Epilog

38 2 112
                                    

Piętnaście lat później

Ten pamiętny wieczór zaczął się wtedy, gdy siedziałem sobie w swoim pokoju czytając książkę. Ktoś postanowił zakłócić mój spokój. Do środka bez pukania wlazł mój ukochany braciszek.

- Heeeej, bracie- po jego tonie już wywnioskowałem, że czegoś ode mnie chce.

- Raito, ile razy mówiłem ci, abyś pukał, gdy wchodzisz? Co ty masz na twarzy?- zapytałem swojego starszego brata.

- Zrobiłem sobie kolczyki- odpowiedział dumnie prezentując dwie metalowe kuleczki umiejscowione w jego policzkach tak, że gdy się uśmiechał, tworzyły mu się tam dołeczki.

- Fajnie, to czego chcesz?

- Młody, słuchaj, jakbyś tak mógł pożyczyć mi...

- Nie pożyczę ci już żadnych pieniędzy!- odpowiedziałem. Już kilka razy mu pożyczyłem i nie wiem jak długo musiałem upominać się o swoje.

Nie wiem, dlaczego, ale nigdy nie potrafiłem się dogadać ze swoim bratem. On zawsze był pewny siebie. Idealny syn, potężny mag wody, duma rodziny, a ja... 

Rodzice długo myśleli, że nie potrafię w ogóle tkać, ale przeliczyli się. Mój dar stał się moim przekleństwem. Jako mag ognia w rodzinie, w której nikt nie nauczył mnie nad nim panować, byłem bardzo niebezpieczny. Wiedziałem doskonale, że tata był kiedyś magiem, ale przez wypadek nie mógł dalej tkać. Rodzice zapisywali mnie na jakieś lekcje, ale w Ba Sing Se nie było dobrego maga ognia, który pozwoliłby mi poskromić moją, tu powiem nieskromnie, naprawdę potężną moc.

Gdy ojciec patrzył się na mnie z poczuciem winy, pękało mi serce. Wiedziałem, że chciałby mi pomóc, ale nie mógł. Najlepiej czułem się w towarzystwie brata mojej babci, to on wiele mnie nauczył i tylko dzięki niemu jeszcze niczego nie podpaliłem. Jednak on mieszkał daleko, a ja byłem nastolatkiem, który nie potrafił się zaakceptować. Wiedziałem, że rodzice mnie kochają, ale zawsze czułem, że moja moc jest problemem. 

- No dobra, nie denerwuj się już tak- powiedział Raito po czym wyszedł.

Wyrwał mnie ze skupienia, więc zamknąłem książkę. Wziąłem do ręki zdjęcie, które stało na biurku. Przedstawiało moją rodzinę, byłem wtedy jeszcze małym chłopcem, a wszystko było łatwiejsze. Przejechałem palcem po sylwetce ojca. Chciałbym wrócić do tamtych czasów, gdy nie patrzył na mnie z poczuciem winy. Dlatego mnie unikasz, tato? Zadawałem sobie wtedy to pytanie praktycznie codziennie. Chciałem, aby zapomniał chociaż jeden dzień nie patrzył na mnie przez pryzmat tego, że jestem magiem ognia. A on mnie unikał, bo myślał, że jestem nieszczęśliwy z tego powodu, że nie umiem panować nad mocą, a ja tak naprawdę byłem nieszczęśliwy, bo mnie unikał. Nigdy mu się do tego nie przyznałem.

Poczułem, że wzbierają we mnie silne negatywne emocje, nigdy nie umiałem ich powstrzymywać, dlatego nauczyłem się je chować.

Nie zrozum mnie źle, rodzice wręcz zachęcali mnie do wyrażania swoich emocji, ale widząc jak moje negatywne odczucia wpływają na nich, postanowiłem, że lepiej będzie, gdy zachowam je dla siebie.

Tego dnia jednak to było coś więcej niż tylko zwykłe załamanie. Poczułem, że rozsadza mnie od środka energia. Przestraszyłem się tego. Próbowałem się uspokoić, ale wtedy zobaczyłem, że pomiędzy moimi palcami przelatują małe iskierki... jakby błyskawice. Nie wiedziałem, że w ogóle coś takiego jest możliwe. Byłem zaintrygowany i przerażony jednocześnie. Jednak strach wygrał.

Ognista krew// ATLA fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz