Dzięki temu, że Scarlett odeszła z pracy miała dla Billa więcej czasu i mogła się nim nacieszyć, ale mimo to wybrali się również na randkę, wiedzieli, że znów mogą się trochę nie widzieć. Bill nie poruszał tematu wspólnego zamieszkania, miał wrażenie, że ich relacja toczy się bardzo szybko, ale nie mógł narzekać, podobało mu się. Bill tego dnia postawił na szerokie jeansy i czarną koszulę, zostawił odpięte dwa guziki i uczesał włosy, poprawił kolczyk, który mu się przekręcił i wyszedł do salonu. Scarlett wciąż szykowała się w swoim pokoju. Ubrała na siebie jasnoróżową, obcisłą, satynową sukienkę z lekka bufiastymi, długimi rękawami. Na stopy założyła białe buty na wysokim, trochę grubszym obcasie, nałożyła na palce złote pierścionki, a na szyję naszyjnik, rozczesała włosy i pokręciła je za pomocą magii aby szybciej poszło. Wyszła do Billa, a on uśmiechnął się na jej widok. Podobała mu się w każdym wydaniu. Nieważne czy miała na sobie dresy ubrudzone czekoladą i włosy w nieładzie, czy wystroiła się jak na galę.
Scarlett zamknęła drzwi i chwyciła Billa pod ramię. Pogoda była ładniejsza niż kilka dni temu, świeciło słońce i było całkiem ciepło. Tym razem Scarlett wybierała restaurację. Wybrała znaną już jej od Sakury dość sporą restaurację niedaleko miasta. Gdy tylko weszli otoczyły ich jasne kolory, głównie róż i jasne drewno, na stołach zostały ułożone w kompozycje różowe róże, oraz świecie. Z boku znajdował się bar i wejścia do toalety, a po podłodze toczył się różowy dywan prowadzący do stanowiska szefa sali. Niski mężczyzna przy kości wskazał im stolik na piętrze, obok wielkiego okna, z którego pięknie było widać Egipt. Zamówili sobie po kieliszku różowego wina i rozmawiali aż do momentu, w którym kelner, nieco zniecierpliwiony, przyszedł zebrać ich zamówienia.
— Bill, przemyślałam kwestię mieszkania razem. — wyznała.
— I co o tym sądzisz — zapytał.
— Na razie chciałabym jeszcze odpocząć, a do tego Egipt wydaje się idealny, ale gdy zacznę znów pracować to będę szukała pracy w Anglii. Spróbuję znaleźć mieszkanie, ale, jeśli nie znajdę żadnego, które mi się podoba to, jeśli będziesz chciał, wprowadzę się do ciebie. A uwierz mi, jestem okropnie wybredna co do mieszkań.
— Scarlett, możesz mi powiedzieć, jeśli nie chcesz, nie czujesz się gotowa, albo, że na razie zostajesz w Egipcie i, że nie spieszy ci się z wyprowadzką. — powiedział.
— Dobrze więc. Na razie zostaję w Egipcie, ale chcę z tobą mieszkać gdy już wszystko sobie poukładać. — wyznała.
— Rozumiem. Wszystko w swoim czasie. Nie musisz się przejmować. — powiedział uśmiechając się — Przyjmę cię nawet jakbyś wpadła mi do mieszkania o pierwszej w nocy i obudziła mnie gdy miałem ciężki dzień w pracy. — wyznał.
— Co ty właściwie teraz robisz w pracy? — zapytała.
— Papierkowa robota. Wielka nuda! — wyznał — Ale tak jest lepiej. Mogę być w Anglii, przy rodzicach i ułatwia to wiele spraw. — dodał — Czasami to naprawdę wielka nuda, ale jest całkiem w porządku.
— Skoro ci się to podoba to się cieszę. — powiedziała biorąc łyka wina.
Scarlett miała wrażenie, że przy Billu wszystkie swoje decyzje popełniała bardzo pochopnie, że ze wszystkim się spieszy, ale jednak nie robiła się młodsza. To nie tak, że chciała kogoś desperacko mieć, ale głupio byłoby jej wrócić do Anglii. Nie była tam odkąd Lawrence zmarł. Cały czas się tłumaczyła, że potrzebuje wciąż czasu, ale już dawno pogodziła się z jego śmiercią, co więcej spojrzała na ich związek z innej perspektywy. Bała się, że wszystkie ciotki, które tak bardzo cieszyły się na ich ślub będą ją o wszystko wypytywać. Wiedziała od mamy, że na spotkaniach rodzinnych mówiły; „Nie dziwię się jak nigdy nie wyjdzie za mąż. Lawrence to był ten jedyny”, ale ona po latach czuła, że to nie był ten jedyny, że nie byłby to udany związek. Racja, nie chciała by umierał, mocno przeżyła jego śmierć, ale zrozumiała wszystko. Zastanawiała się co by było gdyby on przeżył i wyszłaby za niego. Teraz z Billem bawiła się lepiej i wydawało jej się, że jest zabawniejszy i przystojnieszy i o wiele bardziej dba o nią.
— O czym tak myślisz? — zapytał Bill, gdy już wyszli z restauracji.
— O niczym ważnym. — powiedziała, a potem westchnęła, skoro poważnie myślała o związku z Billem musiała mu powiedzieć — Nie wiem czy już Ci mówiłam, ale kiedyś już miałam chłopaka i... w zasadzie byłam zaręczona.
— Chyba nie mówiłaś. — przyznał — Byłaś zaręczona?
— Tak. To było cztery lata temu, kiedy mi się oświadczył, byłam bardzo młoda a mimo wszystko się zgodziłam. Rok po tym, kilka dni przed ślubem Lawrence zmarł w wypadku samochodowym. — powiedziała — Trochę się wtedy podłamałam, gdy minął mi okres żałoby po nim zaczęłam imprezować i miałam... mały problem z alkoholem. Na szczęście w porę się opamiętałam, ale... chciałam żebyś wiedział.
— Przykro mi. — powiedział — Nie wiedziałem, że twój narzeczony zmarł. — wyznał — Musiałaś go kochać, co?
— Szczerze to sama nie wiem. — wyznała — Byłam z nim szczęśliwa, świetnie się bawiłam będąc z nim związku mimo, że byłam wtedy sztywniarą, ale to nie był chyba ten, za którego dane mi było wyjść. — odparła — Jak teraz na to patrzę to byłam głupia. Wyszłam za pierwszego lepszego chłopaka, który był bardziej jak mój przyjaciel niż chłopak.
— Jak już sobie wyznajemy różne rzeczy to gdy zaczęłaś mówić teraz o nim i no... nie wiedziałem, że nie żyje to przez sekundę wystraszyłem się, że chcesz do niego wrócić. — wyznał.
— Myślę, że gdyby żył, w końcu byśmy się rozeszli i poszli w dwie różne strony, bo to nie była miłość. — wyznała — Nie taka jak sądziłam.
— Przykro mi słyszeć, że taka sytuacja zmusiła cię do myślenia o tym.
— Ja też. Chciałabym zdać sobie z tego sprawę zanim umarł. — powiedziała.
— Jestem pewien, że patrzy na ciebie i jest z ciebie dumny. — wyznał — Moja mama mówiła, że bliscy zmarli całkowicie nas nie zostawiają. Ciągle są gdzieś blisko, gotowi do pomocy. — dodał — Bracia mojej mamy zmarli na wojnie, ale zdołali jeszcze poznać Freda i George'a, wciąż nawet mają po nich pamiątki, mama mówi, że czasami ma wrażenie, że patrząc na nich widzi swoich braci. — powiedział — Gdy zmarli miałem jedenaście lat. Patrzyłem na żałobę mojej mamy i serce mi się łamało. Szczególnie, gdy Fred i George, mieli wtedy trzy latka, pytali gdzie mama, a ona siedziała godzinami zamknięta w pokoju opłakując swoich braci. Nie rozumieli jeszcze, że zmarli i, że ich nie ma, a oni strasznie ich przypominali i mama nie mogła na nich patrzeć, a tata nie chciał żeby wiedzieli, że to dlatego. Starałem się ich zająć czymś, żeby przestali, ale oni zaczynali tęsknić za mamą, a George zawsze był trochę wrażliwszy i raz zaczął tak płakać, że mama nie mogła tego zignorować. To był pierwszy raz gdy widziałem mamę w takim stanie i nie chciałbym więcej, była kompletnie załamana, bała się o nas wszystkich. — powiedział — Zdążyłam już poznać trochę wujka Gideona i Fabiana, zawsze ich lubiłem, rozbawiali mnie, opiekowali się gdy rodzice byli zajęci, świetnie się z nimi bawiłem. Rzadko o nich mówimy, bo mama nie za bardzo lubi ten temat, ale po ich śmierci się zmieniła. Jak żyli to podobało jej to jak Fred i George sobie żartują, często sama śmiała się z ich żartów, a gdy zmarli nagle stała się oschła i dawała im karę nawet na pokreślenie Percy'ego książki. — wyznał — Ale rozumiem co się stało. Boi się, że stanie się z nimi to samo co Fabianem i Gideonem, bo są do nich podobni. Szczególnie teraz, gdy jest wojna.
Scarlett słuchała tego z otwartymi ustami. Nie wiedziała, że wojna dotknęła też rodziny Billa. Rozumiała co czuje jego mama i wiedziała co czuł Bill patrząc na swoją mamę.
— Może trochę zboczymy z tego tematu i... dasz się zaprosić do tańca. — powiedział Bill wystawiając rękę, byli na placu, gdzie grała mugolska muzyka, piosenka, która grała to piosenka Abby „Why Did It Have To Be Me”.
— Bardzo chętnie. — powiedziała przyjmując jego dłoń.
Musiała przyznać, że Bill potrafił się ruszać i nie był w tym taki zły, a co najważniejsze, świetnie się z nim bawiła. To tylko sprawiało, że była pewna, że może porozmawiać z nim na każdy możliwy temat, na też poważny ale i się z nim dobrze zabawić.
Bill obrócił Scarlett parę razy i objął mocno w talli, nachylił się i złożył krótki pocałunek na jej ustach. Znów się szeroko do niej uśmiechnął, a jej nogi zrobiły się jak z waty.
CZYTASZ
The Night We Met | Bill Weasley
FanfictionScarlett wiedziała co to znaczy strata swojego ukochanego, dlatego od tej pory uważała i bardzo się zmieniła. Po czasie jednak dochodziła do wniosków, że ona i jej były były narzeczony są bardzo się spieszyli a jej ona pokochała długowłosego rudziel...