Rozdział 4

1.6K 31 3
                                    

Abi

- Gigi znowu nasikała mi w nocy do kapci. - Poinformowała Avery. Nie zważając na to czy przerwała dyskusję, która toczyła się przy stole, ani czy kogokolwiek obchodzą jej rewelacje. Siedzieliśmy całą paczką w stołówce podczas przerwy na lunch.

- Mówiłam ci, że musisz ją wyprowadzać, kiedy tylko wstaniesz - powiedziałam.

- Pierwsze muszę się poczesać.

- Zanim się poczeszesz - uściśliłam.

Spojrzała na mnie jakbym dorobiła się drugiej głowy.

- Widziałaś jak wyglądam, zanim wyprostuję włosy, gdyby ktokolwiek zobaczył mnie tak na ulicy posikałby się na miejscu.

- Więc już wiesz, dlaczego Gigi nasikała ci do kapci, wpadła do twojego pokoju zobaczyła cię i bam.

- Wiesz co, udam po prostu, że tego nie słyszałam, bo nie jestem w nastroju na kłótnię.

- Ja wcale nie miałam zamiaru się kłócić, po prostu stwierdzam fakt - mruknęłam pod nosem. Wydawało mi się, że na tyle cicho, żeby nikt tego nie usłyszał, jednak siedzący obok mnie Danny uśmiechnął się pod nosem. Zauważyłam jak porozumiewawczo na mnie spojrzał. Często zdarzało nam się wymieniać takie spojrzenia w towarzystwie. Lubiłam ten dreszczyk emocji wiążący się z robieniem czegoś o czym nikt nie mógł się dowiedzieć.

- Ja widziałem cię po przebudzeniu, i wcale się nie posikałem. - Skomentował obejmując ją ramieniem wokół talii. Od razu popsuł mi tym humor. Powinnam być do tego przyzwyczajona, ale zazdrość chyba nigdy nie traciła na sile.

- A ja wciąż uważam, że Gigi to głupie imię dla psa - odezwał się Drew, zmieniając temat.

- Co wy wszyscy? - zapytała obrażona wydymając wargi. - Postawiliście sobie dzisiaj za cel wyprowadzenie mnie z równowagi?

- Gdzieżby znowu. Skoro znasz się tak dobrze na biologii mózgu powinnaś zdawać sobie sprawę z tego, że wyrażanie przez kogoś opinii nie jest atakiem na twoją osobę.

Zgadzałam się z nim, ale wiedziałam jednocześnie, że Avery nie da za wygraną.

- Istnieje różnica pomiędzy wyrażaniem własnej opinii, a zwykłą złośliwością. A ty jesteś złośliwy, wiesz po kim nazwałam Gigi, więc się nie odzywaj.

- Masz rację, wolałbym nie poruszać tematu twojej niezdrowej fascynacji supermodelkami.

- To wcale nie niezdrowa fascynacja, to programowanie się na jasno określony cel. Jak zamierzasz cokolwiek w życiu osiągnąć skoro nie wiesz czego chcesz.

- Dobra, dajmy, że twoja teoria ma jakiś sens, ale co do planów życiowych ma imię psa?

- Wbrew pozorom bardzo wiele, pomimo tego, że jestem bardzo inteligentna, zdarza mi się zapominać o tym co sobie obiecuję. Wciąż nie przestałam jeść mięsa dwa razu w tygodniu, chociaż od jakiś sześciu miesięcy obiecuję sobie, że przejdę na wegetarianizm. Gigi jest wszędzie pełno, zawsze jest blisko mnie, a jej imię przypomina mi o trzymaniu się celów. Nie znasz twierdzenia o pętli nawyków?

Wszyscy patrzyliśmy na siebie nawzajem. Avery była inteligentna, nie dało się temu zaprzeczyć, być może była najmądrzejsza z całej naszej grupy. Nigdy jednak nie wykazywała się szczególną pokorą, ani powściągliwością. Potrafiła świetnie wpływać na otoczenie, stwierdziłabym nawet, że potrafiła świetnie manipulować otoczeniem, ale to zabrzmiałoby zbyt negatywnie. Jako jej przyjaciółka nie powinnam mieć o niej złego zdania.

She'll be the one (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz