**
- Półtora roku wcześniej -
- ...I on... On mnie traktuje jak dziecko! Oboje mnie tak traktują! - wykrztusił rozżalonym głosem Maghnus, opierając się o barierkę królewskiego balkonu. - Nigdy nie będziemy rozmawiać poważnie, a przynajmniej nie wtedy, gdy tego potrzebuję... Nie mogę im ufać, mój królu. - Chłopak przetarł twarz wierzchem dłoni, usuwając z niej kilka drobnych, słonych kropel. - Nie mają do mnie nawet cienia szacunku...
- Twoi rodzice na pewno nie chcą dla ciebie źle. - powiedział łagodnie Adair, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. - Maghnusie, to jest ich instynkt. Nie obwiniaj ich. Próbują cię chronić przed złem tego świata... Zapewne sądzą, że nie jesteś na to gotowy.
- Nienawidzę ich! - syknął wampir, odwracając ku niemu twarz. Nadal miał załzawione oczy. - Robię im za niańkę dla Aurory, kiedy oni ciągle się kłócą! A jak się nie kłócą, to zamykają się w swoich pokojach. Ojciec gada z duchami, matka szyje te głupie suknie, a ja mam areszt domowy, dopóki nie wyczują, że skręca mnie z głodu... A kiedy już mogę wyjść, ojciec tylko sprawdza, czy cokolwiek upolowałem, a potem wraca do swoich spraw, i każe mi iść się bawić. Bawić! Ja już od lat się nie bawię! To do nich zupełnie nie dociera. Ja chcę się szkolić, zwiedzać świat! Ja chcę mieć więcej mocy! Nie będę siedział w piaskownicy, bo oni sobie tego właśnie życzą. Jeśli nie chcą mnie słuchać, to niech tak będzie! Nie musimy rozmawiać. Będę przychodził do domu tylko po to, by zachować pozory, by nie interesowali się, co robię tutaj, w wolnym czasie. Po drugiej stronie kraju. Tutaj przynajmniej się na coś przydaję. Czuję, że robię coś ważnego... Że przydaję się tobie, mój panie.Władca zapatrzył się w linie horyzontu.
- Im szybciej się wyszkolisz, tym lepiej będzie dla ciebie. - odpowiedział krótko. - To leży w twoim interesie, nie moim.
- Ale... - Chłopak popatrzył na jego profil, rozjaśniony pomarańczowym poblaskiem promieni zachodzącego słońca. Król wyglądał niezwykle majestatycznie, ze swoim stanowczym, i niezwykle spokojnym wyrazem twarzy. - Chcę być przydatny tobie. Chcę wiedzieć więcej. I umieć więcej. Chcę, żebyś mógł być ze mnie dumny...Adair popatrzył w jego kierunku, a potem uśmiechnął się ku niemu w bardzo subtelny sposób. W przeciwieństwie do swoich poddanych nie używał wobec niego określeń takich jak „chłopcze" lub „młodzieńcze", które sugerowały ich różnicę wieku. Zawsze mówił mu po imieniu, dając mu tym samym do zrozumienia, że nie traktował go z góry, jak wszystkie wampiry. Morgrav był mu za to niezwykle wdzięczny, dostając zrozumienie, chociaż od jednej osoby.
- Maghnusie... - powiedział cicho mężczyzna, a chłopak zauważył przyjemnie ciepłą barwę w jego mrukliwym, melancholijnym głosie. - Nienawiść to bardzo niszcząca emocja. Nawet jeśli czujesz się przez nich skrzywdzony, nie pozwól, by to uczucie zagnieździło się w tobie na dobre. To ty będziesz cierpiał, a nie oni. Twoja nienawiść niczego nie zmieni. - wytłumaczył mu łagodnie, ściągając dłoń z jego ramienia. - Poza tym, moim zdaniem, jesteś wobec nich zbyt surowy. Twoja matka jest zawsze czujna. Nasłuchuje niemal całą dobę, czy twoja siostra nie znajduje się w niebezpieczeństwie. Broniłaby was aż do śmierci. Twój ojciec rozciąga zaklęcia zabezpieczające dużo dalej, niż możesz to sobie wyobrazić. Jest ciągle wyczerpany. To wszystko jest naprawdę męczące, a oni wykazują się właściwą odpowiedzialnością. Jeśli nie mają dla ciebie wystarczająco dużo czasu... Porozmawiaj z nimi o tym. Po prostu: porozmawiaj.
- Po co? - zapytał ściśniętym głosem młodzieniec. - Żeby znowu mnie zbyli? Żeby znów usłyszeć: „wszystko będzie dobrze, wracaj do zabawy"? Nie jest dobrze! I nie będzie! Oni nawzajem też się nie cierpią. Są razem tylko po to, żeby nas wychować. Nie chcę takiej łaski! - Z krańców jego oczu skapnęło kilka kolejnych kropel. - Nie potrzebuję ich! Chcę być tutaj. Z tobą. To wszystko, czego mi trzeba. Jeśli tak rozkażesz, to nigdy do nich nie wrócę!Adair westchnął ciężko. Na jego wargach pojawił się cień smutnego uśmiechu. Wyciągnął dłoń, by łagodnie zetrzeć z jego policzka kilka opadających, przejrzystych kropel.
- Nie mógłbym wymagać od ciebie czegoś takiego. Daj im jeszcze szansę. - poprosił go. - Może za parę miesięcy, rok, czy dwa, zauważą wreszcie, że jesteś niezwykle dojrzały, jak na swój wiek. Może w końcu cię wysłuchają.
- Może. - bąknął młodzieniec zduszonym tonem głosu; nie chciał, aby zadrżał mu głos, aby nie rozkleić się do reszty. Tak nie wypadało wedle dworskiej etykiety, czytał o tym niejednokrotnie. - A może nie. Nie mógłbym po prostu tutaj zostać? Tu jestem bezpieczny. I mogę się ciągle uczyć. Jestem tu dużo bezpieczniejszy niż z nimi...
- To nie jest do końca prawda. - Ciepła dłoń Adaira przesunęła się na włosy chłopaka, by pogładzić go tam kojącym, spokojnym gestem. Wiedział, że młodzieniec potrzebuje jego wsparcia. Wiedział też, że jest jedyną osobą, która może mu je okazać. A Maghnus był nadal bardzo młody. Był jeszcze dzieckiem w przeliczniku lat wszystkich ras kontynentu. Chciał dodać mu nieco otuchy i realnego wsparcia. - Są takie chwile, w których nie powinieneś tu być. - wyrzekł władca. - Są chwile, w których możesz być wszędzie, byle dalej: ale nie ze mną.
- Jakie to chwile? - zapytał chłopak, patrząc z ufnością w jego piwne oczy. Nie wyobrażał sobie takiej sytuacji. Nie rozumiał, z czego wynikały słowa króla. Władca zawsze był dla niego dobry i wyrozumiały. - Dlaczego wtedy nie byłbym bezpieczny?Władca odsunął rękę, zaciskając palce na żelaznej, zimnej balustradzie. Ponownie zapatrzył się w horyzont i zachodzące słońce.
Rysy jego twarzy zdawały się wyostrzyć, gdy padający od dołu blask podkreślił krawędź szczęki i kości policzkowych. Był teraz równie majestatyczny, co odległy i nieprzystępny. Budzący szacunek, ale i obcość, wywołującą podświadomy niepokój. Nawet u kogoś takiego jak wampir.
Przy chłopaku stała czysta, nieposkromiona potęga, której nawet imponujący wzrost mężczyzny nie pokazywał w wystarczająco dosadny sposób.
- Mam nadzieję, że nigdy się tego nie dowiesz. - powiedział Van Nafaratt, zgorzkniałym, ponurym głosem.
Nawet taka potęga musiała mieć jakieś granice.
**
CZYTASZ
Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)
FanficTrzy rożne wątki romansowe; Regisa, Dettlaffa oraz Geralta z Jaskrem. /Regis, wampir wyższy, nie lubił mówić o swojej przeszłości. Znalazł się jednak ktoś, kto pociągnął go za język... Może nawet zbyt dosłownie. Choć stronił od ludzkiej krwi, krwią...