Rozdział V

151 5 0
                                    


*** 

- Plany zajęć dla siódmej klasy! - krzyknęła Cemerie, stając przy stole Ślizgonów podczas śniadania - Lupin, Lestrange, rozdacie pozostałym rocznikom?

- Pewnie - odpowiedziała Lilith, zabierając od ciotki plany zajęć. 

- To jeden z obowiązków vice dyrektora, którego ciotunia nie lubi, co? - zapytał James, puszczając jej oczko. 

- Szlaban, Potter - odpowiedziała od niechcenia, a reszta Ślizgonów wybuchnęła śmiechem zupełnie jakby to było naturalne, że w pierwszy dzień szkoły James Potter dostaje już szlaban.

- Długi chociaż? 

- I będzie jeszcze dłuższy - odpowiedziała, odchodząc od ich stołu. 

- No i co? - zapytał James z dumą, wstając - Kto pobije mój rekord?

- Panie Potter, radziłabym jednak zająć miejsce przy stole, jeśli nie chce pan kolejnego szlabanu - za jego plecami zmaterializowała się McGonagall. 

- Ależ skąd, pani dyrektor - odpowiedział James, kłaniając się profesorce - Wszystkiego dobrego w nowym roku szkolnym! 

McGonagall spojrzała z politowaniem na Jamesa i odeszła do stołu nauczycielskiego. 

- Twoja siostra raczej nie jest dumna z Twojego zachowania - zaśmiała się Casie, wskazując podbródkiem na stół Gryfonów. 

- On nie jest do końca normalny - skomentowała Lily Potter, kręcąc głową nad głupotą swojego brata. 

- Ale za to śmieszny - zaśmiała się Kenya. 

- Śmieszny i odważny - zauważyła Sarah. 

- No, no, no - między dziewczynami siadł właśnie Fred Weasley - Chyba mi nie powiecie, że chcecie odbić Lilith chłopaka, co? 

- Tak, marzymy o tym - zaśmiała się Sarah - Szczególnie Lily. 

- Ehh... gdyby tylko nie byli tacy dobrzy w quidditcha to gotów byłbym polubić Ślizgonów - Fred pokręcił głową. 

- Przecież ich lubisz - powiedziała Kenya - Sam wielokrotnie powtarzałeś, że bez Ślizgonów ta szkoła byłaby nudna. 

- I to jak! - odpowiedział Fred - Ale wtedy sobie przypominam, że Puchar Quidditcha jest w gabinecie Decident... 

- Przecież nawet nie jesteś w drużynie - zachichotała Sarah - Dlaczego tak się przejmujesz tą grą? 

- I mówi to córka Dracona Malfoya - Fred pokręcił Sarze widelcem przed nosem.

- I Hermiony Malfoy - dodała szybko dziewczyna. 

- To by wiele wyjaśniało - zaśmiał się chłopak - W każdym razie, gdybyście nie były takimi ignorantkami, to wiedziałybyście, że w tym roku są sprawdziany na nowego pałkarza. Jekins przecież skończył szkołę. 

- I zamierzasz się zgłosić, co? - zapytała Lily. 

- No raczej - odparł lekko urażony Fred - Urodziłem się po to, aby być pałkarzem. 

- To będziemy kibicować, kuzynie - zachichotała Kenya. 

- W tym roku pałkarz - powiedział Fred na chwilę przestając jeść i zrobił rozmarzoną minę - A za parę lat kapitan drużyny. 

- Kapitanie drużyny, Wasz plan zajęć - głos Cemerie wyrwał chłopaka z zadumy, a dziewczyny zachichotały. 

- Dziękuję, pani profesor - odparł Fred, delikatnie się rumieniąc - Zobaczcie - dodał, zwracając się do dziewczyn - Zaczynamy dzisiaj zielarstwem. 

Siostry Black: Szalone lata sześćdziesiąte [5]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz