11.

200 17 7
                                    

jungwon biegł ile sił w nogach. nic się w tej chwili nie liczyło. przy uchu trzymał telefon. było mu zimno, bo w pośpiechu poza butami, bluzą i piżamą, niczego na sobie nie miał, a dzisiejsza noc była jedną z chłodniejszych.

serce biło mu jak oszalałe. dlaczego zadzwoniła akurat do niego?

dobiegł na most, a jego serce się zatrzymało. yi-seo stała za barierką. zaczął biec w jej stronę.

blondynka gdy go zobaczyła popłakała się. powoli weszła z powrotem na most. jungwon podbiegł do niej po chwili i mocno ją objął.

- już dobrze. - delikatnie głaskał blondynkę po głowie.

powoli usiadł na ziemi. yi-seo trzęsła się z zimna. zdjął swoją bluzę i przykrył dziewczynę.

- dziękuję, że zadzwoniłaś. nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś się stało. - po jego policzku pociekła łza.

dziewczyna milczała. może zasnęła. to była dla niej pełna emocji noc, więc nie dziwne, że była wycieńczona.

- spójrz, wschód słońca się zaczął. - jungwon szepnął jej do ucha.

- tak? - przetarła dłonią oczy i przyjrzała się niebu.

oparła się o chłopaka i razem w ciszy obserwowali to zjawisko. yi-seo co chwilę zamykała oczy i zasypiała, po czym wybudzała się ponownie.

jungwon sam nie wiedział co myśleć. gdy w nocy obudził go telefon, jego serce się zatrzymało. w zwyczaju miał zawsze przemyśleć coś, zanim to zrobi, a jednak teraz postąpił wbrew swoim zasadom.

z czasem na moście zaczęli pojawiać się ludzie, którzy z niemałym zdziwieniem przyglądali się nastolatkom. chłopak próbował obudzić yi-seo, ale dziewczyna słodko spała, więc delikatnie uniósł ją do góry i ruszył w kierunku miasta. dotarł na przystanek autobusowy,  z którego jadąc autobusem dojechał pod swój dom. gdy wysiedli z pojazdu yi-seo się obudziła.

- gdzie jesteśmy? - zapytała pocierając oczy wierzchem dłoni. 

- u mnie. musisz coś zjeść. - mówiąc to wszedł do swojego domu.

w salonie stała jego babcia. kobieta gdy ich zobaczyła, od razu do nich podbiegła. 

- co się stało?! cały czas myślałam, że śpisz w swoim pokoju.

jungwon postawił yi-seo na ziemi, a ta ukłoniła się kobiecie.

- przepraszam najmocniej, że przeszkadzam. po prostu nie mam gdzie się podziać i jungwon mnie tu przywiózł.

na widok dziewczyny serce chae-won zmiękło. wskazała jej miejsce na kanapie i poszła do kuchni zaparzyć herbaty dla nastolatków. 

chłopak zajął miejsce obok blondynki. przyglądał się jej zmęczonej twarzy. pozostawała ona bez wyrazu. zaszklone oczy yi-seo wpatrywały się w jeden punkt na podłodze. nie miał pojęcia co się stało w nocy. nie chciał przytłoczyć dziewczyny nasuwającymi się pytaniami, więc tylko przyglądał jej się ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.

- przepraszam. - szepnęła.

- za co? - zapytał zdziwiony w odpowiedzi.

- za to co się dzisiaj stało. nie wiem dlaczego zadzwoniłam do ciebie. wstyd mi za siebie.

- yi-seo. - zwrócił się do niej i przysunął się bliżej. - dobrze, że zadzwoniłaś. nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało.

objął dziewczynę, a ta się rozpłakała.

- masz we mnie wsparcie i nie bój się prosić o pomoc. - delikatnie głaskał ją po głowie.

chae-won stała w kuchni i przyglądała się dwójce licealistów. jedna duża łza powoli potoczyła się po jej policzku. wyglądali jak ona i jej mąż kilkadziesiąt lat temu. spojrzała na zdjęcie znajdujące się na komodzie. uśmiechnęła się.

w tej chwili herbata się zaparzyła i kobieta zaniosła ją do salonu.

- pijcie sobie, a ja pójdę się jednak położyć, bo dla mnie jeszcze za wcześnie. - mówiąc to zniknęła za drzwiami do swojej sypialni.

jungwon podał yi-seo filiżankę z herbatą. ta podziękowała cicho i wzięła łyka.

- smakuje? - zapytał uśmiechnięty.

- bardzo. dziękuję. - na twarzy yi-seo pojawił się rumieniec.

- zdecydowanie lepiej wyglądasz w taki wydaniu. - skomentował.

- jakim? - zapytała i odstawiła herbatę na stół.

- uśmiechniętym.

mówiąc to wstał i opatulił dziewczynę kocem i usiadł obok niej. chłopak poczuł nagle ciepło na swoim lewym ramieniu. spojrzał w tym kierunku.

yi-seo siedziała przytulona do niego z przymkniętymi powiekami. jungwon oblał się rumieńcem i przygryzł wargę uśmiechając się. serce biło mu jak oszalałe. czuł, że dziewczyna mu ufała, a może nawet coś do niego czuła?

nie chciał robić sobie nadziei, więc uspokoił się i teraz z delikatnym, rozmarzonym uśmiechem przyglądał się kruchej twarzy blondynki.

ପ(๑•ᴗ•๑)ଓ ♡

a/n: hejka!! przepraszam, że tak długo mnie tu nie było! miałxm dużo na głowie i nie miałxm zbytniej weny. ten rozdział mnie nie zadowala za bardzo, ale wrzucam go by nie przedłużać swojej nieobecności i aby o sobie przypomnieć! trzymajcie się ciepło <3

eight love letters - yang jungwon enhypenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz