,,Randka"

881 40 31
                                    

Jak wspominałam one-shoty nie są ze sobą powiązane. W tym n.p Vanitas I Noé są parką^^. Miałam dziwnego moda na napisanie tego więc przepraszam za błędy.
☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆•☆

To był piękny jesienny dzień. Słońce świeciło a na niebie nie było ani jednej chmury. Tylko temperatura nie była bardzo wysoka ale to nie zniechęciło Noégo i Vanitasa do spotkania. Ostatnio rzadko kiedy mają czas dla siebie a sprawy z nosicielami klątw i szarlatanem zaczynają ich trochę już przytłaczać ale naszczęście trochę się uspokoiło.

Noé szykował się właśnie na spotkanie z Vanitasem. Czyli randkę. Tylko oni tego tak nie nazywają oj nie nie. Ta nazwa im się jakoś nie podoba i sami nie wiedzą czemu. Zdaniem Vanitasa jest strasznie przesłodzona i po prostu do nich nie pasuje.

Wampir wkładał właśnie buty. Wyglądał w zasadzie tak samo jak zazwyczaj tylko miał szalik że względu na temperaturę. Przed wyjściem spojrzał jeszcze pośpiesznie na zegar.

,,14:50. Spóźnię się" - pomyślał po czym wybiegł z pokoju hotelowego. Po drodze zaczepiła go jeszcze Amelia pytając się dokąd tak pędzi,ale nie uzyskała odpowiedzi. Kobieta domyśliła się jednak że pędzi pewnie na spotkanie z Vanitasem.

Nie długo po wyjściu Noégo do hotelu wparował Dante pytając się Ameli czy jest ten durny konował ale ta przecząco pokręciła głową mówiąc że jest na randce z Noé. O ich związku wiedział każdy. Nie widzieli sensu by to ukrywać ale nie nagłaśniali tego.

Kiedy Dante się o tym dowiedział od razu poszedł po Johana i Riche i wraz z Amelią postanowili ich śledzić. Nikt nie wie jak ani kiedy ale wieść o randce Noégo i Vanitasa rozeszła się wzdłuż i wrzesz i aktualnie Amelia,Dante,Johan,Riche,Domi,Jeanne,Luca Roland i Oliver siedzieli w krzakach przyglądając się temu romantycznemu spotkaniu. Luca jedynie przylazł tu z nudów. Poszedł za tłumem. Cała ferajna przyglądała się właśnie jak dwójka mężczyzn wita się ze sobą...A nie...drze się na siebie...

- Spóźniłeś się! Wiesz ile musiałem tu na ciebie czekać?! Myślałem że zamarznę!-krzyczał Vanitas z pretensją w głosie.

- Nie moja wina że zaproponowaleś spotkanie i od razu poszedłeś na miejsce! Przecież ja jeszcze w łóżku leżałem!-bronił się Noé

- Myślisz że to cię usorawiedliwa?! Myślałem że tu umrę! Wiesz że jestem wrażliwy na zimno!

- Ach tak?

- Tak

- To mogłeś nie przyłazić tu od razu!

Drużyny szpiegowska przyglądała się tej scenie w osłupieniu. Oni tu mieli się za ręce trzymać i wpychać języki do gardeł!

- Pst to napewno randka szefowo?-zapytał Dante

- Oczywiście! Z resztą ciszej! Nic nie słychać!-niemalże krzyczała Domi

- Aktualnie to panienka jest najgłośniej...-powoedział Johan

- Mówiłeś coś?-zapytała Domi z mordem w oczach

- Nic nic

- Ała Johan idioto nadepnołeś mi na palec!- krzykną Dante

- Cisza tam z tyłu-skarciła go Jeanne

- Paczcie wszyscy! Uspokajają sie...-mowiła z błyskiem w oczach Riche

- Panie przebacz im to co czynią! - wołał Roland z różańcem

- Sam jesteś gejem - stwierdził Oliver

- A no racja

Tymczasem Noé i Vanitas uspokajali się. Nie wypada się na siebie złościć takiego dnia.

- To gdzie idziemy?-zapytał Vanitas

Ich spotkania zawsze tak wyglądały. Nigdy nie wiedzieli co będą robić a decyzję podejmowali spontanicznie. Pewnie znowu będął tak jak zwykle łaźcić po Paryżu. Randki w kawiarniach nie mają dla nich sensu. Jesteś otoczony obcymi ludźmi którzy nie zawsze patrzą na nich przyjaznym wzrokiem.

- Może pochodzimy tam gdzie zwykle?-zaoroponował Noé

Na to Vanitas tylko się zaśmiał tym samym śmiechem co zawsze Kiedy nie mógł czegoś pojąć.

- Nie znudziło ci się to jeszcze? Przecież znamy każdy zakamarek w tym mieście

- Może ale kiedy jestem z tobą to miasto staje się jeszcze piękniejsze. Z tobą u mego boku wszystko jest lepsze Vanitasie.-powiedział z blaskiem w oczach Noé.

Na to Vanitas nic nie odpowiedział tylko poczuł ,że jego policzki nabierają różowej barwy.

,,Cholerny Noé"- pomyślał Vanitas po czym wyciągnął rękę w stronę Noégo. Wampir delikatnie ujął dłoń niższego i zaczeli razem iść trzymając się za ręce rozmawiając,śmiejąc się...no czasem trochę krzyczeć

Nasza ekipa szpiegowska analizowała każdy ich najmniejszy ruch. Jedynym problemem były Riche i Amelia krwaiwące z nosa i jarające się wszystkim. Durne yaoistki

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Noé i Vanitas siedzieli na najwyższym wzgórzu w Paryżu podziwiając widoki. Na tym samym wzgórzu odbyła się pierwsza randka Vanitasa... Para nie rozmawiała ze sobą. Nawet na siebie nie patrzyli. Po prostu cieszyli się obecnością drugiego. Ta cisza była piękna...rozumieli się bez słów

W pewnym momencie Vanitas przybliżył się do Noégo i szepną mu coś na ucho

- Naprawdę niczego nie zauważyłeś Noé?-zapytał

- Coś się stało?-zapytał lekko przerażony Noé

- Odkąd tylko się spotkaliśmy jesteśmy śledzeni przez Domi i resztę.

- Co robimy? Widzę że chcesz się ich pozbyć.

Na to Vanitas tylko uśmiechną się szyderczo i popatrzył na Noégo. Noé od razu zrozumiał co Vanitas planuje.
To działo się strasznie szybko...
Vanitas wstał z ławki wyjmując księgę Vanitasa i unieruchomiając wampiry a ludzi oślepiając światłem. Noé i Vanitas na ich widok ledwo powstrzymywali śmiech. Domi siedziała z lornetką przy twarzy,Luca spał na ziemi,Riche i Amelia krwawiły z nosa,Jeanne coś z zapałem notowała a Roland stał z różańcem. Jedynie Oliver,Dante i Johan wyglądali w miarę normalnie. Unieruchomili ich. Teraz mogą uciekać. Ich celem był dach hotelu.

...

Słońce już dawno zaszło. Vanitas I Noé siedzieli na dachu śmiejąc się. Ten dacg to zdecydowanie ich ulubione miejsce. Chociaż Noé siedział tu bardziej że względu na Vanitasa który z niewiadomych mu powodów kochał wysokie miejsca. To jedna z tych rzeczy o które Noé chce zapytać ale wie że nie uzyska odpowiedzi. A przynajmniej poważnej odpowiedzi...

Wpatrywali się w panoramę miasta. Pod nimi było widać Domi i resztę. Nadal ich szukali. To naprawdę zabawne że znajdują się tak blisko ich a oni i tak ich nie widzą. Vanitas zaśmiał się wiedząc że ci ich już nie znajdą, a Noé nachwile zszedł z dachu czego Vanitas nawet nie zauważył. Był zbyt zajęty patrzeniem się przed siebie i myśleniu o przyszłości,przeszłości i teraźniejszości.

Nagle Vanitas poczuł że czyjaś ręka go szturcha. Nie trudno sie domyślić że to ręką Noégo. Nic nie mówiąc Vanitas odwrócił się w stronę wampira a ten podał mu kieliszek z czerwonym płynem.

- To nie krew mam rację?-zapytał żartobliwie Vanitas

Noé się tylko uśmiechnął i podniósł swój kieliszek do góry. Vanitas również uniósł swój. W powietrzu od razu dało się słyszeć dźwięk uderzającego się o siebie szkła. Po chwili patrzenia sobie w oczy przystawili kieliszki do ust. Vanitas wziął może z jeden łyk gdyż nie przepadał za bardzo za alkoholem. Z resztą po tym kiedy Luna go upiła ma traume,ale nie to było powodem odstawienia tego kieliszka. Odstawienia? Co ja mówię? Rzucenia go w powietrze. Po tym Vanitas wziął oddech i złapał Noégo za koszulę,przyciągną go do siebie po czym złączył ich usta w agresywnym a jednocześnie delikatnym pocałunku. Pocałunek miał lekki posmak alkocholu ale to nie problem. Noé szybko zaczą oddawać pocałunek. Szybko się od siebie oderwali po to by złączyć swoje usta w jeszcze silniejszym pocałunku.

◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇•◇

1150 słów! Jak się podobało? Ja osobiście nie jestem zadowolona z końcówki ale no

What is love? Vanoé one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz