24

62 7 1
                                    

Po kilkunastu minutach dotarliśmy pod salę, w której miało odbyć się nasze wesele. Tam przywitałam jeszcze raz każdego z gości i zaprosiłam do stołu. Po sprawach organizacyjnych przyszedł czas na najbardziej stresującą rzecz, zaraz po przysiędze małżeńskiej, a mianowicie - pierwszy taniec.

Dj puścił nasz utwór, który wspólnie wybraliśmy na pierwszy taniec. Wampir złapał mnie za rękę i nie spuszczając ze mnie wzroku, szepnął:

- Pani Rewińska, mogę prosić do tańca?

Słysząc swoje nowe nazwisko w jego ustach, uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową na znak zgody. Zaraz też zaczęliśmy się powoli kołysać w rytm melodii, wampir obracał mnie od czasu do czasu.

- Jesteś szczęśliwa? – spytał mnie.

- Jak nigdy dotąd – uśmiechnęłam się szeroko, zaraz też dodałam. – Nie wiem, jak przyzwyczaję się do nowego nazwiska.

- Kochanie, jestem pewny że z łatwością.

Kasjan złapał mnie delikatnie i obrócił dokoła, a potem znowu utkwił we mnie spojrzenie.

- Tak wyobrażałaś sobie ten dzień? Jest tak, jak chciałaś? – spytał.

- Jest znacznie lepiej – zaśmiałam się. – A ty jak czujesz się w roli męża?

- Całkiem nieźle – puścił do mnie oczko.

- Jesteś dla mnie najważniejszym mężczyzną w życiu, wiesz o tym?

- Wiem, kochanie. A ty dla mnie najważniejszą kobietę – odpowiedział mi. Nasz taniec powoli dobiegał końca. – Gdy zobaczyłem cię dzisiaj w tej sukni, zamurowało mnie. Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. Po prostu wyglądasz cudownie.

- Kasjan ty również. Świetnie leży ten garnitur, podczas ceremonii nie mogłam oderwać od ciebie wzroku, rozpraszałeś mnie.

- Ty wcale nie byłaś lepsza, prawie zapomniałem słów przysięgi – droczył się ze mną. – Muszę przyznać, że wyglądasz niesamowicie kusząco.

Nasz taniec dobiegł końca, a po nas na parkiet dołączyły inne pary, żeby zacząć się bawić. Cieszyłam się, że jak dotąd wszystko szło pomyślnie, a my byliśmy bohaterami wieczoru.

Jako panna młoda dbałam o to, żeby każdy czuł się dobrze na moim weselu, więc od czasu do czasu krążyłam po sali i rozmawiałam chwilę ze znajomymi albo rodziną.

Przeciskałam się powoli między stołami, co utrudniała mi szeroka suknia. Musiałam uważać, żeby nie zaczepiła się o nic i nie podarła.

Szłam tak powoli, gdy nagle usłyszałam, jak ktoś mnie wołał. Odwróciłam się w kierunku z którego dobiegał głos i ujrzałam machającą do mnie Tanyę. Wniosłam brwi na jej widok i niechętnie podeszłam do niej.

- Alicja, czy mogłybyśmy porozmawiać? - spytała delikatnie.

- O czym? - skrzyżowałam ręce na piersi.

- Usiądź, proszę - wskazała miejsce obok. Spojrzałam na mojego męża, który rozmawiał z Maxem koło okna i usiadłam obok Tanyi.

- Słucham - odezwałam się do niej.

- Wiesz, chciałam cię przeprosić - powiedziała, ważąc ostrożnie każde słowo.

Słysząc co powiedziała, znowu uniosłam brwi do góry, nie odezwałam się, co ona wykorzystała jako możliwość mówienia.

- Chciałam cię przeprosić za to, co stało się podczas waszej wizyty u nas - zacisnęła wargi w wąska linię i dodała. - To nie powinno się wydarzyć. Jest mi wstyd za nasze słowa, zrozum.

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz