Maddy
Powoli rozumiałam, co siedzi w jego głowie. Miałam pewność, że nie może tam zostać. Oczywiście problem leżał w tym, że nie wiedziałam, co mam zrobić, by tak się stało. On po prostu musiał wyłączyć myślenie, co w jego przypadku wydawało się niemożliwe. A jednak nie miałam zamiaru przestać się starać. Zauważyłam, jak działa na niego ojciec i to w ogóle nie pokrywało się ze słowami Katherine. Mówiła, że są nierozłączni i zawsze zgodni, że Vincent popiera każdą decyzję ojca i nigdy mu się nie przeciwstawia. Czy tak wyglądał człowiek, ślepo wierzący w działania swojego ojca? W to szczerze wątpiłam. Być może tak było, ale uległo zmianie. Miałam nadzieję, że tak właśnie jest, bo to oznaczałoby, że Vincent naprawdę może się zmienić, że tego chce, że tego potrzebuje.
Z jednej strony zupełnie inaczej wyobrażałam sobie ten wspólnie spędzony czas. Spontaniczny wyjazd kojarzył mi się z równie spontanicznymi decyzjami i zwariowanymi przygodami. Tym czasem spędziliśmy resztę dnia w hotelowym pokoju, nie zamieniając ze sobą zbyt wielu zdań. Skupiliśmy się na swojej pracy, ale oboje myślami byliśmy gdzieś daleko. Nie wiedziałam, o czym myślał Vincent, jednak ja w głowie miałam tak wiele myśli, że powoli zaczynałam wątpić w to, co było między nami. Z jednej strony pragnęłam go najbardziej na świecie, a z drugiej bałam się tego związku. Pochodził z pływowej i niebezpiecznej rodziny, trzęsącej całym stanem Nowy Jork. Za ojca miał psychopatę, który jedynie udawał poważnego biznesmena. Jego bracia uchodzili za wariatów, szczególnie Richie, który budził we wszystkich największy lęk. A on sam sprawiał wrażenie, że nie wie dokładnie czego chce. Był tak cholernie niestabilny i niepewny swoich decyzji. Nie było to podobne do kogoś, kto za jakiś czas miał objąć władzę po ojcu. Przy innych wyglądał na zdecydowanego, poważnego, kogoś, kto nie zawaha się zabić, gdy ktoś nadepnie mu na odcisk. Ale gdy nikt na niego nie patrzył, niekiedy się zapominał i wtedy widać było, jak coś go dręczy. Był nieszczęśliwy i nie potrafił odnaleźć tego szczęścia. To nie ja nim byłam. Mógł tak myśleć, jednak wszystko zależało wyłącznie od niego. Mogłam mu pomóc, ale bałam się. Bałam się brnąć dalej w coś, co odbierało mi duszę. Już wtedy czułam, że skradł mi serce, a przecież wszystko dopiero się zaczęło. Co by ze mnie zostało, gdybym go straciła? Zupełnie nic.
Leżałam w wannie pełnej gorącej wody, zastanawiając się nad konsekwencjami wszystkich decyzji, jakie tylko przychodziły mi do głowy. Pewne było, że nie zamierzałam zostawić Vincenta i może to był błąd. Jednak na samą myśl o tym, czułam ogromny ból, rozlegający się po całym moim ciele. W tym układzie musiałam być w jakimś stopniu egoistką. Nie chodziło już tylko o jego szczęście. Chodziło o nasze szczęście i to, co z nim zrobimy. Postanowiłam przestać się zamartwiać, bo szkodziłam tym sama sobie. Gdy obudziłam się rano miałam pewien plan, z którego przez cały dzień rezygnowałam wiele razy. Znów o nim pomyślałam i doszłam do wniosku, że jednak chcę to zrobić. Vincent mógł mnie odtrącić, ale nie zostawić. To mi wystarczyło. Wyszłam więc z wanny, otarłam ciało ręcznikiem, po czym otworzyłam niewielką szafkę, w której wcześniej schowałam komplet czerwonej bielizny, jaki znalazłam w jednym ze sklepów. Kiedy go kupowałam, byłam przekonana, że go użyję i sprawię, że Vincent przestanie się powstrzymywać i w końcu pokaże swoją twarz. Może miewałam wątpliwości, ale finalnie nie zmieniłam planów. Spojrzałam w lustro i wzięłam kilka wdechów. Przy tym facecie denerwowałam się, jakbym walczyła o swoje życie. Gdy wyszłam z łazienki, Vin leżał na łóżku, trzymając w dłoniach gazetę. Uniósł wzrok i na moment zastygł. Ja również się nie poruszyłam, sparaliżowana lękiem przed odrzuceniem. Czekałam na jego ruch, ale zanim do niego doszło, minęło sporo czasu. W końcu jednak poruszył się. Wolno wstał z łóżka i podszedł do mnie.
– Co robisz? – zapytał ochrypłym głosem.
– Nie podoba ci się?
– Bardzo mi się podoba.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 2. Vincent - WYDANA
RomanceVincent Blakemore wydawał się być przykładnym synem swojego ojca. Lata temu odsunął się od rodzeństwa, by przygotowywać się do objęcia władzy, gdy nadejdzie czas. Nie widział w tym niczego złego. Wręcz przeciwnie. Był przekonany, że on jako jedyny w...