— przepraszam, że po raz kolejny się z ciebie wyśmiewałem, ale wiesz jacy są. — twój głos brzmiał jakbyś z każdym słowem miał się rozpłakać. — [ ], lubię cię. — złapałeś za moją rękę gdy miałam odchodzić.
dobrze, że to trwało tylko rok. rok, który zrujnował mi głowę.
— rozumiem. — tylko wtedy tyle umiałam powiedzieć. zawsze się bałam, że mogłam coś źle powiedzieć, a ty byś im od razu powiedział. — pójdę już. mama pewnie na mnie czeka, a nie chcę by była zła.
słabo wychodziło mi kłamanie, ale nie chciałam przy tobie płakać.
— możesz spokojnie płakać. nikomu nie powiem. — rozłożyłeś swoje ręce i pokazałeś bym usiadła obok ciebie. zrobiłam to, ale później żałowałam każdej minuty spędzonej w twoim towarzystwie.
przecież głupio się tak zakochać w chłopaku? nie znałam się na miłości, a książki mi w tym nie pomagały, a filmy tylko jakie oglądałam to animowane.
na następny dzień sprawa z wyśmiewaniem ucichła. następny miesiąc też. tak jakby wszystko co się kiedyś stało zniknęło i wtedy przeprosiłeś za nich, otwarcie przy całej klasie.
przyjęłam te przeprosiny choć widziałeś po moich oczach, że najchętniej gdybym ich nie przyjęła. zagryzłam nerwowo wargę, a moje ręce zaczęły się pocić. byliśmy u dyrektora, we dwójkę.
— więc byłaś wyśmiewana?
byłam sparaliżowana. co miałam odpowiedzieć?
chciałam cię uratować bo tak chciało moje serce, ale za to mózg powiedział bym zrobiła coś co do końca życia będzie cię goniło.
— nie. czy możemy już iść? — spojrzałam szybko na twoją twarz, a ty tylko uśmiechnąłeś się do mnie.
— tak, możecie już iść, ale gdybyś coś się działo to przyjdź bądź zawiadom swojego nauczyciela.
gdyby to było takie proste to bym zrobiła, ale bałam się. bałam się, że mogłoby to pogorszyć jeszcze bardziej.
— nie musiałaś tego robić. mogłaś zwyczajnie prawdę powiedzieć. — złapałeś mnie za ramię i pociągnąłeś w stronę szafek. — też brałem w tym udział więc dostałoby mi się.
przecież nie mogłam ci prawdy powiedzieć.
— tak po prostu. — po czym położyłam swoje obie ręce na twoich oczach i złożyłam już wtedy na twoich ustach lekkiego całusa. stałeś nieruchomo dopóki nie zdjęłam swoich dłoni i zażartowałam z tego jak głupio wyglądasz. wiedziałam, że walczyłeś w głowie co masz teraz zrobić. — wrócę na lekcję, ty też.
i zniknęłam.
!
— więc wtedy go pocałowałaś po czym kłamałaś mi w oczy, że się nic nie wydarzyło? co z ciebie za przyjaciółka! — uderzyła mnie lekko w ramię, ale widząc mój grymas na twarzy zaczęła rozmasowywać moje bolące miejsce. — i jeszcze spotkałaś się z jego bliska koleżanką.
— ona mnie zaczepiła w pociągu, a nie ja. spytał się mnie czy coś do niego czuje, ale wiedział dobrze, że kłamię i jeszcze mnie odprowadził! odprowadził!
— mówiłam już to. między wami dalej jest chemia. gdzie ty nie chcesz go znać za to co się działo w podstawówce, a on próbuję cię przekonać do niego co jak widać, nie udaję się mu. — jęknęła. — możemy wyjść w piątkę do jakiegoś klubu bądź na dobre jedzenie. wtedy zobaczę czy jest ciebie wart po tylu latach.
zapukałam do jej głowy — chyba nic tu nie ma, a myślałam, że powiesz mi coś ciekawego. — udałam znudzoną kładąc swoją głowę na jej kolanach.
gdy wspominałam ostatnią noc gdy mnie odprowadził na moich policzkach automatycznie pojawiały się rumieńce i dziwne motylki w brzuchu, których nie mogłam zahamować. to było miłe gdy próbował przez ten czas złapać mnie za rękę, a gdy w końcu to zrobił dostrzegłam jak jego oczy błyszczą.
— możemy się spotkać, to może być miłe.
— miałaś się nie godzić! — potrząsnęła moim ramieniem, a ja poczułam się jakby miała zaraz zwymiotować. — dam ci jutro znać kto się zgodził. — wzięła do ręki telefon i zaczęła coś wystukiwać. — skupmy się w końcu na filmie bo przez godzinę mieliśmy go w dupie.