13.

28 2 0
                                    

//Mitsuri pov:

*kilka miesięcy później *

Leżałam na łużku. Ciągle nie pogodziłam się z jej śmiercią. Sprawdzałam coś na telefonie. Nagle usłyszałam pukanie do okna. Wstałam powoli i spojżałam za okno. Siedział tam dość spory, puchaty kotek. Miał coś w pyszczku. Gdy mnie zobaczył, położył łapki na szybie. Otworzyłam okno i wpuściłam go do mojego pokoju. Gdy wszedł do środka, położył mi na łóżku katrkę zwiniętą w rulon spięta była pierściąnkiem. Był naprawdę bardzo ładny. Chyba z prawdziwego złota. Do tego miał kilka małych diamencików i jeden duży rubin. Przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi.
- to dla mnie - powiedziałam. Kot tak jakby przytakną. Siadłam na łóżku, obok kartki. Rozwinęłam ją ściągając pierścionek. Tyle było


" Mitsuri czy wyjdziesz za
Mnie? "

Bardzo małymi literkami pod spodem napisane było" kicia"
- oj ty znowu się w karteczki bawisz- powiedziałam. Miałam przez chwilę mętlik w głowie. Jakim cudem napisała mi karteczkę skoro nie żyje? Zalałam się łzami. Przypomniało mi się o wszystkim co zrobiłyśmy razem. Widziałam że kociak wchodzi na moje łóżko.
- hej nie wchodź tu- powiedziałam. Kociak poszedł za moje plecy.
- dlaczego mam tu nie wchodzić- usłyszałam. Rozpoznałam ten głos prawie od razu. Siedziała za mną. Oparłam się o nią plecami. Położyła mi dłonie na ramionach.
- no to jak Kruszynko- powiedziała
- Ja..ja myślałam że. .. że nie żyjesz- wymamrotałam. Poczułam jak kładzie się razem ze mną. Trzymała mnie w talii.
- no to jak kruszynko? Odpowiadasz?- powiedziała głaszcząc mnie po brzuchu. Odwróciłam się. Teraz leżałam twarzą do niej. Przez te kilka miesięcy trochę się zmieniła. Miała trzy blizny na prawym policzku, a i nie miała prawego oka ( chyba, nie wiem zakryte było)
- oczywiście że tak- powiedziałam. Kicia pocałowała mnie.
- co się stało - powiedziałam wskazując na jej zakryte prawe oko.
- a kilka miesięcy temu pręt w oko mi się wbił- powiedziała.
- wtedy kiedy " umarłaś" tak? A tak poza tym to dlaczego nie przyszłaś do mnie.
- przepraszam za to... musiałam sprawdzić czy moja mama i lewcio jeszcze żyją...jeśli chcesz mogę ci za to jakoś odpłacić. Zrobię co tylko zechcesz, będę na każde twoje wezwanie, zrobię wszystko bez żadnego " nie"
- naprawdę wszystko
Kiwneła głową. Chwilę leżałam na niej. Przypomniało mi się o kilku rzeczach.
- na wszystkie pytania też odpowiesz?
- tak
- no to ile tak po ludzku masz lat?
- sto dwadzieścia trzy za kilka dni
- jak za kilka dni? Za ile
- urodziny mam za dwa dni
- a ja nic dla ciebie nie mam
- nieważne, mam ciebie, a dokładniej należę do ciebie, tyle mi wystarczy.
-czekaj!? Jak to należysz do mnie? Czyli mogę ci coś kazać a ty to zrobisz?
-tak moja pani
Zrobiło mi się gorąco. Zawsze wydawało mi się że to ona dominuje, a teraz ja mam najwięcej do powiedzenia. Przypomniało mi się o czymś.
- Nerukuś, co u twojej mamy- zapytałam. Poczułam jak trochę mocniej mnie przytula.
- mówiła mi że, musiałam przejąć jej obowiązki
- dlaczego?
Przytuliłam ją mocno. Wiedziałam że musi być teraz bardzo samotna. Muszę jej jak najmocniej pomóc.
- czyli teraz jesteś królową tak?- zapytałam podnosząc głowę.
- no, niestety tak- odpowiedziała. Widziałam że jedno oko ( to któro jest nie zakryte) zachodzi łzami. Wtuliłam się jeszcze mocniej. Też mnie przytuliła.
Wtedy chyba poszłyśmy spać.

Gdy się obudziłam jej nie było. Pierścionka i kartki też. Chyba mi się to wszystko przśniło. Ale że kilka miesięcy po jej śmierci? Czyżbym nadal aż tak to przeżywała. Chyba dzisiaj tam pójdę i zobaczę jak idzie odbudowa zamku. No bo w końcu kiedyś trzeba wyjść z domu. Zeszłam z łóżka i się ubrałam. Po raz pierwszy nie spieszyłam się jakoś do lasu. Zawsze wychodziłam około czternastej i prawie biegiem szłam, zawsze zdażyłam na piętnastą. Miałam do przejścia cały las więc trochę mi to zajmowało. Gdy wychodziłam była chyba dziewiąta albo dziesiąta. Ciekawe co robi Shirou teraz, po jej śmierci. Z tego co wiem, to on strasznie ją kochał, ale nie był jakoś przeciwny, a wręcz przeciwnie był zadowolony z naszego związku, jeśli to tak można nazwać( Byłyśm razem tak oficjalnie może z niecały miesiąc). Naprawdę chcę mu pomóc. Teraz on jest moim jedynym przyjacielem. Nie mam nikogo innego na którym mogę polegać, ale nie będziemy razem, nie interesują mnie chłopaki. To jest tylko mój przyjaciel. Gdy dotarłam do budującego się zamku była około szesnasta. O tej porze roku to już wieczór. Zobaczyłam Lewcia, który kierował odbudową. Po tych kilku miesiącach udało im się odbudować tylko dwa z dziesięciu pięter.
Podeszłam go od tyłu.
- Shirou- krzyknęłam. Lewcio podskoczył wystraszony. Potem odwrócił się do mnie.
- Mitsuri w końcu wyszłaś z domu, co u ciebie?- powiedział uśmiechając się.
- nic ciekawego, depresji chyba dostałam po tym co się tu stało- odpowiedziałam- a ty jak się trzymasz- powiedziałam
- Na razie dobrze, jakoś leci, odkąd dostałem rozkazy od nowej królowej muszę stać i ich tu kontrolować.
- jak to nowej królowej? Co się stało z poprzednią?
- Niestety umarła, szczęście jedyna prawowita spadkobierczyni tronu żyje. Tak jakby na nieszczęście dla mnie, jest bardziej stanowcza i surowa niż jej matka
- Ale przecież Neruko umarła prawda

Może jest Nadzieja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz