Kolejne dni zdawały się czarnowłosej zadziwiająco spokojne. Tamashi od czasu pierwszej dłuższej rozmowy nie poruszała tematu tego, co zaszło, podczas kiedy była nieprzytomna. Jej działania z pozoru można było uznać za pogodzenie się z sytuacją i próbę powrotu do zwyczajnego funkcjonowania, jednak Kiyoki czuła, że jest inaczej.
Blondynka z uporem dążyła do odzyskania pełnej sprawności, w czym pomagała jej czarnowłosa. Nadal bacznie obserwowała dziewczynkę i czuwała nad nią, opiekując się fizycznie, ale także będąc zmotywowaną wesprzeć Tamashi psychicznie. Nie potrafiła jednak wyczuć odpowiedniego momentu, by zaoferować jej swoją pomoc, a nie chciała wywołać nieprzyjemnych emocji w niebieskookiej, przywołując bolesny temat. Dlatego z cierpliwością czekała, nie wywierając na niej presji.
Stan Tamashi poprawiał się z każdym dniem. Powoli odzyskiwała pewność uchwytu dłoni, wolniej się męczyła, jej zmysły osiągały stabilność i nie musiała jeść już mniejszych, podzielonych porcji posiłków. Z pomocą Kiyoki próbowała wstawać na nogi i utrzymywać równowagę mając nadzieję, że niebawem będzie mogła się poruszać już zupełnie samodzielnie.
Z wdzięczności, ale również potrzeby znalezienia sobie zajęcia podczas dłużących się dni spędzanych na poddaszu, blondynka wykonywała część obowiązków domowych razem z czarnowłosą. Obie szyły, cerowały i prały, wzbudzając wzajemnie swój podziw - Tamashi patrzyła z uznaniem na swoją opiekunkę widząc kunszt wyuczonych ruchów igłą i nicią, zaś Kiyoki podziwiała motywację i upór niebieskookiej. Z poczuciem ulgi zauważyła, że wpojone przez matkę poniżające, pełne ignorancji podejście do blondynki po prostu zniknęło, zastąpione żywymi uczuciami i spostrzeżeniami, tym razem zupełnie własnymi.
Mimo starań i aktywności dziewczynki czarnowłosa dostrzegała, że jej podopieczna bardzo często wygląda, jakby myślami była zupełnie gdzie indziej. Zastanawiała się, o czym nie mówi i co w sobie dusi.
Tę odpowiedź udało jej się poznać stosunkowo niedługo, bo niecałe dwa tygodnie po odzyskaniu przez Tamashi przytomności. Kiedy jak co rano weszła na górę z balią pełną wody przygotowanej na poranną toaletę, zastała blondynkę przemieszczającą się ostrożnie wzdłuż ściany. Szła powoli, z dużym skupieniem, asekurując się ręką opartą o skos poddasza.
Słyszała kroki Kiyoki na schodach, dlatego mimo, że stała tyłem do wejścia, głos dziewczyny wcale jej nie zaskoczył ani nie przestraszył.
– Widzę, że coraz lepiej Ci idzie – skomentowała czarnowłosa z cieniem dumy i radości w głosie. – Aczkolwiek mogłaś na mnie poczekać z ćwiczeniami. Jeszcze trochę czasu minie, zanim będziesz mogła samodzielnie chodzić, sama o tym wiesz. Nie przyspieszysz tego forsowaniem się, a tylko nadwyrężysz organizm. Musisz uzbroić się w cierpliwość – mówiła wkraczając do pokoju i stawiając balię nieopodal pryczy niebieskookiej.
Zajęta tą czynnością nie patrzyła na Tamashi, jednak nawet gdyby skierowała na nią swój wzrok nie mogłaby dostrzec tego, jak na twarzy odwróconej do niej tyłem dziewczynki maluje się psychiczny ból. Ściągnięte brwi, a w oczach dostrzegalna pustka, jak gdyby blondynka kurczowo trzymała się odtwarzanych w pamięci wspomnień. Zagryzła wargę, zaciskając piąstkę wolnej ręki.
– Ile jeszcze będę musiała czekać? – wyszeptała z goryczą niebieskooka. Jej ton momentalnie zwrócił uwagę Kiyoki, która uświadomiła sobie, że mogła sformułować swoje słowa mniej dobitnie. Przyzwyczajona do gorzkiej szczerości czasem zapominała, iż może ona kogoś zranić. Zdumiona wpatrywała się w Tamashi i dostrzegła jej zaciśniętą dłoń. Spuściła wzrok. Teraz miała pewność, a nie tylko przeczucie, że blondynka nadal mocno przeżywała przekazane jej informacje i czuła na sobie ich ciężar mimo tego, że każdy dzień oddalał ją od przykrych wydarzeń.
CZYTASZ
Naruto - the wenin saga
Fanfiction"- Wera - rzekł, dostrzegając wyszyte imię dziecka na dolnej części materiału. Uśmiechnął się złowieszczo pod nosem - Dziwne imię dla dziwnego człowieka-mieszańca. Pasuje jak ulał. Nie martw się dziecino. Nie będziesz musiała się męczyć życiem z nim...