-24-

1.2K 101 48
                                    

Do urodzin Izuku było coraz bliżej, ale Katsuki się tym nie przejmował, gdyż prezent miał już gotowy od dłuższego czasu. Wiedział, że był to zajebisty pomysł, i był dumny z tego.
Nikt z tej bandy idiotów go nie przebije, myślał sobie, płonąc wręcz z dumy.

Oprócz tej rzeczy miał również przygotowaną już dla Izuku trochę mniejszą, lecz dość drogą rzecz, która może mu się przydać w bliskiej przyszłości.

-Ciocia Inko o wszystkim wie, i powiedziała, że wyjdzie, jak impreza bardziej się rozkręci, co znaczy, że to ja będę odpowiedzialny za jej dom. No i Deku, ale chodzi o to, że macie go nie zdemolować.

-No wiesz co, Bakugo, za kogo ty nas uważasz? -Oburzył się teatralnie Kaminari, kładąc rękę na sercu.

-Za bandę debili, która zdemoluje mu chatę. -Warknął blondyn w odpowiedzi i zaraz kontynuował. -Mieszaniec przyprowadzi go tam razem z Pyzą, bo tylko oni są na tyle ogarnięci, że się nie wygadają. -Katsuki, mówiąc to, zignorował złe spojrzenia przesyłane mu przez Ashido i Kaminariego. -Będzie klasyczny wypad spod kanap, stołów i tak dalej, i krzyknięcie "niespodzianka". Nic wielkiego.

-Wiesz, ja uważam, że to urocze z twojej strony. -Odezwała się Yaoyorozu, gdy ten tylko skończył mówić. -Miłe.

-Tch, spadaj. Poprostu nie chcę, żeby spędzał kolejne urodziny spędzał sam. Nie rozumiem, jak można spędzać osiemnaste urodziny całkiem samemu. -Prychnął.

-Tak, Bakuś, na pewno o to chodzi. -Uśmiechnęła się Mina podpuszczająco.

-Dobra, zamknij twarz.

Blondyn odwrócił się na pięcie i odszedł, kierując się w stronę swojego domu, a co za tym idzie, domu Deku, którego znów miał w planach najść.

Przychodził do niego na okrągło przez ostatnie dni i miał zamiar tak robić, dopóki tamten mu nie wybaczy, albo przynajmniej w końcu do końca nie wysłucha.
Uparł się, a gdy Bakugo się uprze to nic go nie zniechęci. Midoriya dobrze o tym wiedział.

W rzeczywistości już się nie gniewał, ale nie chciał znów tak szybko wybaczać wszystkiego czerwnookiemu. Poza tym, miło mu było, gdy za każdym razem gdy słyszał dzwonek i otwierał drzwi widział przed nimi te ulubione czerwone oczy i blond włosy, które wpatrują się w niego z tą samą determinacją.

Fakt, było to samolubne z jego strony, ale poprostu lubił patrzeć na nastolatka. Cóż, lubił to mało powiedziane. On wręcz uwielbiał to robić. Nie w takich ilościach i nie tak bardzo, jak kiedyś kochał patrzeć na All Mighta, ale bardzo.

Gdy ponownie usłyszał dzwonek do drzwi, tym razem niechętnie zwlókł się ze swojej kanapy i odłożył książkę.

Te myśli o swojej miłości do Kacchana tak go wymęczyły, że Izuku podjął dziwną, jak na niego, decyzję.
Postanowił zostać parę dni w domu i odpocząć, z czego matka chłopaka była bardzo zadowolona.

Nie lubiła patrzeć, jak jego własny syn tak się przepracowuje, i nie przeszkadzało jej, że opuści szkołę na parę dni. Każdy czasem potrzebuje takiego odpoczynku.
Zabroniła mu robić cokolwiek, co łączyło się z pracą manualną, na co Izuku już mniej chętnie przystał.

Ale musiał przyznać, że wypoczął.
Mimo tych wszystkich myśli kotłujących się w jego głowie, lecz teraz mniej, z czego się cieszył, wypoczął pierwszy raz od naprawdę długiego czasu.

Podszedł do drzwi i otworzył je, nie kłopocząc się sprawdzaniem przez wizjer, kto idzie.

-Hej, Deku.

-Hej, Kacchan. Znów w tej samej sprawie?

-Tak. Będę przychodził, dopóki mi nie wybaczysz. -Odparł zdecydowanie i spokojnie młody Bakugo, co spotkało się z uczuciem gorąca u młodszego.

Ten głos był boski.

-Niech ci będzie. -Izuku westchnął.

Nie chciał już, żeby Katsuki się musiał z nim męczyć, więc odpuścił.

-No w reszcie. -Prychnął Bakugo. -Ale i tak wchodzę na kawę. -Wprosił się, więc zielonooki chętnie odsunął się od drzwi, przepuszczając go w nich.

Zamknął je za nim i sam poszedł do kuchni, by wstawić wodę, podczas gdy starszy zdejmował w holu buty.

Obaj po chwili siedzieli w salonie, pijąc zieloną herbatę, gdyż Katsuki stwierdził, że jest zdrowsza od czarnej.

Bakugo nie lubił niezdrowo się odżywiać, co Midoriya popierał. Również, jako uczeń prestiżowej szkoły dla zawodowych bohaterów i uczeń trzeciej klasy, musiał utrzymywać właściwą dietę, lecz w przeciwieństwie do blondyna miał jedną dużą słabość.
Słodycze.

Izuku uwielbiał wszelkiego rodzaju słodkości i mało czego, co było słodkie, nie zjadł. Z wyjątkiem lukrecji, lukrecji nie znosił.
Ale takie rzeczy, jak kwaśne żelki, lizaki, czekoladki czy pączki, kochał. Mógłby je jeść w ogromnych ilościach, ale wiedział, że nie mógł. Powstrzymywał się i był na ścisłej diecie, już od poznania super bohatera All Mighta osobiście.

-I jak ci się siedzi w domu.

-Wyjątkowo dobrze. Co u reszty? -Zapytał Izuku i napił się swojej ciepłej herbaty.

Kacchan przyglądał się mu chwilę. Uwierzył mu, Izuku wyglądał o wiele lepiej i widać było, że ma dobry humor, czego blondyn nie chciał teraz zepsuć.

-Nie wiem, chyba dobrze.

Piegowaty uśmiechnął się, co drugi odwzajemnił ostrożnie.

-Co robimy? Nudzi mi się. -Wypalił nagle Izuku, czego Katsuki się nie spodziewał i wzruszył tylko ramionami.

Sam nie wiedział, co może robić z kolegą, oraz nic też nie przychodziło mu do głowy.

-Kacchan. -Odezwał się nagle cicho piegowaty. -Mogę o coś zapytać?

-Właśnie to robisz. -Powiedział, ale słyszał w głosie drugiego wahanie.

-Czemu mnie ostatnio pocałowałeś w policzek? -Izuku oblał się rumieńcem na wspomnienie tego, więc odwrócił głowę, żeby agresor tego nie zauważył.

Szlag. Miał o to nie pytać.

Dobre, kurwa, pytanie, przeszło mu jedynie przez głowę, gdy szybko próbował wymyślić jakąś dobrą wymówkę.
Stwierdził, jednak, że nie powie wymówki, a prawdę, która nie była zbyt zadowalająca, prawdopodobnie dla żadnego z nich.

-Nie wiem. -Wzruszył ramionami.

-Aha... -Mruknął Deku niezadowolony z tej odpowiedzi.

Ta miłość jest już dobijająca.


Najlepszego z okazji Dnia Anime <3
Troszkę krótszy dzisiaj ale w następnym już się będzie więcej działo

Profil Wsparcia [BakuDeku] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz