85) Mała tajemnica

144 15 19
                                    

*

- Przeprowadziłem przed chwilą bardzo dziwną rozmowę. - zwierzył się Geralt reszcie kompanii, gdy już powrócił do siedziby Regisa. - Aż trudno dać jej wiarę, więc uważnie słuchajcie. Otóż ten żebrak, co go widzieliśmy z Jaskrem, w istocie był podejrzany...

 Wiedźmin relacjonował to, czego się do wiedział, a Kinnat, w pewnym momencie, odwrócił się plecami i spiął, bardzo starając się nie okazać niepokoju. Bał się o stan swojego króla i martwił niebezpieczną grą, którą ten prowadził.

- ...W sumie, wydaje się w porządku. - zakończył opowieść wiedźmin. - Mówił, że chce nam pomóc w tej sprawie. Nie sądziłem, że będę tak twierdził, ale uważam, że przynajmniej nie chce nam zaszkodzić.

Regis zamyślił się, za to Mouirren od razu pokręcił głową.

- Nie ma mowy, by on był w porządku. Żaden z nas go nie zna, a żyjemy już całkiem długo. Kimkolwiek nie jest, nie ma szczerych zamiarów. Ktoś o tak dużej wiedzy, każdego wyprowadzi w pole. Nawet wiedźmina takiego jak ty. - powiedział mag.
- Mówi o sobie Nikt Znikąd? I pochodzi z czasów Cesarstwa Teh' Aratt? - wymieniał zaniepokojony Regis. - Zna się na miksturach i walczył dla owego cesarstwa na wojnach... Oraz był kimś ważnym. Brzmi aż zbyt znajomo. Coś jeszcze o nim wiadomo?
- Powiedział, że idzie gadać z Wielebnym. Nie wiemy, czy są razem w sojuszu. - przypomniał Geralt. - Wie sporo o nekromancji i ma specjalistyczną wiedzę z niemal każdej dziedziny, o jaką pytałem, co by sugerowało, że miał czas, by tę wiedzę przyswoić. Zna całą historię kontynentu. I paru innych, również.
- Wspominał coś o swoim bracie. Czy to możliwe, by druid był bratem Adaira? Może nie żyją ze sobą w zgodzie...- dociekał dalej Regis.

 Kinnat przeciągnął dłonią po twarzy, nie mogąc już dłużnej słuchać tych wartkich spekulacji. W duchu śmiał się głośno z ich komicznej niewiedzy, ale też, owa niewiedza, bardzo go uspokajała, bo Adair był przez nią bezpieczny. Gdyby powiedział im wszystkim na głos, że szanowny driud był dokładnie tą osobą, o której tyle rozmawiali, prawdopodobnie nie daliby wiary. Poza tym młody wampir nie chciał zawieść swojego króla. Skoro ten z premedytacją utrzymywał wiedźmina w niewiedzy, oznaczało to, że tak miało pozostać.

Nagle, chłopak poczuł przy sobie jakiś ruch. To Aurora pociągnęła Kinnata za rękaw.

- Martwisz się. O tego dziwnego pana. - powiedziała cicho. - Ale dlaczego? Oni tylko tak sobie mówią. To przecież nic złego.
- Ciszej - syknął Kinnat, a potem przychylił się do niej. - Proszę. Nie mów nikomu. Nic nie mów o moich myślach. To dla mnie bardzo ważne. - wyjaśnił jej szeptem, czując ciarki na plecach.
- Podziwiasz go. - mruknęła mała, ale tym razem, również konspiracyjnym szeptem. - I lubisz z nim siedzieć. I lubisz...
- Auroro, błagam, nie czytaj ze mnie więcej. - wykrztusił Kinnat, zagryzając w stresie zęby. Momentalnie wydało mu się, że robi się chłodno. - Proszę cię. Przestań. Skończ to natychmiast.
- Zrobisz dla niego wszystko... - Kontynuowała w najlepsze dziewczynka. - Chcesz, by był z ciebie dumny... - zrobiła małą pauzę, zatrzymując się na jednej z jego myśli. - Oooooo!... - Mała rozdziawiła buzię, nagle coś rozumiejąc. - To tak, jak pan Dettlaf dla wujka Dariusa!
- Ciszej, ciszej... - jęknął Kinnat, czując ciepło na własnych policzkach. - Nieprawda! To wcale nie tak! Zupełnie nie tak! Auroro, on jest naszym królem, prawowitym królem... Jesteśmy mu winni bezwzględne posłuszeństwo. Jest z nas najsilniejszy. Rozumiesz to? To nie ma nic wspólnego z Dettlaffem i Dariusem! Szanuję go, jako króla.- powiedział cicho do siostry, błagając ją tym razem w myślach, by skończyła ten temat.
- E tam. - bąknęła mała. Wzruszyła ramionami. - Przecież on też cię lubi. Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Co? Jak to on mnie l u bi ? - Kinnat przełknął ślinę, mając wrażenie, że zrobiło mu się gorąco. - On ledwo mnie znosi, Auroro. - zaprzeczył z żalem w głosie. - Za każdym razem próbuje mnie wygonić z komnaty. Dobrze, że we mnie nie rzuca przedmiotami. Po prostu jest na to zbyt uprzejmy.
- Robi to dla twojego dobra. - Dziewczynka wzruszyła ramionami, wręczając mu słoik z ćmą. - Chce cię przed sobą obronić. Z troski. Bo cię tak lubi. Nawet nie wie, że cię tak lubi, ale kiedyś się dowie. Jestem tego pewna. Zorientuje się. Jest bardzo mądry.
- Uważa mnie za dziecko! - Kinnat ledwo powstrzymał się przed podniesieniem głosu. - Nigdy nie będzie traktował mnie poważnie, Auroro, co ty bredzisz? Nie bawimy się teraz w bajki.
- Strasznie narzekasz. - bąknęła. - On gada tak, żeby cię zniechęcić. Bo łatwo cię zgasić i o tym wie. Wiesz co, braciszku? To tak, jak dmuchnąć na ćmę. - wymądrzyła się mała. - Wystarczy mały powiew, a się uderzy o szkło. Posiedzi... I potem znowu pofrunie. A wiesz, jak to jest z ćmami... Wracają. One lecą do ognia mimo tego, że się poparzą. Zupełnie jak ty, gdy wracasz na jego zamek.
- Ma. Mnie. Za dziecko. - powiedział z naciskiem Kinnat, ignorując resztę jej wypowiedzi. - Choć jestem dorosły. Nie jestem w jego oczach kimś odpowiedzialnym, co najwyżej - on mnie toleruje. To tylko uprzejmość. Dobre wychowanie. Jak mógłby mnie polubić? Niby dlaczego? Gdzie mi do niego!
- W jego rasie przyjęło się, że osiemnaście lat to już pełna dorosłość. - oznajmiła mała wymądrzający się tonem. - Wkręca cię tylko. Chce cię do siebie zrazić. Dobrze wiem, co mówię.
- A skąd możesz to wiedzieć? - żachnął się Kinnat. - Nawet nigdy go nie widziałaś. Ach. Daj mi wreszcie spokój, Auroro... Mam już dość twojego zmyślania. To mi nie pomaga, rozumiesz? Mam dzisiaj bardzo zły humor i jestem mocno zestresowany. A jeśli nadal będziemy o tym mówić, to rodzice nas usłyszą... A kiedy ojciec się dowie, że do niego chodzę... - Wampir urwał wypowiedź, zmartwiony, pochylając głowę. - O matce, nie wspominając.
- Nie muszę go widzieć. - Wampirzyca zabrała chłopakowi swój słoik. - Słyszę go. Jego myśli są niezwykle głośne i silne. Głośniejsze niż innych. Stare. I ponure. Nawet teraz martwi się o ciebie. I narzeka na tego twojego znajomego, Wielebnego. Mówi coś o jakiejś... - posłuchała tego głosu uważniej. - Zdradzie. Jest bardzo zły z tego powodu.
- Coo...? - Kinnat wybałuszył oczy. Ożywił się prędko. - Wielebny nas zdradził? Jak to? Kiedy? - Kinnat zabrał jej słoik z ćmą. - Błagam, powiedz mi wszystko, co teraz słyszysz!
- Nie mogę. - Zasępiła się mała. Popatrzyła na ćmę tłukącą o szklane ścianki. - Nie wolno mi używać brzydkich słów. A jest ich tam teraz bardzo dużo.

Kinnat poczekał cierpliwie, uspokajając ćmę rozkazem myśli.

- To powiedz mi wszystko - szepnął w konspiracji. -  Tylko bez brzydkich słów.

*


Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz