Zmiana planów

66 5 0
                                    

– Panie przewodniczący, rozumiem pana sytuację, ale proszę rozważyć jeszcze raz pańską decyzję – ciągnęła monotonnym głosem typowym dla kobiety z urzędu. – Czy naprawdę miasto nie ma tych kilku drobnych, aby przeprowadzić renowację budynku.

– Szanowna Pani. Zbliżają się wybory, a delikatnie mówiąc los jakiś sierot nikogo nie obchodzi. One nie mogą głosować ich rodzice najczęściej też nie. Jedyne co tracimy to głosy Pani i innych pracowników... – zamyślił się przez chwilę – tej placówki, a i to nie jest pewne.

– Czy nie rozumiesz, że one też mają prawo do godnego życia – była wyraźnie podirytowana.

– Po co tyle emocji? Naprawdę jest pani – spojrzał na ledwo widoczne zmarszczki – dorosłą kobietą, chyba powinna się pani pogodzić z prawami rządzącymi światem. Nie zamierzam oglądać agresji jakiejś histeryczki. Może Pani iść do mediów i płakać, że źle panią potraktowaliśmy. Ale niech Pani najpierw sprawdzi kto jest ojcem chrzestnym pierworodnego Pana Prezesa Tokio news. Oczywiście może Pani prześledzić życie prywatne innych wydawców, ale po co? Nawet jeżeli gazetka czytana przez kilka emerytek opisze zajście to co Panie będzie z tego miała? Już widzę jak banda starych bab po osiemdziesiątce będzie skandowała i robiła wiece. „Dla dobra bachorów" – naśladował głos starszej kobiety.

– Proszę stąd wyjść – wycedziła gniotąc kartkę.

– Złociutka, myślisz, że możesz mi rozkazywać. – Minął dzielące ich biurko. – Z bliska jesteś nawet ładniutka. – Chwycił ją za buzię. – Może jak mnie zabawisz to znajdę pieniądze. – Ułożył usta w dziubek.

– Zboczeniec. – Kopnęła go między nogami.

– Ty zdziro – wydusił trzymając się za bolące miejsce. – Jak cię... – Pokazała mu paralizator. – Jeszcze pożałujesz. – Wyszedł. Hitomiko zaklęła pod nosem.

Oż kur..., czy powiedzieć to reszcie? – myślał kluczowo trzymając piłkę przed głową. – Przecież to nie może być nic ważnego. Tak ściany trochę się sypią, ale co z tego?

Wrócił na boisko, razem z kolegami poszli na lekcję. Sala była mała, a siedziało w niej może z pięćdziesiąt osób. Kiyama wskazał kilka wolnych miejsc w pierwszej ławce.

– Nie dość, że nudziarze to jeszcze kujony.

Nauczycielka od historii była w podeszłym wieku. Jej głos niemal całkowicie ginął w hałasie powodowanym przez uczniów. Chyba tylko osoby z pierwszej ławki były zainteresowane tematem zajęć. Inne lekcje przebiegały podobnie. Jedynie pani od matematyki usiłowała zapanować nad klasą, ale bezskutecznie. Na szczęście kujony z pierwszej ławki nie odzywały się nawet słowem, skrzętnie notując. Zaczęli dręczyć Masakiego dopiero w trakcie kolacji.

– Kolejny pracowity, ale jakże pouczający dzień. – Czerwony mieszał budyń.

– Jak to mawiają codzienny trening jest kluczem do sukcesu. Zarówno w sporcie jak i w nauce.

– Mam nadzieję, że pani od historii nie jest na nas zła. To taka dobra kobieta, a my jesteśmy tacy nie mili na jej lekcjach.

– To prawda. Zachowywaliśmy się nieodpowiednio.

– Kariya jak wygląda nauka w normalnej szkole? – dalej podekscytowany.

– Jakby to powiedzieć... moi dawni nauczyciele zawsze mieli absolutną kontrolę nad klasą. A przy tym byli bardzo wymagający.

– Prawidłowo – wtrącił rozentuzjowany. – Uważam, że lekcja jest do nauki, a nie do zabawy. Kiedyś próbowaliśmy uspokoić naszych kolegów, ale nic z tego nie wyszło.

Chyba rozumiem, dlaczego pomalował włosy na czerwono ... w szafce nocnej pewnie trzyma sierp i młot.

– Chłopaki muszę coś wyznać. Nie wiem, czy dam radę iść z wami w sobotę. Pani Asami wczoraj do mnie zadzwoniła, że musi wyjechać na weekend. Zgodziłam się przypilnować schronisko pod jej nieobecność.

– Jeszcze tego brakowało. Co my mamy robić jakieś gey party?

– To naprawdę miło, że jej pomagasz – ostrożnie wypowiadał każde słowo ukrywając frustrację. – Może przenieśmy nasz wypad? – Spojrzał na resztę.

– Rozumiem co masz na myśli. – Kiyama położył dłoń na jego barku. – Pomożemy ci ze schroniskiem.

– Tak, dokładnie o to mi chodziło. – Ty wredny... 

Reszta tygodnia minęła spokojnie. Masaki z trudem przywykł do pobudki przed wschodem słońca. Po pewnym czasie nawet przejął zwyczaj mówienia aforyzmów. Co prawda pluł sobie w brodę, że weekend spędzi na niańczeniu różnej maści kundli i innych dachowców, ale pocieszał się szansą na chwilę samotności z dziewczyną.

Schronisko pani Asami stanowiło równocześnie jej dom. Mieszkała w jednym pokoiku na strychu, reszta budynku służyła spełnianiu zachcianek zwierząt. Większość podopiecznych była w podeszłym wieku. Yagami zatrzymywała się przy niektórych głaszcząc po głowie i wołając po imieniu. Obrońca nie przepadał za sierściuchami, lecz musiał godzić się na ich obecność. Reszta opiekunów szukała jedzenia dla zwierząt. W koncie quasi salonu dostrzegł fotografię, która była jedyną rzeczą w pokoju pozbawioną sierści.

– To ty. – Wskazał na kilku letnią dziewczynkę o kruczo czarnych włosach.

– Tak, mieszkałam tutaj przez chwilę z rodzeństwem zanim przenieśli nas do domu dziecka – powiedział łamiącym się głosem.

– Nie wiedziałem, że masz rodzeństwo. – Podszedł bliżej do zdjęcia.

– Teraz już wiesz – odpowiedziała szorstko. – Wybacz – westchnęła. – Odgrzebałeś starą ranę, nie powinnam się na Tobie wyżywać.

– Nie przejmuj się – odparł słodko. Rozumiem, że są sprawy, o których ciężko rozmawiać, ale nie zapominaj jesteśmy przyjaciółmi. – Ich twarze były naprzeciw siebie.

– Kochani, znaleźliśmy karmę – krzyknął wchodząc do pokoju.

Ten to umie popsuć nastrój.

Masaki za wszelką cenę próbował zbliżyć się do dziewczyny. Ale cały świat mu to utrudniał, a to kot z defekował się na jego kolanach, a to wielki pies miał ochotę polizać go po twarzy, a to Ryuuji uderzył się w komodę. Jednym słowem niezbyt romantyczna atmosfera.

– Osiemnasta to co wracamy? – Otarł pot z czoła.

– Jest późno opiekunowie będą się martwić jak nie wrócimy – wtrącił zdejmując kota z czerwonych włosów.

– Wiecie... chciałabym tu nocować. Z tym miejscem mam związane zarówno najwspanialsze jak i najsmutniejsze chwile w życiu. – Gestem ręki omiotła pokój

– To może... – zaczął z nadzieją w głosie.

– Sama.

– To co widzimy się jutro? – Wszyscy kiwnęli głową. 

Słoneczny Ogród  Kariya i KiyamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz