- Czy ja już wspominałam, że ślicznie wyglądasz w granatowym? - zapytała Weasley patrząc na swoją przyjaciółkę, która nieco speszona właśnie wyszła z garderoby w przepięknej wieczorowej sukni. Był dzień premiery kolekcji Malfoya, wszyscy od tygodnia żyli tylko tym wydarzeniem, które zgromadzi w jednym miejscu całą śmietankę czarodziejów z różnych stron świata. Dziewczyny nie mogły się doczekać. Luna , Ginny i Pansy wciąż rozmawiały o tym, co na siebie włożą, a Leavander chyba milion razy dopasowywała odcień krawatu Rona do swojej sukienki. Jedyną osobą, która bardziej niż strojem martwiła się samym faktem, że musi tam iść, była Hermiona. Co prawda czuła się naprawdę dobrze w takim eleganckim wydaniu. Granatowa długa suknia z dopasowaną koronkową górą z długim rękawem, która od pasa w dół zamieniała się w zwiewną spódnicę ze sporym rozcięciem, była idealnie skrojona i pasowała, jak ulał. Całość dopełniały srebrne, dość wysokie szpilki, w których szatynka czuła się, jak ryba w wodzie. Spojrzała raz jeszcze na swoje odbicie w lustrze. Delikatny makijaż, pofalowane, rozpuszczone włosy, wszystko wydawało się jakby idealne, ale nic nie było w stanie zakryć faktu, że jest zdecydowanie zbyt szczupła. Westchnęła cicho i popatrzyła na Ginny.
- Tobie zdecydowanie pasuje ta zieleń - zagadnęła. Rudowłosa miała długą, dopasowaną sukienkę, która idealnie podkreślała jej nienaganną figurę. Włosy upięła w kok, wyciągając kilka samotnych kosmyków i puszczając je luźno przy twarzy, a makijaż i biżuteria dopełniały całość.
- Gotowe? - usłyszały za sobą głos Pottera, który wyłonił się zza drzwi. Zlustrował wzrokiem obie kobiety i dodał. - Jestem dziś szczęściarzem mając obok siebie takie dwie piękności. - Ginny i Hermiona zachichotały cicho, ale szybko zamilkły gdy do pokoju weszła kolejna osoba.
- Chyba nie myślałeś Potter, że pozwolę dziennikarzom myśleć, że prowadzisz tak bujne życie seksualne - zaśmiał się blondyn. - Trójkąty to chyba nie domena bohaterów wojennych?
- Co tu robisz Malfoy? - odezwała się Ginny, zerkając na przyjaciółkę, która mimowolnie objęła się ramionami, zakrywając wystające obojczyki. Hermiona się stresowała, nikt nie wiedział tego lepiej od rudowłosej, a to wszystko przez byłego ślizgona "ciekawe" pomyślała w duchu.
- Właściwie to przyszedłem do Granger, ale czułem, że was tutaj zastanę. Limuzyna dla państwa Potter czeka pod drzwiami - odparł nie spuszczając wzroku z szatynki, która jeszcze mocniej zacisnęła swoje splecione dłonie.
- Chodź Harry, wiesz, że magiczne limuzyny czasem znikają. - zaśmiała się Weasley i pociągnęła swojego męża za sobą, dając mu do zrozumienia, że powinni zostawić blondyna sam na sam z Hermioną. Malfoy skinął głową na Wybrańca, który wychodząc posłał mu porozumiewawcze spojrzenie. Kiedy usłyszał trzask frontowych drzwi, informujących o tym, że zostali sami zwrócił się do dziewczyny:
- Chciałem dopilnować, że na pewno się pojawisz. - zaczął.
- Jak widać... miałam taki zamiar. - odparła cicho wciąż kurczowo obejmując się ramionami. Wyglądała tak bezbronnie, a przy tym niesamowicie pięknie. Miała klasę, wiedział to, widywał ją na przyjęciach po zakończeniu wojny, gdzie była głównym tematem rozmów. Zawsze elegancka, dobra, oczytana... teraz stała przed nim niepewna i zawstydzona. Podszedł do niej i chwycił za nadgarstki odciągając ręce na boki. Spojrzała na niego zdezorientowana, ale nie wyrwała się z uścisku.
- Odwróć się - powiedział spokojnie chłopak, a Hermiona, jakby machinalnie zrobiła to, co powiedział. Poczuła na swoim dekolcie chłód biżuterii i wprawne palce Malfoya zapinające naszyjnik na szyi. Złapał jej szczupłe ramiona i obrócił w kierunku lustra.
- Pasuje idealnie - szepnął. - Chodź, bo spóźnię się na swoją własną premierę. Nie chcemy, żeby Potter i Weasley skradli mi całe show.
Przepuścił w drzwiach szatynkę, a w przedpokoju nałożył na jej ramiona czarny, długi płaszcz. Hermiona wiedziała, że Malfoy od zawsze był dżentelmenem, wychowany przez matkę w stylu arystokratycznego rodu nie miał możliwości zachowywać się nieodpowiednio do okazji i wbrew jego opinii casanovy, był niesamowicie opiekuńczy w stosunku do kobiet.
- Wyglądasz pięknie - powiedział, podając jej ramię, gdy wyszli z apartamentu i kierowali się do windy. - Nie wstydź się siebie, nie możesz pozwolić innym oceniać swojego wyglądu. Granger, którą znam, na pewno nie pozwoliłaby nikomu na coś takiego.
Uśmiechnęła się uroczo w jego stronę i wyszeptała tylko "dziękuję", po czym zjechali windą, gdzie czekał na nich sportowy samochód Draco.
- Nie jedziemy limuzyną? - zapytała zdziwiona. Była pewna, że kto, jak kto, ale Draco Malfoy ma swojego prywatnego szofera.
- Jeśli chodzi o mugolskie wynalazki i korzystanie z nich, ufam tylko sobie. - zaśmiał się. - Gotowa?
- Nie mam wyjścia. - samochód warknął kilka razy i po chwili znaleźli się na drodze. Blondyn płynnie prowadził auto, co jakiś czas zerkając na byłą gryfonkę, która podziwiała widoki za oknem. Jego plan działał, a to dopiero początek.
CZYTASZ
Jestem obok - Dramione
FanfictionOna - niesamowicie zdolna, chorobliwie ambitna czarownica, która zmaga się z przeszłością i teraźniejszością nie wiedząc, co przyniesie jutro On - sportowiec, łamacz damskich serc, którego życie jest idealnie nieidealne Oni - ludzie, którzy potrzebu...