auxilium

1.1K 100 240
                                    

– I na koniec listy, nowy członek naszego koła, Harry Styles.

Wszystkie oczy zwróciły się wtedy na koniec sali, gdzie siedział pewien nieśmiały chłopak o kręconych, czekoladowych włosach. Rozglądał się po pomieszczeniu swymi wielkimi, zielonymi oczami, pocierając ze stresu dłońmi o swoje kolana znajdujące się pod obdrapanym blatem ławki. Był dużo młodszy od innych uczestników spotkania – w zasadzie był najmłodszą osobą, która kiedykolwiek brała w nim udział. Czuł się onieśmielony tym, że cała uwaga po słowach nauczycielki spoczęła na nim i w jakimś sensie był teraz oceniany przez innych. Miał nadzieję, że nikomu nie będzie przeszkadzać jego obecność. Chodził zaledwie do pierwszej klasy i to dopiero przez tydzień, ale już na pierwszych zajęciach zaimponował pani Thompson i zaproponowała mu ona dołączenie do koła biologicznego.

W tamtej chwili siedział głównie wokół trzecioklasistów, którzy myśleli już na poważnie o wyjeździe z Holmes Chapel na studia. Nie było tu tłumów – wszyscy byli wybitnie uzdolnieni i indywidualnie zaproszeni do uczestnictwa w kole. Nie było tu przypadkowych osób. Uczniowie mieli otwarte umysły i wiele chęci do poszerzania swojej wiedzy. Cechowała ich pracowitość i wysokie ambicje. Aspirowali do dostania się na najbardziej oblegane uczelnie, a wielu z nich marzyło o medycynie czy innych wymagających kierunkach.

Harry jeszcze nie wiedział, co chce robić, gdy skończy się liceum. Ukończenie szkoły wydawało mu się czymś bardzo odległym i na razie nawet o tym nie myślał. Skupiał się na swoich nastoletnich obowiązkach, pracach domowych i doniczkowych roślinkach. Po prostu przyszedł na to piątkowe spotkanie, bo pasowało mu ono w planie, a biologię całkiem lubił. Och, no i pani Thompson wydawała się naprawdę miła, więc nie chciał jej odmawiać bez przekonania się, czy koło mu się spodoba. Był zdania, że zawsze warto spróbować dać czemuś szansę i dopiero potem to oceniać. Nie wiedział wtedy, ile dzięki tej konkretnej decyzji zmieni się w jego życiu.

A raczej – jak całe jego życie się zmieni.

...

Dwudziestoletni Harry z uśmiechem na ustach myślał o szkolnych czasach. Po ukończeniu szkoły mógł śmiało stwierdzić, że uwielbiał liceum, a na każdy piątek czekał wręcz z utęsknieniem. Nie mógł się doczekać kolejnych spotkań koła. Szybko zrozumiał, że biologia to jego pasja i to właśnie z nią chce połączyć swoją przyszłość. I nie tylko z nią, bo także z pewnym trzecioklasistą o najpiękniejszych oczach, jakie kiedykolwiek dane było mu ujrzeć – Louisem Tomlinsonem.

Nauką nie musiał się przejmować przez te trzy lata, bo zawsze szło mu to dobrze bez wielkiego wysiłku. Miał predyspozycje do nauk ścisłych, ale przez jego szerokie humanistyczne zainteresowania bez problemu radził sobie również z angielskim czy historią. Z języków obcych też był całkiem dobry z uwagi na swoje uwielbienie do podcastów, z których szybko podłapywał nowe słówka i błyszczał potem ich znajomością na lekcjach.

Sprawy sercowe nie były jednak takie łatwe. Wydawało się, że w jakimś aspekcie życia Styles musi mieć pod górkę i faktycznie, wystąpiło tu kilka komplikacji, o których wcześniej w ogóle nie myślał. Louis był cudownym człowiekiem – dawał mu wszystko, czego mógł tylko zapragnąć. Był oddany, czuły i lojalny. Do tego jego poczucie humoru było bardzo podobne do tego Harry'ego. Ponadto, nie mieli przed sobą tajemnic i zawsze mógł na niego liczyć. Wiele razy odbierał jego nocne telefony czy pomagał podczas wszelkich trudności. Oprócz namiętnych pocałunków dzielili też swoje największe troski i problemy. Byli najlepszymi przyjaciółmi i niezastąpionym duetem, na przykład na kręgielni, ale też po prostu zakochaną po uszy parą.

Harry kochał Louisa ponad wszystko. Uwielbiał słuchać jego wywodów na temat artykułów w czasopismach medycznych, które dopiero co zdążył odebrać i już całe pochłonął, żeby opowiedzieć swojej miłości o wszystkich nowinkach. Ubóstwiał ich wspólne wieczory pod puchatymi kocami w gąszczu poduszek i z psem Louisa pomiędzy ich nogami. Zachwycał się ich małymi randkami i tym, że starszy czekał na niego po lekcjach, żeby odwieźć go do domu. Szalał za jego czułymi słowami i delikatnymi dłońmi, które pokazały mu świat, jakiego dotąd nie znał.

auxilium | larry one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz