1. świat, jest zagrożony.

10 1 0
                                    

Rano słońce wręcz raziło mi w oczy, więc szybko się obudziłem patrząc w telefon jaki jest dzień tygodnia.
Sobota.
- no to zajebiście... Mogę spać... - przeciągnąłem się i po prostu poszedłem dalej spać, znaczy próbowałem uciąć sobie drzemke ale, słońce mi na to nie pozwalało, więc odpuściłem i wstałem, zrobiłem sobie kawę i jakieś ciastko i wróciłem do pokoju, mój stary był w pracy do jakiejś 22 więc miałem wolną chatę.

Kiedy już miałem iść przeczytać jakąś nudną książkę, bo nie miałem nic lepszego do roboty, zadzwonił do mnie telefon, ciekawiło mnie kto to dzwoni do mnie o 6.
- Jay... Japierdole co on chce? -
Zaciekawiło mnie co ten gej chce o tej godzinie, więc odebrałem.
- halo? Rudy? Co chcesz? - powiedziałem, a mój kolega za telefonem zaczął mi coś śpiewać, miałem dość dużego laga mózgu ale wkońcu mi odpowiedział co sprawiło że znów wróciłem na ziemię.
- Hej hej co-o-o-ole! Obudziłem cię? Nie? No mam nadzieję! W każdym bądź razie, musisz przyjść dzisiaj do mnie o 10, nie to nie jest pytanie czy chcesz, po prostu musisz! - no chyba go pojebało, ja nie mam czasu na jakieś przyjacielskie pogadanki, znaczy to nie tak że przed chwilą nie miałem co robić, ale o tym nie mówmy jasne?

- no jasne, mogę przyjść, nie ma problemu! - odpowiedziałem, boże czemu ja nie jestem w ogóle szczery? No cóż, wkopałem się to muszę się wykopać, pójdę z do niego ten jeden jedyny raz, nic na tym nie stracę oprócz weekendu.
- no to super! To widzimy się u mnie pa! - no i odrazu się po tym rozłączył, więc nawet nie miałem jak odpowiedzieć, więc po prostu już zacząłem się zbierać, nie chciałem marnować czasu, chciałem to mieć za sobą jak najszybciej.
Po około pół godzinie byłem gotowy... Ale po co? Miałem być u niego o 10, nie teraz, boże ja i moja punktualność...
W ogóle czemu ja gadam sam ze sobą w myślach?! Jak można być tak głupim jak ja... No cóż.

Usiadłem na łóżku i po prostu czekałem przeglądając social media, nawet nie zdałem sobie sprawy kiedy już była 9:30, więc wziąłem swój cudowny bagaż i wyszedłem z domu, przy okazji wziąłem rower i po prostu pojechałem do Jaya.

To jakie uczycie wtedy odczuwałem było nie ziemskie, słońce które świeciło z samej góry na bloki i drzewa, czułem jak to uczucie trwa wieczność, ale kiedy już byłem pod domem mojego przyjaciela wszystko się skończyło.
Ale no cóż, zapukałem do domu tego Rudego debila i czekałem aż otworzy, ale to co zauważyłem, sprawiło że zawiesiłem się w życiu.

- Cole? Ciebie też Jay zaprosił? - spytała Nya krzyżując ręce.
Ja naprawdę myślałem że zostałem zaproszony jako jedyny, ale widocznie się myliłem.

- no, mnie też, myślałem że jestem jedyny. - wstałem z roweru i wszedłem do środka domu tego cymbała.
Odziwo miał wysprzątane, do tego było w nim okropnie cicho więc pewnie nie było u niego nikogo, ponieważ chłop miał ściany które sprawiały że jeśli by się wydarł na cały głos nikt by tego nie słyszał.
Dziwny człowiek.
Naprawdę.

No cóż, po chwili w 6 siedzieliśmy w pokoju Jaya w ciszy, nie rozumiejąc o co chodzi, ta cisza była niezręczna, zbyt niezręczna.
Więc jako iż miałem tego dość przerwałem ją.
- dobra, super, naprawdę, ale mam jedno pytanie, po co nas tutaj zwołałeś Jay? -
Ten tylko spojrzał na mnie i powiedział cicho.
- chciałem pogadać z wami o tym co ostatnio widziałam wracając do domu... -
Wtedy widocznie każdy z nas zaciekawił się tym co mówił rudo-włosy.

- wiecie, szedłem dzień jak co dzień do domu przez ten park obok osiedla Cola i Zane, aż nagle w jednej uliczce zauważyłem czarną kreaturę, kiedy za nią pobiegłem zostałem popchnięty do kałuży.
Wciąż nie wiem co to było ale mam najgorsze przeczucia. - po usłyszeniu historii Jaya, naprawdę nie mogłem w to uwierzyć, miałem ale nie odzywać ale reszta powiedziała hurem.
- MIAŁE(A)M TAK SAMO! - więc ja też powiedziałem to samo.

- interesujące.. - powiedział Lloyd.
- nie uważacie że to dziwne? Mieliśmy tą samo sytuację w podobnym czasie, to naprawdę niezwykłe... Myślicie, czemu to się wydarzyło? - naprawdę nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, nie rozumiałem nic, więc siedziałem cicho, reszta też, oprócz Zane.

- z moich obliczeń wynika że ma coś coś z tym wspólnego pewna kartka którą znalazłem wraz z Lloydem. - stwierdził i skrzyżował ręce, następnie spojrzał na blondyna.

- myślisz że ta kartka ma coś z tym wspólnego? - spytał zielono-oki

- owszem, przecież ta kreatura nie chciała nas skrzywdzić, tak mi się wydaje. -

Wkońcu przerwałem im konwersację.
- dobra wszystko super, ale jaka kurwa kartka?! -

Lloyd razem z Zanem spojrzeli na mnie.
- wiesz... - powiedział robot pokazując blondynowi żeby pokazał kartkę, więc tak zrobił, to co zobaczyłem szokowało mnie.
" Hiroshi patrzy, Hiroshi szuka zemsty, Hiroshi czeka ".
Było coś jeszcze lecz nie mogłem tego przeczytać, ale pierwsze słowo było na s.

- myślicie że legenda o Hiroshim ma coś w tym wspólnego? Przecież nawet pani od historii powiedziała że tylko nas sąsiad nie może jej słuchać przez klątwę. - spytała zirytowana Nya.
A ja wciąż nie odezwałem się ani słowem, byłem zbyt zszokowany.

- hm.. a co jeśli tak naprawdę ta klątwa tak naprawdę tkwi na naszym mieście? - spytał Zane patrząc na każdego z nas.
W pewnym momencie każdego z nas zamurowało, nie braliśmy takiej opcji pod uwagę więc byliśmy zszokowani.
- inna część legendy Hiroshiego mówi o tym że jeśli 100 tysięcy osób z przeklętego miasta usłyszy legendę o opętaniu to cały świat będzie zagrożony... - dopowiedział Zane.

- czy ty sugerujesz że... - spytałem jąkając się.

- tak... Hiroshi zaniedługo powróci. -

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 23, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Legenda Hiroshiego||NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz