Jeż czy mysz ?

28 7 2
                                    

Czułam się tak, jakby nadal miała w ręku depilator i goliła nim najbardziej bolące miejsca na mojej ciele. Tyle, że wywołało to całkiem przyjemny dreszcz.

- Zadzwoń do pracy i powiedz, że się spóźnisz, albo powiedz, że w ogóle nie przyjedziesz.

- Co kurw@? – pisnęłam, a mój głos zsynchronizował się z piskiem opon, kiedy ruszał Roman.

- Małgorzato nie będę się powtarzał. – zaśmiał się wrednie.

- Zadzwonię, że się spóźnię, ale jechać do jej muszę. – skapitulowałam i wybrałam numer telefonu Andrzeja.

Willa Romana znajdowała się na obrzeżach miasta. Jechaliśmy przez las w milczeniu. Od momentu, kiedy rozłączyłam się z pracą, żadne z nas nic nie powiedziało. Romek wjechał do garażu, szybko wysiadł i otworzył mi drzwi. Podał mi dłoń, żeby pomóc mi wysiąść i pociągnął na siebie. Znowu wepchnął mi język do ust i napastliwie całował. Czułam jak podniecenie we mnie narasta a jego nabrzmiały fiut uciskał moją...

-Auć, to boli! – krzyknęłam niekontrolowanie.

Roman odkleił się ode mnie nerwowo i spojrzał w oczy.

-Co cię boli, zawsze lubiłaś trochę ostrzej. – puścił mi oko.

Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. No bo jak wyjaśnić facetowi, którego w sumie dobrze się zna, że zrobiło się coś tak głupiego, że aż ciężko w to uwierzyć. Roman mnie znał i to bardzo dobrze. Zawsze robiliśmy sobie żarty z moich wpadek i życiowych niepowodzeń. Umiał mnie rozbawić, kiedy jak siedziałam i płakałam, bo ufarbowałam sobie włosy, które miały po koloryzacji domowej miały być blond a nie rude jak u lisa.

- Miałam mały wypadek i...

Roman zrobił się czerwony na twarzy, jakby myślał, że ktoś mnie napadł.

-Co się kurwa stało?

-Nic, nic sama sobie to zrobiłam i teraz mnie boli.

-Co sobie zrobiłaś?

Uniosłam nieśmiało sukienkę do góry i odwróciłam wzrok, żeby nie widzieć jego miny. Roman coś mlasnął, coś pomruczał, cmoknął po czym powiedział.

-Przepraszam, ale co ty próbowałaś zrobić?

-Chciałam wydepilować sobie miejsca intymne. - wyjęczałam jak małe dziecko.

Roman parsknął śmiechem.

- Czym kurwa, kombajnem? Przecież to wygląda jak... - Zastanowił się chwilę – Jakby ktoś jeża na autostradzie rozjechał. – roześmiał się w głos a ja z nim.

No, bo cóż mysz czy jeż, nie ważne, że moja cipka wyglądała jak mało apetyczne, rozjechane coś i nawet napalony na mnie Roman nie chciał się tego chycić.

- Wiesz co odwieź mnie do pracy. – zaproponowałam nadal się śmiejąc.

Weszłam do biura podwójnie wkurwion@. Raz, że psita szczypała mnie nie miłosiernie a dwa, że nawet numerek z Romanem przez moją głupotę nie wchodził w grę. Siadłam przy biurku i włączyłam jak zawsze komputer. Kilkanaście maili i jeden najważniejszy od Andrzeja, mojego nowego dyrektora o przekazaniu mi obowiązków. Zawsze chciałam wskoczyć oczko wyżej w klasyfikacji dyrektorskiej i tak oto tytuł maila „Zakres obowiązków oraz praw kierownika działu sprzedaży wyrobów wędliniarskich". Ten mail poprawił mi humor.

Zapytałam moich współpracowników w niedoli czy ktoś chce kawy. Nikt nie chciał. Poszłam więc sama do pokoju socjalnego, zrobiłam sobie kawy i wróciłam, aby przeczytać maila.

- Gośka, jakiś list do ciebie przyszedł. – odezwał się Mareczek.

-Tak?A gdzie jest?

-Na recepcji na dole, ta wredna recepcjonista Aśka nie chciała mi go dla ciebie dać.

Znałam Asię, nie była wredna, była obowiązkowa i nie oddawała przesyłek nikomu oprócz ich adresata. Odstawiłam kawę i ruszyłam na dół, na główną recepcję. Ja dzisiaj weszłam od strony produkcji, bo chciałam szerokim łukiem ominąć główne wejście, jako że odwoził mnie Roman.

-Jej Gosiu!- zawołała już z daleka Asia. - List do siebie!

-Dzień dobry. Wzięłam od niej kopertę.– Dziękuje.Wracam do siebie, dużo pracy. – uśmiechnęłam się do Asi szczerze.

Asia była moją dobrą koleżanką, znałyśmy się z liceum. Znała też Romana i jeszcze kliku naszych wspólnych przyjaciół. Modliłam się, żeby nikt w mieście nie widział mnie w jego samochodzie.

-Jak Roman?

Kurwa mać! Nic w tym mieście nie może zostać między zainteresowanymi, tylko wszyscy dzielą się wszystkim.

-Nie rozumiem.–udałam głupią.

-Moja mama do mnie dzwoniła, że moja ciocia dzwoniła do niej, a tej cioci córka była na spacerze z psem i wdziała auto Romana koło kwiaciarni jej koleżanki mamy.

Uwielbiałam Asię właśnie za to. Ze szczegółami potrafiła wskazać, kto, gdzie i dlaczego wie, to co wie. Często plotkowałyśmy na imprezach integracyjnych. Asia nigdy nie pomyliła plotki z przyporządkowanym do niej imieniem i sytuacją. Była naprawdę w tym świetna, wręcz podziwiałam ją za to.

-Ah Roman–uniosłam glos w zdziwieniu.–Spotkaliśmy się przypadkiem koło kawiarni, no wiesz, to nasze stare miejsce i tak nam się nostalgicznie zrobiło, że weszliśmy na kawę.

Asia wiedziała,co to za miejsce.

-Ależ się zmienił co?Te tatuaże i mięśnie, a takim niepozornym chłopakiem był w szkole. Chociaż zawsze przystojnym. Te jego szare oczy i krzywy nos.–rozmarzyła się Asia.

Trzeba przyznać krzywy nos Romana był jego atutem. Był skurczybyk tak przystojny,że nawet złamanie nosa w nocnym klubie przez ochoniarza, który potem zniknął w tajemniczych okolicznościach nie odebrało mu uroku. Ochroniarz potem podobno wyjechał na zbiory do Holandii, ale ja nigdy nie wierzyłam. Jakby wyjechał, to by wrócił, a jego nikt od tej pory nie widział.

Zmielona ZbrodniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz