Twenty-nine

645 94 84
                                    



George położył się na łóżku, przytulając się do swojej poduszki. Kompletnie nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć.

Z jednej strony coś mówiło mu aby został tu gdzie jest. W końcu to nie on uciekł z więzienia, to nie on ma problemy i to nie jego szukają po całym mieście, lub nawet i dalej. Jest tutaj bezpieczny. Wyszedł z więzienia legalnie bez żadnych problemów, czy krętactwa. No i przecież jest jeszcze Toby, nie mógł go od tak zostawić samego w domu, ponieważ nie skończył jeszcze osiemnastu lat. Chociaż to ile ma lat nie ma zbyt dużego znaczenia, bo nie miał ochoty go zostawiać. W końcu jest jego bratem i zarazem jedyną osobą, która potrafi go zrozumieć w stu procentach.

Z drugiej strony bardzo chciał być cały czas przy Clay'u. Odkąd ponownie się spotkali, czuł się znacznie lepiej. Nie do końca mógł sobie wyobrazić czas w, którym Dream'a znowu by nie było. Nie wiedział co ma zrobić. Był naprawdę zły, lecz nie wiedział na kogo. Na siebie za to, że nie potrafił wybrać, czy na Sapnap, który rzucił tym pomysłem przez, który brunet teraz ma mentlik w głowie.
Nie wiedział również jak będzie wyglądać jego życie po tym jak się zgodzi. Wyjadą gdzieś za granicę? Bedą całe życie się ukrywać i podróżować po różnych miastach aby tylko policja ich nie znalazła? Chyba nie był gotowy na takie życie.

George przycisnął swoją twarz do poduszki, ledwo powstrzymując się od płaczu. On naprawdę nie wiedział co ma zrobić. Nie miał obecnie przy sobie nikogo kto pomógłby mu w tej ciężkiej decyzji. W pewnym momencie poczuł jak jego telefon wibruje. Szybko wyjął go z kieszeni bluzy i spojrzał na ekran. Okazało się, że to wiadomość od Toby'ego, który poinformował brata, że poszedł się tylko przejść aby nie słuchać kłótni jego przyjaciół i, że za chwile wróci. George nie odpisując nic, po prostu odłożył telefon na pościel. Nie był pewny czy Tubbo jest odpowiednią osobą, która mogłaby mu pomóc. Jednak po części ta decyzja również należy do niego. Brunet uderzył pięścią w materac.

W drugim pokoju atmosfera była tak samo napięta. Od czasu kiedy George wyszedł, nie odezwali się do siebie ani słowem. Po prostu nie wiedzieli co powiedzieć w tej sytuacji. Clay przez ostatnie kilkanaście minut starał się oprzeć chęci pójścia za George'm. W końcu jednak wstał z kanapy w celu pójścia do jego pokoju. Szybko został zatrzymany przez Sapnap'a, który chwycił go za ramię.
—Zostań. Ja tam pójdę.—mówił, patrząc mu prosto w oczy.
—Co?—zapytał zaskoczony.—Myślę, że to ja powinnienem tam pójść. W końcu to mó...—przestał mówić, gdy Nick mocniej zacisnął dłoń na jego ramieniu.
—Dream odpuść, błagam.—pokręcił głową.—Pogadam z nim chwilę. Przecież nie zabiorę ci go.—blondyn jedynie westchnął cicho, przytakując na jego słowa. Nicholas pościł jego ramię i poszedł w kierunku, pokoju George'a.

Szatyn zapukał do drzwi. Po dłuższej chwili, usłyszał cichy głos bruneta, który poinformował go o tym, że może wejść do środka. George odrazu wstał do siadu, gdy zobaczył, że to Sapnap wszedł do środka, a nie Clay, tak jak się spodziewał. Nic nie mówiąc, poklepał miejsce obok siebie dając do zrozumienia Sapnap'owi, że może usiąść obok niego. Szatyn odrazu usiadł na łóżku, po turecku. Brytyjczyk starał się unikać kontaktu wzrokowego z przyjacielem, który Nick starał się nawiązać. Po krótkiej chwili, Sapnap postanowił się odezwać.
—Wiesz, że mówiłem na poważnie? Jeśli to skłoni Dream'a do wyjechania z miasta to jesteśmy wstanie zabrać cię ze sobą, tylko nie wiem co ty sądzisz o tym pomyśle.—gdy skończył mówić, spojrzał się na bruneta, który wzrok wbity miał w okno. Mijały minuty, a George nadal się nie odezwał, dlatego Sapnap spróbował przemówić ponownie.—Napra...
—Nie wiem.—powiedział cicho.—Nie wiem czy to dobre rozwiązanie. A co z moim bratem?—wtedy, chłopak po raz pierwszy spojrzał na Nick'a.
—Słuchaj, Dream nie jest sobą.—zaczął mówić, ignorując pytanie chłopaka.—Zaczynam się powoli o niego martwić, dlatego nalegam abyś pojechał z nami.—George zmarszczył brwi.
—Co z moim bratem?—powtórzył. Sapnap głośno wciągnął powietrze.
—Jeśli musi to niech też jedzie, ale nie będę niańczył dzieciaka.
—Oczywiście, że musi.—powiedział z podniesionym głosem.—A po drugie jest tylko trzy lata młodszy od siebie, już nie przesadzaj.
—Nieważne.—machnął na niego ręką.—Naprawdę zastanów się nad tym.
—Powiedz Clay'owi żeby tu przyszedł, proszę.-dodał cicho. Nick otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednak odrazu je zamknął i skinął głową. Po prostu wstał z łóżka i wyszedł z pokoju.

Escape Dreamnotfound/DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz