92) Czas wyjaśnień

150 16 26
                                    


**

- On... On chce z tobą rozmawiać. - powiedziała Aurora, patrząc z lekkim zaniepokojeniem na brata. - Właśnie zrobił coś złego. Jakiemuś blondwłosemu panu. I szuka cię.
- Nasz władca? Ale komu? Wielebnemu, prawda? - domyślił się Kinnat. - Co zrobił Wielebny, że go do tego zmusił?
- Nie posłuchał rozkazu. - zasępiła się mała. - Wolał... zrobić coś po swojemu.
- Niemożliwe. Król nie podniósłby na nikogo ręki z takiego błahego powodu. - Chłopak zmarszczył brwi, mając niezrozumienie wypisane na twarzy. - On taki nie jest. A Wielebny jest mu oddany, jest najwierniejszy ze wszystkich! Ha. Zaraz po mnie, ma się rozumieć...
- On... On zamienił twojego znajomego w lód. - wyszeptała nieco przestraszona dziewczynka. - Sięgnął wtedy myślami po taką dziwną, odległą moc... I wtedy wszystko tak strasznie piszczało... I była złość, gniew... To coś było... szalone. Było szaleństwem! Chciało tylko niszczyć. To było straszne! I nadal jest straszne! - Jej oczy zdradzały coraz większe przerażenie. Aurora nie potrafiła zerwać kontaktu z tym, o czym opowiadała. - Ja nie chcę... Ja już nie chcę! - krzyknęła nagle, podrywając się z miejsca, chcąc pobiec do matki. - Za dużo głosów, za dużo tam krzyków!... Nie chcę już tego słyszeć! Jest za głośno!

 Kinnat chwycił ją i zaraz do siebie przytulił, ale przez chwilę sam poczuł ciarki na plecach. Użył na niej swej mocy, nakazując jej wrócić do rzeczywistości. Aurorę przerażało niewiele rzeczy, więc to, co usłyszała, musiało być naprawdę paskudne. Choć mała również była bardzo dojrzała jak na swój wiek, jej emocje nie zawsze działały we właściwy sposób.

- Co tam się dzieje? - zapytała Meara, odrywając uwagę od konwersacji z mężem. - Czemu Aurora jest przestraszona, coś ty jej znowu nagadał, ty nieznośny dzieciaku?

 Kinnat nie zdołał wymyślić na poczekaniu żadnej sensownej historii, więc spuścił głowę, z okropnym poczuciem winy, i już miał się wtedy odezwać, gdy...

 Na górze krypty rozległy się kroki. A potem wszyscy usłyszeli charakterystyczne postukiwanie laski.
Dosłownie moment później, w pomieszczeniu pokazała się rosła sylwetka Adaira. Gdy mężczyzna się wyprostował, sięgał głową framugi drzwi. Na pewno nie bawił się w schodzenie po schodach. Musiał zwyczajnie użyć portalu.

Władca popatrzył przymrużonymi oczami na Geralta siedzącego przy palenisku.

- Wiedźminie. Pokaż mi wszystkie groby, które do tej pory odnalazłeś. - nakazał mu bezdyskusyjnym głosem.
- Oho? O wilku mowa. - parsknął Mouirren, obdarzając obcego gościa nieprzychylnym spojrzeniem.
- Pan wybaczy, ale czy my się znamy? - zapytał obronnie Regis, podchodząc do przybysza i zakładając ręce na piersi. - To jest mój dom i nie przypominam sobie, abym pana do niego zapraszał. Takie zachowanie jest nieakceptowalne. Żądam natychmiastowego wyjścia.
- Nikt Znikąd! Tutaj? To ci dopiero niespodzianka! - zawołał Jaskier, odstawiając pustą już, butelkę na stół. Uparł się, by opróżnić Regisowi cały zapas wina. Do tej pory udawało mu się to z dużym powodzeniem. A wampir mu nie zabronił. - Wiesz, waść? Geralt już uraczył nas historyjką na twój temat... - Zataczając się z lekka, bard podszedł, by stanąć przy Regisie, i oprzeć się o jego ramię. A potem wycelował palec w kierunku rosłego mężczyzny. - Dziwak jest z ciebie, i tyle! - zawołał, czkając z lekka. - Niewychowany dziwak, ot co!

 Młodzieniec puścił Aurorę i z czujnością popatrzył na władcę. Nie znał jego zamiarów, więc postanowił udawać, że się nie znają, tak samo, jak wcześniej. Choć tym razem Adair wyglądał jak arystokrata, nadal nie miał królewskich insygniów.

- Panie Jaskrze, bardzo pana proszę, to nie jest odpowiedni moment na poruszanie tematu manier – wtrącił się prędko Kinnat, widząc, z jak nieswoją miną przybył do nich wampirzy król. - Eee... Pan wybaczy. – Młodzieniec prędko stanął pomiędzy Adairem a Jaskrem i Regisem. - Musiała zajść tu jakaś pomyłka... Może pomylił pan grobowce?

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz