sally: Dziewczyny ?
Jane: Sally ? Czemu nie śpiesz ?
Sally: Miałam koszmar...
Jill: Biedactwo, wróć do swojego łóżka, Mad zaraz do Ciebie zajrzy
Dziewczynka pobiegła do siebie, a ja spojrzałam na Jill z wypisanym na twarzy "why me". Ona tylko spojrzała na mnie z tym swoim wkurwem w oczach, który mówił w jak wielkiej dupie jesteś. Nie miejąc wyboru poszłam do pokoju Sally. Gdy tam weszłam zobaczyłam dziewczynkę siedzącą na łóżku, wtuloną w swojego miśka.
Mad: To o czym miałaś ten koszmar ?
Sally: Ciebie i Huntera zabrało gdzieś wojsko, reszta mieszkańców nie żyła, a ja zostałam sama. Potem pojawił się-
Mad: Dobra nie kończ, bo ciary mam. Pośpiewać Ci czy coś?
Sally: Mhm
O chuj, to się wjebałam. Po pierwsze nie znam zbytnio kołysanek, a po drugie brzmię jak zepsuta mikrofalówka, gdy śpiewam. No, ale cuż Sally wsunęła się pod kołdrę więc nie ma odwrotu. A było powiedzieć poczytać !
Mad: No to ten *wymyślą coś na poczekaniu* Na Wojtusie z popielnika, iskiereczka mruga, choć opowiem Ci bajeczkę, bajka będzie długa... Wojtuś godził siostrę nożem bo był psychopatą ! Teraz grzecznie śpij już Sally. On tam jest za szafą
No cuż tak delikatnie tym czymś pogorszyłam sprawę, bo Sally zaczeła płakać.
Sally: Jaki Wojtuś ?!
Mad: Żaden, tu nie ma żadnego Wojtusia
Sally: Sprawdz !
Mad: Co ja robie ze swoim życiem...
Zrobiłam to co kazała mi dziewczynka, bo co innego mi pozostało. Otworzyłam szafę i jak się spodziewałam, żadnego Wojtusia nie było.
Mad: No widzisz nie ma żadnego Wojtusia
Sally: Mhm...
Mad: Dobranoc
Chciałam cobie pójść, ale skubana złapała mnie za koszulke
Sally: Zostań, proszę !
Owszem jestem jebnięta, ale aż tak źle ze mną nie było by przy niej nie zostać. Usiadłam na jej łóżko I zaczełam wymyślać sposób, żeby pomóc jej zasnąć. Nagle drzwi od jej pokoju się delikatnie uchyliły. Przez szapare do pokoju wtargneła rudo włosa kotka mojego brateła. Podbiegła do nas i wskoczyła na łóżku. Zaczeła mruczeć i ugniatać kołdre. Wkońcu się położyła i zasnęła. Spojrzałam na Sally która też już spała. Oznaczało to, że mogę wrócić do dziewczyn.
Przechodząc koło schodów zauważyłam zarys jakieś postaci kierującej się do salonu. Obstawiałam, że to ktoś z rezy więc poszłam w kierunku tej osoby, by ją bądz go nastraszyć. Skradłam się gdy zczaiłam się, że to nie jest żadna osoba z rezy. Obserwowałam tego osobnika. Kiedy byłam pewna w 100% że to nie jest żaden osobnik z rezy, wyciągnełam scyzoryk i rzuciłam się na tą osobę. Powaliłam to coś na ziemię łapiąc za szyję.
Mad: Co ty kurwa robisz w moim domu ?
Osobnik tylko sie uśmiechnął szyderczo. Byłam lekko zdezerientowana. Kulturalnie się go bądz jej pytam co tu robi, a ten/ta się uśmiech jak debil. No co to ma być. Po chwili dmuchnął mi w twarz. Zmieszałam się, a on to wykorzystał. Zrzucił mnie z siebie po czym... rozpłynął się. Patrzył przez chwilę patrząc w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu się znajdował, próbując ogarnąć co się właśnie stało.
Jane: Mad, wszystko wporządku ?
Mad: T-tak
Pomimo, że to coś zniknęło, ale czułam i tak niepokój. Poprostu coś z tyłu mówiło mi, że nie widziałam go ostatni raz. Nie wiem czy to był wynik mojej zajebistej wyobraźni, bo nie raz już mnie w chujca robiła, czy nie, ale to stworzenie nazwałam Wojtuś. Wkońcu wstałam i poszłam spać, nie miałam ochoty na dalsze nocne wrażenia i byłam zmęczona.
YOU ARE READING
I Weś Tu Nie Oszalej
HumorWitam Ta książka to jedno wielkie zło wcielone więc polecam wziąć przed przeczytaniem jakieś ziółka ( i ubrać okulary przeciwsłoneczne gdyż, szczególnie w pierszych rozdziałach, błędów ortograficznych nie brakuje ponieważ autor jest leniwy ). Spotka...