Rozdział 17

18.7K 320 647
                                    


- Handlujesz tym? - Wpatrywałam się w niego, z oczami, jak małe guziczki.

- Tylko czasem, gdy potrzebuje pieniędzy. - Wzruszył ramionami.

- Ile zbierałeś? - Uważnie wpatrywałam się w to, jak oparł się o barierkę i patrzył w stronę czarnego samochodu.

- Długo. - Między nami nastało chwilowe milczenie.

Musi to sprzedawać już od jakiegoś czasu.

Nie boi się?

Niezręczną ciszę przerwał sygnał mojego dzwonka w telefonie, który ledwo co usłyszałam z góry.

Zerwałam się do schodów, pozostawiając na zewnątrz chłopaka. Wparowała do pokoju i od razu zaczęłam grzebać w torebce. Gdy wydostałam telefon, spojrzałam na rozbity ekran i dojrzałam w nim dzwoniąca Jane. Domyśliłam się, że dziewczyna się zmartwiła.

- Halo? - Przyłożyłam telefon do ucha, gdy udało mi się odebrać.

- Wiesz, która jest godzina!? - Wydarła się do słuchawki, a mi aż zatrzęsły się bębenki.

- Ee- - Zmrużyłam oczy i spojrzałam na rozbity ekran, próbując dopatrzyć się godziny.

Zrobiłam wielkie oczy, gdy zauważyłam ile mam nieodebranych połączeń od brunetki.

- 18:43 - Powiedziałam niewinnie i sama się przeraziłam.

Kurwa, ile ja spałam?! Myślę, że gdy wyszłam z klubu, mogła być 3.

15 godzin?!

- Wiesz, ile razy próbowałam się do ciebie dodzwonić? Zniknęłaś w nocy i chociaż ledwo co utrzymywałam się na nogach, pamiętam to. - Powiedziała oburzona.

- Przepraszam Jane.. - Westchnęłam z żalem. - Źle się poczułam, a że nie mogłam cię znaleźć, to poszłam do domu. - Zmyśliłam, bo nie zamierzałam martwić brunetki, ani mówić jej, kto przywiózł mnie do domu.

- W takim stanie? - Jej głos zrobił się niższy i nieco smutniejszy. - Mogło ci się coś stać.

I by się stało, gdyby nie oni.

- Wszystko jest już dobrze, nie martw się. - Mimo że jej nie widziałam, domyślałam się, że się uśmiecha.

- Przyznaj się, masz kaca? - Wyczuwałam w jej głosie lekki chichot.

- I to jakiego. - Prychnęłam zmarnowana.

- Chociaż sama nie jestem! - Zaśmiała się. - Następnym razem będę cię pilnować bardziej.

- Och Jane, nie przejmuj się, ważne, że dobrze się bawiłaś. - Upewniałam ją.

- I tak zwinęłam godzinę później, odkąd nie mogłam cię znaleźć. - Zabrzmiała obojętnie. - Bez ciebie to nie to samo. - Wymamrotała i czułam jej sympatyczny wyraz twarzy, nawet przez komórkę.

- Następnym razem wrócimy obie nad ranem. - Uśmiechnęłam się delikatnie.

Następnym razem będę bardziej rozważna.

- Trzymam cię za słowo. - Zabrzmiała poważnie, ale też lekko żartobliwie. - Do jutra, nie zaśpij! - Przestrzegła i rozłączyła się, a ja spojrzałam na rozbity ekran.

Nie mogłam jej powiedzieć, dlaczego naprawdę nie było mnie na tej imprezie. Nie umiałabym jej wytłumaczyć, bo sama nie umiem tego do końca pojąć.

- Laska! - Usłyszałam głos Oskara, na co lekko zmarszczyłam brwi.

- Laską, to mogę ci przyjebać! - Oburzyłam się i schowałam telefon do tylnej kieszeni. Zeszłam na dół i spojrzałam na szczupłą sylwetkę bruneta.

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz