22

58 8 3
                                    

Po powrocie z pracy, tak jak obiecałam sobie wcześniej, postanowiłam wziąć się w końcu za sprawy związane ze ślubem. Na szczęście pomagała nam w tym nasza konsultantka, bez której wszystko trwałoby zapewne dwa razy dłużej, a nam zależało na czasie. Nasz pośpiech spowodowany był krótkim terminem uroczystości. Ślub miał się odbyć już za kilka tygodni.

W związku z tym, po południu moja konsultantka ślubna wysłała mi ostateczna listę gości, którzy potwierdzili swoją obecność na ślubie i weselu. Przejrzałam szybko nazwiska i aż zdrętwiałam, gdy to zobaczyłam. Na liście widniało imię i nazwisko Tanyi i Maxa. Widząc to, zamrugałam szybko, czując jak krew się we mnie zagotowała. Nie, to było nie możliwe, przecież ustaliliśmy z Kasjanem, że nie zaprosimy teściów w związku z incydentem w ich domu.

Mimo iż Tanya pewnie skora była do porozumienia, to Max wręcz przeciwnie. Jego stosunki z Kasjanem ochłodziły się, ale nie przestali się do siebie całkowicie odzywać, ze względu na wspólne interesy w Radzie. Inaczej było w moim przypadku.

Jeśli chodziło o mnie, to Max nie odzywał się wcale. Czasem gdy bywał u nas w domu, przechodził szybko przez salon, nie odzywając się do mnie słowem. Traktował mnie, jak powietrze.

Z uwagi na to, patrzyłam zdziwiona na listę z nazwiskami obecnych gości. To musiała być jakaś pomyłka.

Nie czekając chwili dłużej wybrałam numer Pauliny i poczekałam, aż odbierze. Wsłuchiwałam się w rytmiczne pikanie sygnału i wystukiwałam nerwowo palcami o blat stolika. W końcu odebrała.

- Cześć Alicja, sprawdziłaś już listę gości, bo chciałabym ją jak najszybciej zatwierdzić.

- Witaj, Paulina. Tak, właśnie ją czytam i zastanawia mnie jedna kwestia, bo wydaje mi się, że nastąpiła pomyłka - przyznałam.

- Tak? - zapytała.

- Chodzi mi o osoby: Max Stawski i Tanya Kowaljenko. Wcześniej zaznaczyliśmy, że wykreślamy ich z listy, więc nie rozumiem dlaczego są na niej z powrotem - wyjaśniłam.

- Ach o to chodzi - przypomniała sobie Paulina i zaraz wyjaśniła. - Pan Rewiński dzwonił w tamtym tygodniu i potwierdził ich obecność.

- Słucham? - Nie wierzyłam własnym uszom. Paulina mówiła dalej.

- No tak, Pan Rewiński kazał ostatecznie wpisać Pana Stawskiego i Panią Kowaljenko na listę gości.

Nie rozumiałam, co mówiła do mnie ta kobieta. Jak to? Kasjan zaprosił ich na nasze wesele i nawet nie raczył mi o tym powiedzieć? Siedziałam przed laptopem skonsternowana, ale wiedziałam, że po drugiej stronie cały czas czekała Paulina.

- Rozumiem, przepraszam za zamieszanie - odezwałam się do niej.

- Nie ma sprawy, mogę w czymś jeszcze pomóc?

- Nie, dziękuję. Już chyba wszystko jasne - powiedziałam i dodałam po chwili. - Mogłabyś mi jeszcze powiedzieć, czy kwiaty są zamówione?

- Tak już zamówiłam. Tak, jak chciałaś różowe i białe jaskry azjatyckie i drobne róże.

- Zgadza się, dziękuję - odezwałam się do niej.

- Coś jeszcze?

- To wszystko, dziękuję.

- W takim razie, do usłyszenia - odezwała się wesoło.

- Na razie - pożegnałam ją.

Odłożyłam telefon i jeszcze raz spojrzałam na listę gości. Wstałam od komputera i ruszyłam w stronę gabinetu, gdzie był Kasjan. Stanęłam w progu i zapukałam cicho, patrząc uważnie na narzeczonego.

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz