Vincent
Wszystkie sale były niesamowite, ale ta jedna jest po prostu idealna! Szkoda, że nie wpadłam na to, by ci ją pokazać, kiedy byliśmy na miejscu. No i sam ślub możemy wziąć na zewnątrz! Idealne rozwiązanie!
Nie wiedziałem, jakim cudem wytrzymuję w jednym samochodzie z tą dziewczyną. Zachwycała się pieprzoną salą od niemal godziny. Wciąż powtarzała te same słowa, a ja powoli traciłem cierpliwość. Na jej szczęście dojechaliśmy do domu w ostatnim momencie. Jeszcze chwila, a nie dałbym rady słuchać tego pierdolenia dłużej. Kiedy wyszliśmy z samochodu, Nora pobiegła do domu, by powiedzieć o miejscu, w którym mieliśmy wziąć ślub. Gdyby nie to, że na wieczór miałem ważne plany, napiłbym się, by nie zwariować. Tego dnia Danielsowie mieli opuścić dom ojca, co było wyjątkowo dobrą wiadomością. Od naszej ostatniej rozmowy Martin i Killian nie zamienili ze mną ani słowa, a to również było mi na rękę. Skurwysyny zapomnieli, że wszystko zależy ode mnie, musiałem im o tym przypomnieć.
Byłem w swojej sypialni, gdy zadzwonił mój telefon. Na widok numeru Alexandra, skrzywiłem się mimowolnie.
– Tak?
– Co robisz w ten weekend?
– Nie mam planów. Skąd to pytanie?
– Są moje urodziny. Masz ochotę na wycieczkę do New Rochelle?
Zmarszczyłem czoło.
– Zapraszasz mnie?
– Dokładnie. Zabierz ze sobą Maddy.
– Z tym będzie problem.
– Coś nie tak?
Usiadłem na łóżku. Z jednej strony Alexander był ostatnią osobą, której chciałem się zwierzać. Z drugiej jednak strony, chyba po prostu tego potrzebowałem.
– Mad organizuje mój ślub.
Usłyszałem, jak wypuszcza głośno powietrze. Później jeszcze przez chwilę milczał.
– Masz zamiar to ratować?
– Pytasz, czy wezmę ślub z Norą?
– Tak.
Tym razem to ja potrzebowałem chwili ciszy, zanim odpowiedziałem.
– To ostatnia rzecz, którą chcę robić.
– Nie znam się na miłości, ale po przykładzie Jacoba wiem, że warto o nią walczyć.
Nie mogłem uwierzyć w to, że o tych sprawach rozmawiam właśnie z nim. Można było wyczuć dystans między nami, ale i tak było znacznie lepiej, niż jeszcze kilka dni wcześniej. Wtedy pomyślałem, że jest jeszcze dla nas szansa. Nie wiedziałem jak duża, ale poczułem potrzebę sprawdzenia tego. Chyba po prostu potrzebowałem wsparcia, dzięki któremu mógłbym w końcu postawić na swoim. Po tylu latach w tym domu było to dla mnie zbyt trudne.
– Przyjadę w weekend – odpowiedziałem, po czym przerwałem połączenie.
Z okna sypialni zauważyłem, że Danielsowie wsiadają do samochodu. Na ten widok odetchnąłem. Byłem przekonany, że ojciec wpadnie do mnie, by powiedzieć mi co myśli o moim podejściu. Tak się właśnie stało. Nie czekałem długo. Minęło kilka minut, a on wpadł do mojej sypialni.
– Co się z tobą dzieje?! Nie pamiętasz, jaki mamy cel?!
Choć był wściekły, ja zachowałem zupełny spokój.
– Nie. Ty masz cel. Ja po prostu robię to, czego ode mnie oczekujesz.
– Nie zapominaj, że to, co osiągniemy, będzie później twoje!
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 2. Vincent - WYDANA
RomanceVincent Blakemore wydawał się być przykładnym synem swojego ojca. Lata temu odsunął się od rodzeństwa, by przygotowywać się do objęcia władzy, gdy nadejdzie czas. Nie widział w tym niczego złego. Wręcz przeciwnie. Był przekonany, że on jako jedyny w...