prolog

13 1 0
                                    

                         Cole pov

- Kiedy już Hiroshi dotknął świętej góry, był szczęśliwy, wiedział że będzie mógł śmiać się z wszystkich odkrywców którym nie udało się dotknąć owego miejsca, lecz nagle poczuł jak coś potężnego przejmuje nad nim kontrolę, nie umiał tego kontrolować i po prostu upadł niekontrolowanie na skały, czuł jak jego ciało jest przez coś przejmowane, ale tego nie rozumiał, chciał po prostu żeby ten ból się skończył, ale nie wiedział że za niedługo jego dusza w ogóle nie będzie istnieć, jak pewnie wiecie ciałem Hiroshiego zawładnął zły duch który stworzył klątwę która tkwi na naszym sąsiedze, Mitari.
To smutne że to im się trafiła i muszą omijać taki ciekawy moment w historii, prawda? - Powiedziała nasza nauczycielka z uśmiechem na twarzy, boże jak ja jej nienawidzę, jak ja nienawidzę historii, to lekcja która w podstawówce sprawiała że nie prawie nie przechodziłem, teraz jest lepiej ale wciąż kurwa nienawidzę tego gówna znanego historią...
Ciekawi mnie po co mi ten przedmiot na... Czekaj na jakim ja kierunku jestem? Dobra nie ważne, akurat usłyszałem dzwonek więc wstałem z ławki i czym prędzej wyszedłem z tego śmieciowiska zwanego klasą i zacząłem myśleć ile jeszcze godzin spędzę w tym miejscu, wyszło mi że to już koniec lekcji i się nie myliłem, więc szybkim krokiem zacząłem iść w stronę szatni tylko wziąć moje buty, bo przecież kto z zdrowym zmysłem sie przebiera, to nie normalne...
I akurat w szatni zauważyłem mojego kochanego przyjaciela. Jaya który się przebierał... A tak pomiędzy nami on nie jest normalny, więc to co mówiłem wcześniej się go zbytnio nie tyczy.

Pomachałem do niego i wziąłem swoje buty a ten zaczął do mnie krzyczeć, wiedziałem już że znowu wciągnie mnie w rozmowę.
- Cole! Cole! Stary przyjacielu co tam u ciebie? - powiedział szczęśliwy i przybił sobie ze mną piątkę, boże jak on mi działa czasem na nerwy, ale o tym nie mówimy.
Uśmiechnąłem się do niego i odpowiedziałem
- jest dobrze, ledwo co przeżyłem tą historię ale tak to jest naprawdę okej

- o jasna golonka! Jak to ledwo przeżyłeś?! Pani Konopnicka cię biła?! Naprawdę nie widziałem nic podejrzanego ale się martwię. -
O to powód dlaczego ten rudy dzban działa mi na nerwy... Czy on nie rozumie pół żartów? Naprawdę?

- nie, nie biła mnie, nie musisz się martwić. - odpowiedziałem mu żartem, to oczywiste że nie musi się martwić jeśli nic mi nie jest oprócz załamania nerwowego przez jego obecność.

- uf... Na szczęście... W każdym bądź razie ja już idę.. widzimy się jutro lub dzisiaj, zależy co zrobią nasi ulubieńcy, Fus, Xu, i oczywiście Brum - zaśmiał się i poszedł, ja mu tylko pomachałem i sam poszłem do domu, Jay miał fuksa że nikt nie słyszał o tym o czym mówił, przecież wtedy odrazu by wyszła nasza tożsamość, a tego nie chcemy.

Ale... Kiedy wracałem do domu nagle zauważyłem jakiś cień w ciemnej uliczce pomiędzy moim a sąsiednim blokiem zauważyłem jakąś czarną kreaturę, odrazu wszedłem do owej uliczki i się rozglądałem, było spokojnie, kiedy już chciałem wyjść poczułem jak coś mnie popycha, przez co się wywaliłem i byłem dosłownie cały ujebamy w jakimś gównie.
- japierdole... - powiedziałem i odrazu stamtąd wybiegłem prosto do domu.

Ciekawi mnie... Co to było? To pytanie najprawdopodobniej będzie mi chodzić całą noc po głowie...

Legenda Hiroshiego||NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz