𝑟𝑜𝑧𝑑𝑧𝑖𝑎𝑙 5

67 2 0
                                    

Od ostatniego bliskiego spotkania z Draco mija czwarty dzień. Widujemy się tylko na lekcjach, jednak oboje siedzimy w różnych stronach sali. Widujemy się też na wielkiej sali jednak też siadam zdala od niego. Mijamy się na korytarzach czy w pokoju wspólnym ale nie rozmawiamy. Chciała bym żeby tak zostało, to co zrobiliśmy ostatnim razem nigdy nie powinno mieć miejsca. Nie żałuję tego co się stało jednak nie chce już powtórki, wolę kiedy się ignorujemy albo wyzywamy. Najgorsze jest to że przy nim tracę całą kontrolę nad sobą, jakby potrafił ściągać że mnie moja barierę która zbudowałam żeby nie zostać zraniona. Mimo tego że chce przestać myśleć o tym, nie daje rady, blondyn zamieszkał w mojej głowie a ja jak jakaś psychofanka nie umiem się go pozbyć, w dodatku czuje jak ciągle na mnie spogląda. — Panna Brooks..— no i mam przesrane właśnie zostałam zapytana przez Snapea a ja nawet go nie słuchałam.— powtórzy pani co mówiłem? — zaczęłam lekko panikować, szukałam odpowiedzi w głowie, nie chciałam żeby slytherin dostał minusowe punkty, nie chce być potem szykanowana za to.
— oczywiście — myśl ASHLEY myśl! Wiem— mówił pan właśnie o tym jak obronić się przez dementorami — udało mi się zerknąć na tablicę gdzie było wypisane wszystko. Liczyłam że dobrze strzeliłam
— dobrze.. jednak skup się bardziej na lekcji.— powiedział po czym obrócił się zarzucając swoją szata czarną jak moje włosy.

Dzięki Bogu była to już ostatnia lekcja i mogłam wrócić do dormitorium, jednak nie na długo iż za godzinę miałam obiad. Jak codzien szłam sama korytarzami prowadzącymi do piwnic zamku gdzie był pokój wspólny ślizgonów. Schodziłam już po ostatnich schodach patrząc na moje buty kiedy na kogoś wpadłam— przepraszam ja nie.. czego znowu chcesz?— Malfoy. Dupek staną mi na drodze i czekał kiedy na niego wpadnę. Zaplanował to.
— grzeczniej się nie da?— powiedział muskając lekko moją twarz na co odrazu ją obróciłam — teraz obracasz twarz a w niedzielę chciałaś żeby te palce działały cuda.. — zaśmiał się patrząc na mnie i zabierając swoją rękę.
— daj mi wrócić do pokoju, jestem zmęczona— powiedziałam starając się go wyminąć jednak zablokował moje przejście obejmując mnie ręką tak że przylegałam plecami do jego torsu.
— unikasz mnie mała — wyszeptał do mojego ucha opierając głowę na moim ramieniu. —co się stało że to robisz? —dodal tym swoim głosem który działał na mnie jak jakieś zaklęcie.
— nic.. — powiedziałam sucho a on zaczął całować moja szyje delikatnie, a ja zamiast mu zakazać odchyliłam głowę dając mu więcej miejsca do popisu.
— kłamiesz.. nie lubię tego— wyszeptał dalej całując moją szyję. — czemu mnie unikasz? — poraz kolejny mnie zapytał już tym razem kończąc z pocałunkami i delikatnie poprawiając moją głowę tak że patrzyłam wprost w jego oczy.
— my nie możemy tak i doskonale o tym wiesz— powiedziałam cicho ale stanowczo— jesteś z Pansy, ja jestem Twoim wrogiem, jesteśmy z innych światów. Zawsze się tylko kłóciliśmy, w dodatku ja jestem po rozstaniu i potrzebuje odpoczynku a nie kogoś nowego. — dodałam na co widziałam jak oczy chłopaka zaczynają się lekko szklić a zarazem wypełniał je gniew.
— gdyby tak było nie stał bym teraz z tobą a to co było w niedzielę nie miało by nigdy miejsca.— powiedział obejmując mnie bardziej — chce poznać ciebie bardziej, zauważyłem w tobie coś co sprawia że nie panuje nad sobą, nienawidzę cię ale zarazem cię potrzebuję, chociaż wiem że nie zasługuje na ciebie. — mówił to tak że nie wiedziałam czy to prawda, to nie było podobne do niego, Draco to śmieć a nie człowiek z uczuciami — daj mi szansę
— nie wierzę ci, jesteś za dużym potworem i za dużo krzywdy mi wyrządziłeś żeby było to prawdą, to co się pomiędzy nami zadziało nie miało miejsca— nie mogłam na to pozwolić, jestem pewna że to tylko żeby mnie zaliczyć albo żeby pobawić się moimi uczuciami. Chciałam wyrwać się z jego objęci jednak on mi nie pozwolił tylko obrócił i pocałował. Zaczęłam oddawać mu pocałunek jednak szybko się opamietalam i go przerwałam.— przestań się mną bawić! — krzyknęłam wyrywając się i idąc w stronę wejścia do pokoju wspólnego.
— jesteś bezuczuciową szmata Brooks!— krzykną do mnie na co się tylko obróciłam.
— o tym właśnie Draco mówię, zastanów się co robisz bo potrafisz tylko się bawić ludźmi i ich ranić. Nie umiesz kochać.— powiedziałam i szybko weszłam do pokoju wspólnego. z oczu zaczęły mi lecieć łzy, zabolało mnie to co on robił, rozumiałam że się mną bawi. Wbiegłam do mojego dormitorium gdzie była Pansy i czytała jakąś książkę, chyba zauważyła że płacze po wstała z łóżka jednak ja zamknęłam się szybko w łazience i i usiadłam na podłodze. Zimno posadzki oraz kamiennej ściany gdzie usiadłam przebijało się przez cienki materiał koszuli oraz spódniczki.
Słyszałam jak Pansy puka do drzwi i chce mi pomóc ja nie chcę pomocy, ja chcę żeby moja relacja z Draco wróciła do poprzedniej, kiedy się ignorujemy albo tylko dogryzamy bez większych wyzwisk. Podeszłam szybko do umywalki obok której była komoda, wyjęłam z niej kosmetyczkę gdzie miałam lekarstwa, musiałam wziasc coś na uspokojenie bo nie chce wpaść w panikę jak w weekend. Po znalezieniu odpowiednich tabletek, wydusilam z listka pięć tabletek na uspokojenie które zapiłam wodą z kranu i usiadłam znowu na ziemi. Powoli zaczęłam czuć spokój więc otarłam łzy i wyszłam z pokoju.
— Ashley co się dzieje?— zapytała mnie spanikowana Pansy.
— nic, w końcu jest dobrze — powiedziałam uśmiechając się cały czas. Wyszłam z pokoju i zeszłam do pokoju wspólnego, czułam że tabletki zaczynają jeszcze bardziej działać, zaczęłam rozumieć że wzięcie pięciu silnych tabletek na uspokojenie to zły pomysł ponieważ zaczęłam się czuć jakbym była naćpana. Udało mi się dojść do skórzanych kanap gdzie na jedną z nich wskoczyłam kładąc się cała na niej nie zwracając uwagi na wszystko wokół. Czułam spokój, zero stresu.
— kurwa Ashley! Co ci jest??— Pansy się definitywnie zmartwiła bo zaczęła ruszac moja głową a ja nie kontaktowałam nic, po prostu się uśmiechałam i nic nie czulam— lumos— Pansy zaczęła mi jeździć światełkiem z różdżki nad oczami, chyba chciała sprawdzić czy reaguje na światło ale ja na nic nie reagowałam, miałam jezz— coś tu wzięła?? Kretynko odpowiedź mi co zrobiłaś!
— możliwe że straciłam kontrolę.. — powiedziałam pół szeptem ciągle się uśmiechając. Podobał mi się ten stan w którym nic nie czuję i nie reaguje na nic, kiedy mam po prostu luz.
— c-co? O czym ty mówisz??— Pansy cały czas się mnie dopytywała i krzyczała na mnie, uczniów nie było w pokoju wspólnym z powodu że starsi mają lekcje na późniejsze godziny i właśnie zaczęli a młodsi są na obiedzie.
— o tym że mam jezz..— zaczęłam się lekko śmiać do siebie i czułam że powieki robią mi się ciężkie.
— o nie, Ashley nie, nie zamykaj tych oczu!! Proszę cię..— Pansy zaczęła płakać, zaczęła się martwić jeszcze bardziej, czemu ja nigdy nie myślę o konsekwencjach tego co robię. Ona się tak o mnie martwi a ja robię jej takie świństwa. — kurwa! Pomocy! Jest tutaj ktoś?!
— csiii.. nie krzycz... Chce spać..— powiedziałam do niej kiedy oczy same mi się zamknęły a jedyne co widziałam jako ostatnie to jej rozpacz.
— czego się drzesz wariatko?— usłyszałam znajomy głos, chciałam wstać z kanapy żeby zobaczyć kto to był ale nie mogłam, nie czułam żadnej części ciała.
— Blaise pomóż mi proszę!— dziewczyna krzyczała do Zabiniego, stąd znałam ten głos, ciemnoskóry chłopak usłyszał jej błagania o pomoc i się zjawił. Powoli zaczynałam słyszeć coraz mniej.
— halo, Ashley słyszysz mnie? Ej otwórz oczy, piękna halo! Słyszysz mnie? — Blaise coś do mnie mówił ale nie za dużo zrozumiałam, na siłę otwierał mi oczy ale ja się tylko śmiałam i je zamykałam. Przestałam cokolwiek czuć— co wzięłaś?— zapytał chwytając moją głowę w obie dłonie.
— tabletki na uspokojenie... Chciałam odpocząć..— powiedziałam prawdę bo i tak nie było mi dane odpocząć.
— ile tego wzięłaś?— nic nie odpowiedziałam tylko znowu się delikatnie zasmiałam — kurwa Ashley!
— nie krzycz... Ja chcę ciszy.. — zaczęło mi aż piszczeć w uszach, zrobiłam się wyczulona na każdy dźwięk.
— to powiedz ile tego wzięłaś!
— pięć.. ale nic mi nie jest ja chcę po prostu spać..— powiedziałam i poraz kolejny nic nie słyszałam, nie czułam za wiele ale czułam jak kręci mi się w głowie i które mnie podnosi. Nie pamiętam co było dalej, miałam zamknięte oczy i nie mogłam ich otworzyć. Po prostu spałam.

Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz