Rozdział 6

83 10 1
                                    

Nerwowo wybierałam numer do Melanie. Nacisnęłam przycisk z zieloną słuchawką przykładając telefon do ucha. Jeden sygnał, drugi, trzeci...

- Słucham, skarbie?

- Nie mam się w co ubrać!

Nie myślałam o tym, do momentu, w którym nadszedł dzień mojego spotkania z Harrym. Wcześniej niezbyt interesowało mnie to, co noszę. Zwykłe jeansy i podkoszulek były moją rutyną.

- Spokojnie, Nicole.

- Ale to pierwsze ważniejsze wyjście od czasów, kiedy chodziłam z Michaelem. - pożaliłam się.

- Rozumiem.

- Więc co mam robić? - spytałam, nie uzyskując więcej informacji.

- Sądzę, że nie powinnaś się tym przejmować i ubrać się w to, co zazwyczaj. O ile mnie pamięć nie myli, kiedy Harry cię poznał nie biegałaś w czerwonej sukience i szpilkach.

Przemyślałam słowa przyjaciółki i stwierdziłam, że ma rację. Podziękowałam jej za radę kończąc połączenie.


**


Jedyną zmianą, którą wprowadziłam do swojego wyglądu były baletki zamiast znoszonych trampek. Przyglądając się w wąskim lustrze postanowiłam, że założę kurtkę. Przez cały dzień panowała chłodna temperatura, a ja nie zamierzałam marznąć.

W momencie, w którym nakładałam czarny materiał na ramiona, Kevin wyszedł ze swojego pokoju uważnie mi się przyglądając. Od czasu kłótni nasze relacje uległy zmianie. Nie odzywaliśmy się do siebie i ciągle jedno miało pretensje do drugiego. Nie mogliśmy znaleźć porozumienia, jak zawsze po jakichkolwiek sprzeczkach. Irytował mnie ten fakt.

- Gdzie się wybierasz? - zapytał opierając się o ścianę w holu.

- Wychodzę, wrócę późno.

Nie mogłam wyzbyć się przeczucia, że role się odwróciły. To ja zawsze pytałam się o to chłopaka. Tylko, że w przeciwieństwie do niego, nie udzieliłam mu konkretnej odpowiedzi.

- Bądź ostrożna. - usłyszałam zamykając drzwi.

Oczywiście, że będę, Kevin.


**


Czekałam na Harry'ego w umówionym miejscu w parku. Nie chciałam, żeby przyjeżdżał pod mój dom, mimo że na początku padła taka propozycja z jego strony. Nie znałam go, wolałam być więc pewna, że gdyby coś poszło nie tak - on nie zacząłby mnie nachodzić, dając sąsiadom idealny temat do plotek.

- Witaj. Mam nadzieję, że nie czekasz długo. - usłyszałam jego głos.

- Trochę odmarzł mi tyłek. - fuknęłam, udając obrażoną.

- Przykro mi. - zaśmiał się.

Wstałam korzystając z wyciągniętej w moją stronę ręki.

- Będziemy musieli się trochę przejść do samochodu.

- Gdzie mnie zabierasz?

- Na kawę.

- Myślałam, że będziesz bardziej kreatywny.

- Och, zapomniałem dodać, że nie będziemy w Londynie.

- Co? - zapytałam zaskoczona, zatrzymując się w miejscu.

I'm a liarWhere stories live. Discover now