- To właściwie wszystko.
Przed chwilą streściłam Melanie wczorajszą kłótnię z Kevinem. Słuchała uważnie nawet wtedy, gdy dodawałam do opowiadania kolejne przewinienia brata. Nie spuszczała ze mnie wzroku i dokładnie obserwowała moją żywą gestykulację.
- Nie brzmi to dobrze. - podsumowała.
Parsknęłam śmiechem. Naprawdę, tyle to wiedziałam i ja. Popatrzyłam na nią próbując przekazać niewerbalny komunikat.
- A nie zastanawiało cię to, czy on naprawdę pije? - zasugerowała.
To pytanie na chwilę zbiło mnie z pantałyku. I choć przez dłuższą chwilę rozważałam tą możliwość to jednak zaprzeczyłam próbując odgonić powstałe wizje chłopaka zabijającego niewinnego człowieka.
- A co innego miałby robić? Przecież wraca do domu pijany i ledwo widzi na oczy. - westchnęłam.
Miałam nadzieję, że kobieta oprócz wysłuchania poradzi mi, co powinnam zrobić. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć była ona ode mnie o wiele starsza, a więc posiadała doświadczenie życiowe i wydaje mi się, że chciałam, by podzieliła się nim ze mną chociaż na tyle, bym mogła znaleźć rozwiązanie sytuacji, w której się znajduję.
- Wiesz, w tych czasach wszystko jest możliwe. Poza tym mówiłaś, że ostatnio zostawiła go jakaś dziewczyna, tak?
- Sądzisz, że pije z rozpaczy?
- Bardzo możliwe. Jego młody wiek może nie jest usprawiedliwieniem na taki czyn, a jednak wśród swoich znajomych znalazłabym kilka osób, które zatapiając smutki w alkoholu próbują zapomnieć o niespełnionej miłości.
To uzasadnienie, mimo że nie przekonało mnie całkowicie to zadowoliło na tyle, by móc choć przez moment nie myśleć o Kevinie i jego problemach.
Podziękowałam szefowej za wysłuchanie przytulając się do niej w milczeniu.
**
Kropelki potu wystąpiły na moje czoło, gdy biegnąc próbowałam zdążyć na czas do salonu. Korzystając z godzinnej przerwy na lunch wybrałam się do restauracji, która w zasadzie nią nie była, ale miejsce, w którym ludzie zachowują maniery i pokazują, że nie każdy w społeczeństwie cofnął się umysłowo do epoki kamienia łupanego, budziło mój szacunek i chyba automatycznie nadałam mu określenie restauracji.
To jednak nie było teraz ważne. Moim priorytetem stało się aktualnie dostanie do budynku, w którym pracowałam. Czułam jak serce pracuje na szybszych obrotach a urywany oddech świszczy mi w uszach. Po raz kolejny przeklinałam moją słabość do książek oraz zerową kondycję fizyczną.
Może nie śpieszyłabym się, aż tak bardzo, gdybym nie miała umówionej wizyty. Przez głowę przemknęło mi zdanie, które Melanie często wypowiadała: "Nasz klient, nasz pan.". Przyśpieszyłam jeszcze bardziej i docierając na miejsce o mało co nie wywróciłabym się dodatkowo przewracając człowieka, który niespodziewanie znalazł się na mojej drodze.
- Zaczynam podejrzewać, że masz przeze mnie pecha, Nicole.
Oparłam ręce na biodrach i próbowałam złapać oddech, co wcale nie było takim prostym zadaniem. Spojrzałam na mężczyznę i od razu rozpoznałam w nim Harry'ego.
- Wyjątkowo muszę przyznać ci rację. - odpowiedziałam dopiero wtedy, gdy mój organizm ochłonął po wysiłku.
- A więc, co cię tak gnało? - zapytał roześmiany.
- Ty.
Była to prawda. Dopiero później skojarzyłam, jak musiało to zabrzmieć. Poczułam ciepło na policzkach i wiedziałam, że rumieńce nie są spowodowane szybkim biegiem. Nie odezwałam się więcej. Otworzyłam drzwi i gestem ręki zaprosiłam chłopaka do środka.
**
- Więc jak ścinamy? - zapytałam patrząc na niego w lusterku.
- Liczyłem, że coś mi poradzisz.
- Czyli mogę wyrazić swoją inwencję twórczą?
W moich oczach niebezpiecznie zabłysły iskierki. Chłopak chyba to zauważył, bo natychmiast dodał:
- W granicach rozsądku.
I może tylko trochę chciało mi się śmiać dostrzegając lekkie przerażenie w spojrzeniu dorosłego mężczyzny.
- Oczywiście.
**
- Gotowe!
Spojrzałam z dumą na swoje dzieło. Włosy Harry'ego były teraz o wiele krótsze i zaczesane do tyłu lekko się unosiły. Moim zdaniem wyglądał lepiej.
- Zupełnie inaczej. - stwierdził przyglądając się w lusterku.
- Teraz będziesz mógł zaprosić na kawę każdą dziewczynę i gwarantuję, że żadna ci nie odmówi. - zaśmiałam się.
- Więc zapraszam ciebie.
**
- I co mu odpowiedziałaś? - Melanie pluła sobie w brodę, że przegapiła moment, w którym chłopak przyszedł do salonu.
- Zgodziłam się.
- Oh, nawet nie wiesz, jak się cieszę. Czas najwyższy, żebyś w końcu zaczęła chodzić na randki!
__________________________
Meh, dodaję dzisiaj znowu, chociaż chciałam w niedzielę, ale za bardzo się nakręciłam na to ff. Poza tym nie wiem, kiedy nadejdzie kolejna okazja pisania, bo cały weekend będę przygotowywać się do konkursu z historii (praca pisemna!), więc pewnie to on pochłonie mój wolny czas.
Nie mniej, mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)
Do następnego, oby jak najszybciej.
All the love. x
YOU ARE READING
I'm a liar
Fiksi PenggemarKażdy ma sekrety. Każdy ukrywa coś przed światem. Jednak, co może się stać, kiedy z niedopowiedzianych słów i zatajonych informacji narasta niebezpieczeństwo bliskiej nam osoby? Jak bardzo będziemy zdeterminowani w dążeniu do okrycia prawdy? A gdy j...