VIII

1.1K 66 522
                                    

W jednej z kamienic na ulicy Freta, której fasadę zdobiła bogata eklektyczna sztukateria i pilastry, mieściło się mieszkanie wziętego warszawskiego adwokata Fryderyka Staszkiewicza.

Okolica w porze późnego wieczoru nie należała do wykwintnych, a ulica mimo, że zajmowali ją niegdyś rejenci i uczeni w prawie, teraz zamieszkana była również przez mniejszość żydowską. Renomę tej ulicy nie poprawiały domy publiczne znajdujące się kiedyś w sąsiedztwie z ulicą Mostową.

Fryderyk jednak nie ulegał namowom żony na zmianę lokum, ciesząc się z niedalekiej odległości od budynku Sądu na Placu Krasińskich.

To właśnie w salonie mieszkania pierworodnego profesora Staszkiewicza toczyło się życie towarzyskie. Bratowa Cecylia okazała się dla Katy dobrą gospodynią i przyjęła ją i pana Macieja z należytą celebracją. Żałowała jedynie, że nie towarzyszyli jej rodzice, bo czuła się obco w obecności swego brata, który rozmawiał chętniej z jej przyszłym mężem, nie przejmując się jej samopoczuciem i widocznym dyskomfortem.

Młody hrabia miał w sobie urok osobisty, który oczarował poważnego Fryderyka. Zdobył też względy u Cecylii dobrym słowem.

— Rozumiem, hrabio, iż pozwolisz przyszłej ordynatowej wprowadzić w domu niewieście porządki? — zapytała rozbawiona Cecylia, kiedy Maciej nabierał w palce karczochy jak to było dozwolone.

Bien sûr! — odparł gładko. — Pod warunkiem, że wspomniane porządki nie sięgną dalej niż sieni buduaru.

Wszyscy zebrani roześmiali się wesoło z żartu, tylko ryba w gardle Katy stanęła ością. Hrabia zerknął na narzeczoną i wzrokiem nakazał jej się zachowywać.

— Osiedlicie się na stałe w Warszawie? — spytała ciekawsko Cecylia, lustrując uważnie szwagierkę.

Katy uniosła na nią oczy i już otwierała usta, by odpowiedzi udzielić, kiedy wyprzedził ją hrabia.

— Zdecydowaliśmy, że do czasu zakończenia prac remontowych w mojej rodowej posiadłości zamieszkamy w warszawskim apartamencie. Mam nadzieję, że panna Katarzyna nie będzie narzekać na wielkość salonu. Szkoda tracić rozpoczętego sezonu... Na wiosnę, zaraz po podróży poślubnej, przeniesiemy się do Borowic.

Cecylia uśmiechnęła się, ale nie wydawała się usatysfakcjonowana odpowiedzią.

Katy zaś z trudem ukrywała szok i przełknęła ciężko ślinę. Bowiem nigdy wcześniej w ich krótkich rozmowach pomysł o opuszczaniu rodzinnego miasta nie padł. Hrabia umyślnie zrobił to bez konsultacji z nią.

Zachęcona otwartością hrabiego, młoda Staszkiewiczowa, kontynuowała przesłuchanie:

— A wybraliście już miejsce na podroż poślubną? — Fryderyk wejrzał na żonę ostrzegawczo, iż zadawała stanowczo za wiele pytań, ale ona, ignorując męża, bez skrępowania delektowała się blinami z czarnym kawiorem.

— Wybraliśmy Paryż. Katja mówiła, że bardzo chciałaby zobaczyć katedrę Notre Dame, prawda najdroższa?

— Pierwsze słyszę... — mruknęła Katy, za co siedzący obok Maciej spiorunował ją wzrokiem, więc panienka Katarzyna zamrugała nerwowo i zreflektowała się. — Pierwsze słyszę, by narzeczony spełniał każdą zachciankę przyszłej żony.

— Uczynię wszystko by uszczęśliwić Katy — odparł pan Maciej, pierw patrząc Fryderykowi w oczy, a później posłał narzeczonej ciepłe spojrzenie.

— Katy ma niebywałe szczęście — odparła Cecylia i rosnącą w sercu gorycz popiła szampanem, kwasząc się.

Resztę proszonej kolacji Katy siedziała na krześle jak na szpilkach, jedząc jak najciszej potrafiła i wyczekując momentu, kiedy panowie odejdą do gabinetu. Nie żeby była szczególnie rada z rozmowy z Cecylią, ale wystarczyła nienachlana kurtuazja, aby rozmowa z nią okazała się względną. Panie podyskutowały o niedawnej nieskandalicznej sztuce, którą, jak się okazało, obie obejrzały i sączyły ciepłe napoje.

Lojalista I Tom 1 & Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz