Wiedziałam, że tak będzie, ale oczywiście nikt mnie nie słuchał. Wszyscy mówili, że sobie poradzę i że nic złego się nie stanie, ale bardzo się mylili.
– Ja pierdole. – burknęłam, zatrzymując samochód w tym samym miejscu co kilkanaście minut temu.
Od jakieś godziny próbowaliśmy dojechać na miejsce ogniska i trochę słabo nam to wychodziło. Pewnie już dawno byśmy tam byli, gdyby prowadził nas ktoś, kto ma lepszą orientację w terenie ode mnie.
– Kurwa wy tu mieszkacie całe życie i serio nie wiecie, o jakim miejscu pisał CX8? – zapytała z oburzeniem Cathy, gdy po raz kolejny wszyscy wyszliśmy ze swoich samochodów.
– No przepraszam bardzo, ale pierwszy raz słyszę o jeziorze i polanie w środku lasu w Burlington. – odpowiedział Will, robiąc coś w swoim telefonie.
Do: CX8
Kurwa od godziny nie możemy trafić...
To jedyne, co przyszło mi do głowy. Serio nie chciałam odpuszczać sobie tego ogniska.
Od: CX8
Wyślij mi zdjęcie miejsca, w którym teraz jesteście. Postaram się was nakierować. Jeśli jest blisko was jakiś znak, to ułatwisz mi zadanie :D
Szybko zrobiłam kilka zdjęć otoczenia, w którym byliśmy, a następnie wysłałam je hakerowi. Zatrzymaliśmy się przy znaku, i to chyba jedyne, co nam się dziś udało. Miałam nadzieję, że szybko dostanę odpowiedź, bo chciałam już zjeść kiełbaskę z ogniska.
– Jak tam bajera z hakerem? – zapytał Roy, uśmiechając się w moją stronę.
– Mam ochotę kopnąć cię w czułe miejsce, ale Cathy to moja przyjaciółka i jeśli to zrobię to ona będzie cierpieć bardziej od ciebie. – odpowiedziałam a Cathy od razu po moich słowach niezauważenie mnie szturchnęła.
– Jesteś pojebana. – powiedziała po chwili ciszy dziewczyna.
– Fakt, ale mówię prawdę. – mruknęłam, zerkając na nią kątem oka.
Cathy chciała coś powiedzieć, ale akurat dostałam sms-a i to chyba wybiło ją z rytmu.
Od: CX8
Niecałe sto metrów od was jest skręt w lewo. To taka słabo widoczna leśna droga. Musicie dobrze się przyjrzeć, żeby ją zobaczyć. Ona ma jakieś pięć kilometrów, więc nie myślcie, że się zgubiliście jak trochę będziecie nią jechać :D W końcu wyjedziecie na polane, a stamtąd już traficie nad jezioro, bo będziecie widzieć ludzi, wiaty i samochody. No i muzyka będzie napierdalać xD
Do: CX8
Dzięki, już pędzimy xD
– Sto metrów dalej jest słabo widoczny skręt w lewo. To leśna droga, jakbym ją przegapiła to trąbcie. – rzuciłam, po czym poszłam do swojego samochodu, a reszta bez zbędnego gadania zrobiła to samo.
Jechałam najwolniej, jak tylko mogłam. Jestem po prostu pewna, że szybciej bym szła, nawet gdybym była mega zmęczona. Nie chciałam po raz kolejny pisać do hakera, żeby nam pomógł, bo było mi głupio, gdy pisałam do niego przed chwilą. Mówiłam mu, że mam słabą orientację w terenie, ale i tak było mi głupio.
– Jest! – krzyknęła Cathy, a ja podskoczyłam w miejscu, bo oczywiście musiałam się zamyślić.
– Nie strasz mnie. – zaśmiałam się skręcając w drogę, która naprawdę była słabo widoczna.
Gdybym miała przyjechać na to ognisko sama, to chyba nigdy bym nie dotarła. Ta droga prawie całkowicie zlewała się z lasem i dopiero po przejechaniu kilkuset metrów zrobiła się trochę bardziej widoczna.
– Więc masz zamiar się najebać? – zapytała Cathy, po czym otworzyła szybę i odpaliła papierosa.
– Nie ma opcji, że cokolwiek dziś wypije. – zaczęłam, nie spuszczając wzroku z drogi. – Po pierwsze to pewnie wszyscy chłopacy się najebią. Po drugie chce, żeby Rose, Clara i Wendy miały jakąś pomoc z tymi alkoholikami, bo zawsze to one ogarniają. Po trzecie muszę być trzeźwa, bo w każdej chwili mogę dostać nowe informacje o Victorii.
– Po czwarte CX8 będzie mnie obserwował i nie chce, żeby widział mnie pijaną. – mruknęła Cathy, zerkając na mnie kątem oka.
– Nie skomentuje tego. – rzuciłam po chwili, a moja przyjaciółka tylko machnęła ręką i wróciła do swojego ulubionego zajęcia, czyli do przeglądania telefonu.
Po kilkunastu minutach jazdy na moich ustach w końcu pojawił się uśmiech, bo udało się dojechać na miejsce. Znaczy jeszcze się nie udało, ale widziałam już polane i kilka samochodów.
Gdy wjechałam na polane stwierdziłam, że podjadę jak najbliżej wiat, bo pewnie będę musiała prowadzić do samochodu ledwo żywą Cathy. Gdybym zostawiła go chociażby dwieście metrów od wiat, to przejście takiego dystansu z moją przyjaciółką pod wpływem byłoby męczarnią.
Większość samochodów i tak stała przy jeziorze. Pewnie, gdy się ściemni, to ludzie włączą światła, żeby dało się coś zauważyć.
– Kurwa całe życie mieszkam w Burlington i nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Przecież tu jest tak pięknie. – powiedziała Cathy, nie odrywając wzroku od obrazu, który znajdował się przed naszymi oczami.
Miała rację, tu było naprawę pięknie. Polana była dosyć duża, a na jej końcu znajdowało się jezioro, które też nie należało do najmniejszych. Oczywiście nie zabrakło pomostu, który miał jakieś kilkanaście metrów długości. Wokół całego terenu były drzewa. Przy jeziorze były cztery wiaty, które tworzyły kwadrat, a przed nimi znajdowało się miejsce na ognisko. Między jedną a drugą wiatą było kilkanaście metrów odstępu, więc raczej nie będzie ciasno. Wszystko wyglądało idealnie, a dzisiejszy cudowny zachód słońca dodawał temu miejscu jeszcze więcej uroku.
– Yyy to chyba będzie nasze nowe ulubione miejsce. – rzuciłam, zatrzymując samochód niedaleko wiat.
– Oj tak. – zaśmiała się Cathy, a następnie wysiadła z samochodu.
Musiałyśmy poczekać chwilę na resztę ekipy, bo ci oczywiście nie potrafili jechać trochę szybciej. Ja rozumiałam, że w lesie mogli jechać wolno, bo ja też tak jechałam, ale jak byłam już na polanie, to trochę przyspieszyłam, a oni chyba zwolnili jeszcze bardziej.
– Ale się napierdole. – powiedział Will od razu po tym, jak wysiadł z samochodu.
– Wolniej się nie dało? – zapytałam z rozbawieniem, ale blondyn całkowicie mnie olał i poszedł w stronę wiat.
– Dobra muszę jak najszybciej go znaleźć. – mruknął Bill, rozglądając się dookoła.
– Daj spokój braciszku. – zaczęłam, obejmując go. – Dopóki sam nie postanowi nam się pokazać nie znajdziesz go. Raczej nie jest głupi i nie będzie rzucał się w oczy, poza tym tu jest, ze sto osób. Zabaw się a nie.
– Ale...
– Nie ma żadnego, ale. Masz się bawić i koniec.
– Okej.
Sama rozglądałam się za hakerem, bo miałam nadzieję, że uda mi się go rozpoznać, ale nie chciałam nikomu o tym mówić, nawet Billowi. Nie wkurzało mnie to, że chłopacy cały czas mówili, że z nim kręcę. Znam siebie i wiem, że gdybym zaczęła cokolwiek o nim mówić, to ciężko byłoby mi skończyć.
– Dobra chodźmy się zabawić. – rzuciła Cathy, a następnie wzięła mnie za rękę i zaczęłyśmy kierować się w stronę wiat.
~~~
Kocham i do następnego❤️❤️❤️
CZYTASZ
Mrok: Bramy Piekła
JugendliteraturZ każdym dniem mrok pochłaniał nas coraz bardziej. Walczyliśmy z całych sił, choć wiedzieliśmy, że w końcu nam ich zabraknie. Druga część trylogii "Mrok".