Huh.
To kiedyś musiało nadejść.
Moja pierwsza próba wiersza bez rymów.
Jakby ktoś miał krytykować, nie oszczędzajcie się.Płaczący aniołowie idą na wojnę
Niosą karabiny i pistolety
Prowadzą czołgi, statki i samoloty
Obsługują działa i rakietnice
Wzmacniają okopy, stawiają telegrafy
Zastawiają pułapki i minują ziemięPłaczący aniołowie zabijają i giną
Zanoszą na ołtarz grzechy i cierpienie
Choć chcieliby zanosić radość i modlitwy
W mundurach zamiast szat niebiańskich
Ciała ludzi palą zamiast pod krzyżem grzebać
Zmieniają się w popiół klęskiPłaczący aniołowie krwawią z serc złamanych
Grzechami ludzkimi, które plamią ich ręce
Skrzydła we krwi toną, rdzewieją aureole
W beznadziejnych modłach łzy swe ofiarują
Za zbawienie swoich krzywdzicieliŚmiejący się diabli królują na polu bitwy
Krew spijają i z radością grzeją do boju
Odwagę i męstwo budzą w przerażonych
I w dumnej wiktorii znoszą dusze do piekła
CZYTASZ
Śnieżyny
PuisiW trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew - "Przebudzenie" I śmiejcie s...