- Jezu Julia, nie mogę teraz rozmawiać, co chcesz? -rzuciła moja najlepsza przyjaciółka odbierając telefon.
- Czym niby jesteś zajęta?
-Jestem z Damianem.- odparła.- dasz mi żyć? nie będę zajmować się tylko tobą i twoimi problemami.
Jej słowa mnie bolały. Najważniejsza osoba właśnie wbijała nóż w moje plecy. Wiedziała jak mi jest ciężko.
-Spoko, miłego wieczoru.- powiedziałam spokojnie jednak gdy kliknęłam czerwoną słuchawkę, łzy spłynęły po mojej twarzy.
Usłyszałam, że drzwi do mieszkania się otwierają na co jeszcze bardziej się przeraziłam.
-Ja pierdole, a ty znowu ryczysz.- powiedział mój chłopak.- gdzie jest jakiś obiad? cały dzień się znowu obijałaś?!
-Miałam ważniejsze sprawy na głowie niż twoje pierdolone jedzenie!- krzyknęłam co było dużym błędem, bo po chwili poczułam rękę chłopaka na mojej twarzy.
-Chyba na za dużo sobie pozwalasz.- warknął i ponownie mnie uderzył.- wypierdalaj stąd!
Tak było dzień w dzień. Bałam się go zostawić, bo wiedziałam do czego był zdolny.
Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z mieszkania. Był listopad, a na zewnątrz była ogromna ulewa.
Nie wiedziałam do końca gdzie mam się podziać. Do głowy przyszła mi tylko jedna osoba.
Wiktor Jakowski.
Wydawało mi się, że to mogła być aktualnie jedyna osoba, której ufałam i która mogła mi jakoś pomóc.
-Co tam mała?- powiedział odbierając telefon.
-J-jesteś w domu?- spytałam przez łzy.
-Jestem w studiu na Bemowie, ale właśnie się zbieram do domu.- odparł spokojnie.- co się stało Jula? Gdzie ty w ogóle jesteś?- spytał zmartwiony
-Szczerze to nawet sama kurwa nie wiem.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Wyślij mi twoją lokalizacje, zaraz po Ciebie przyjadę.- powiedział.
Stanęłam pod jakimś dachem i szybko udostępniłam chłopakowi moją lokalizacje. Nie czekałam na niego zbyt długo, bo po jakiś 10 minutach zobaczyłam jego auto.
-Wsiadaj szybko.- powiedział.- wszystko w porządku? czy ten skurwiel znowu coś odjebał.
-To wszystko już kurwa nie ma sensu.- powiedziałam.
-Powinnaś z nim skończyć i mówię Ci to od dawna.- powiedział.
-Ale ja się boje rozumiesz?- zwróciłam wzrok w jego stronę.- on jest niepoczytalny, nie wiem co mu w głowie siedzi.
-Uderzył Cię dziś?- spytał poważnie.
-Tak...- odparłam i zauważyłam, że chłopak mocniej zaciska ręce na kierownicy.
-Jutro bierzesz swoje rzeczy stamtąd jak go nie będzie i przenosisz je do mnie.- powiedział.- nie pozwolę żeby jeszcze raz Cię uderzył albo podniósł głos.
-Ja nie mogę Wiktor..- powiedziałam.
-Możesz i to zrobisz, bo w końcu dojdzie do tragedii.- powiedział i podjechaliśmy po jego blok po czym weszliśmy na piętro gdzie mieszkał chłopak.
-Ściągnij buty, a ja zaraz dam Ci coś żebyś się przebrała.- rzucił i ruszył do garderoby po chwili wracając z jakąś koszulką i spodniami.
Poszłam do łazienki, a gdy zobaczyłam swoją twarz w lustrze momentalnie się przeraziłam, bo wyglądałam strasznie. Czułam się źle, że Wiktor widział mnie w takim stanie.
-Jadłaś coś dzisiaj?- spytał gdy weszłam do kuchni gdzie był.
-Ryż z kurczakiem i jakiś jogurt.- westchnęłam opierając się o blat.
-To i tak dobrze.- uśmiechnął się. On tylko rozumiał.- a zjadłabyś gofry?- spytał na co się uśmiechnęłam.
-Pytasz, a wiesz.- zaśmialiśmy się.
Przyznam szczerze, że Wiktor gotował najlepiej na świecie i już nie raz miałam okazje spróbować jego „dań".
•••
-Halo Jula wszystko dobrze?- powiedział wchodząc na balkon.
-Jak to teraz będzie?- powiedziałam, a ten spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.- co ja mam ze sobą zrobić? wezmę te rzeczy i co? będę siedzieć Ci na głowie, bo nie wiem co robić?
-Sam to zaproponowałem.- usiadł obok mnie.- Julia jesteś dla mnie cholernie ważna i nie pozwolę żeby jakiś psychol robił Ci krzywdę, rozumiesz?- przytaknęłam.
Spojrzałam na niego, a nasz wzrok w tamtym momencie się skrzyżował. Pomimo tego, że miał rozwiane włosy przez wiatr to i tak wyglądał cholernie dobrze.
W pewnym momencie nasze twarze gwałtownie się do siebie zbliżyły, a po chwili poczułam miękkie usta blondyna na swoich.
Może i nie robiłam dobrze, ale co w tamtym momencie trzymało mnie przed tym aby skończyć czteroletni związek z jakim psycholem? Nic.
W tamtej chwili zrozumiałam, że to Wiktor jest osobą przy, której czuje się najlepiej. On rozumiał mnie w 100%.
-Przepraszam, nie powinienem.- odsunął się.
-Skończ.- złapałam delikatnie jego twarz i ponownie złączyłam nasze usta. Czułam, że się uśmiecha.
Pierwszy raz od jakiegoś czasu czułam się chociaż trochę szczęśliwa.
-Przeniesiesz się tu, prawda?- spojrzał na mnie.
-Tak.- uśmiechnęłam się i pokiwałam twierdząco głową.
•••
NASTĘPNY DZIEŃ || POŁUDNIEOkoło 16 pojechałam do mojego mieszkania i zabrałam wszystkie swoje rzeczy. Zostawiłam Patrykowi tylko kartkę gdzie napisałam, że to koniec i, że zabieram swoje rzeczy.
Byłam dumna z tego, że w końcu odetnę się od tego człowieka raz na zawsze. Chciałam żyć normalnie, a nie cały czas w strachu.
Jakowski dał mi klucz do mieszkania dzięki czemu spokojnie mogłam wnieść wszystko do środka. Na szczęście w bloku była winda, więc miałam ułatwienie.
Pojechałam potem na Bemowo do nobocoto. Byłam zadowolona z faktu, że wszystko może wrócić w końcu do normy.
-Zrobiłaś to?- spytał chłopak gdy zobaczył mnie w drzwiach. Pokiwałam twierdząco głową, a ten podszedł do mnie i mnie pocałował.
Oczywiście, że oddałam pocałunek.
-Skoro już się od niego uwolniłaś.- zaczął.- chociaż wiem, że dopiero z nim skończyłaś i tak dalej, ale może chciałabyś...- zmieszał się, ale doskonale wiedziałam o co mu chodzi.
-Tak, chciałabym spróbować.- dokończyłam za niego na co ten się uśmiechnął.
-Na prawdę?- spojrzał na mnie.
-Oczywiście, że tak.- zaśmiałam się, a on podniósł mnie, odkręcił wokół i przytulił.- jesteś nienormalny.- zaśmiałam się.
-Uwielbiam Cię Jula.- powiedział, a ja się uśmiechnęłam i złączyłam nasze usta.
Może w końcu znalazłam tę osobę i będę szczęśliwa.
CZYTASZ
DZIECKO || Kinny Zimmer one shot
Fanfiction-Powinnaś z nim skończyć i mówię Ci to od dawna.- powiedział. ONE SHOT O KINNYM ZIMMERZE!