Siedziałam przy stole i patrzyłam na bawiące się towarzystwo. Kobiety tańczyły z partnerami. A ja czemu nie tańczę? Przyszła sama na ten ślub. Usłyszałam za sobą kroki.
- zatańczymy?- zapytał się siwowłosy chłopak.
- słucham?- nie wiedziałam czy to było akurat do mnie.
- czy mogę prosić panią do tańca?- zapytał ponownie mnie Erwin. Wystawiają do mnie rękę.
Wstałam i podałam mu rękę na znak że się zgodziłam. Pociągnął nie na parkiet. Tańczyliśmy dobre piętnaście minut. W pewnym momęcie zmieniła się piosenka na wolną. Każdy kto tańczył u stawił się do wolnego. Poszłam jak ktoś kładzie swoje ręce na moje biodra. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Erwina. Położyłam ręce na jego karku i zaczęliśmy tańczyć. Czułam coś dziwnego jakby coś do siwego. Usłyszałam że zwołują wszystkich gości na środek sali. Panna młoda miła rzucić bukietem i kazali się ustawić do złapania. Stanęłam tak aby nie złapać bukietu. Bukiet leciał w górę. Złapałam. Zobaczyłam jak wszystkie oczy spadają na mnie. Podszedł do mnie siwowłosy i zaczoł czegoś szukać w kieszeni.
- Erwin na wet się próbuj!- usłyszałam jak chińczyk się na niego drze.
Widziałam jak Erwin uśmiechnął do mojego ojca i uklęknął przedemną...