green tea

420 40 52
                                    

Taki funfact: poczatwk ma wazny ukryty spoiler

I wasn't lying when I said that you meant everything to me
But I guess everything means nothing
When you're lying through your teeth

Słowa piosenki 1984 obijały się po mojej głowie mimo to, że w tle leciało Hypnotized. Moja głowa pulsowała przy ilości spożytego przezemnie alkoholu. Smażąc pianki wraz z Jimmy'm, rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach i planach na bliższą przyszłość. W przeplatanych przez nas wątkach znajdowały się również tematy gier i produkcji Netflix'a. Dowiedziałem się, że jest już na ostatnim roku naszego liceum. Brał udziały w konkursach i wolontariacie. Był pomysłowy i nie do końca leniwy. Polubiłem jego energiczną osobowość niemalże od razu.

W mojej dłoni trzymałem odbitkę wykonaną przez Jacobs'a, która przedstawiła mnie z Jimmy'm przy ognisku.

"Otwieramy szampana!" usłyszałem krzyk Sapnap'a, na co przerwałem swoją wypowiedź i odłożyłem kijek z nabitą pianką na balę drzewa. Ruszyliśmy w ich stronę na nowo topiąc się w konwersacji. Przygotowałem w dłoni aparat tak samo jak Karl, a reszta trzymała swoje telefony z nagrywaniem.

Clay pomógł otworzyć mu ciemną, zieloną butelkę zdobioną złotymi naklejkami, a korek wystrzelił na wysoką odległość. Na nocnym niebie nie było go prawie w ogóle widać, zniknął w ciemności wśród widoku gwiazd. Spadając prawie trafił w głowę Sam'a, większość wybuchła śmiechem, a Nick zaczął upijać łyk alkoholu. Z butelki intensywnie lała się piana, ociekając po jego dłoniach. Moczyła jego podwinięte do łokci rękawy bluzy. Podszedłem w jego stronę, upijając zawartość zawartą w grubej wartwie szkła.

"No i jak już jesteśmy naje-" wymachnął butelką złocistej cieczy, prawie oblewając Alyssę. "-bani, możemy grać w butelkę." powiedział, na co zaczęliśmy klaskać z sarkazmem. On jedynie się ukłonił, po czym objął mnie ramieniem. "Idziemy Gogy!" rzucił, jego krok był chwiejny na sypkiej powierzchni piasku.

"Gogy?" uniosłem brew na nowe przezwisko, a ten jedynie ruszył do przodu.

Gdy byliśmy przy ognisku, usiadłem tuż obok niego, sięgając po butelkę czystej.

Tym razem nie chciałem się ograniczać. Czułem potrzebę opadnąć na nowo w ten jakże znany mi stan. Miałem wrażenie, że potrzebna mi jest teraz bezradna zguba.

Upiłem cztery głębokie łyki bez popitki, tuż po nich wziąłem kolejne dwa. Odstawiając szklaną, zakręconą już butelkę, poprawiłem się na swoim miejscu, sięgając po pustą butelkę po piwie. Zakręciłem nią, a ona przystanęła na Karl'u.

"Pytanie." powiedział, kończąc przeglądać zdjęcia na swoim aparacie wraz z Jimmy'm.

"Łyka?" uniosłem z uśmiechem butelkę wódki, na co ze śmiechem odmówił. Moja kreatywność się wypalała, a zmęczenie brało górę.

Smętnym ruchem oparłem się o ramię Nick'a, patrząc na gwiazdy na ciemnym niebie. Księżyc znajdował się za chmurami, co jakiś czas się z nich wynużając. Wsłuchiwałem się w muzykę w tle, po czym na nowo zasięgnąłem po alkohol w przezroczystej butelce. Gra toczyła się dalej, a w tle słyszałem ich stłumione śmiechy.

Głośna muzyka atakowała moją głowę. Dochodziła już druga rano, leżąc przy brzegu ciemnego morza wpatrywałem się w odległe mi wody, ledwo widząc ich horyzont. Pode mną znajdywał się miękki materiał rozłożonego kocu w zielono-fioletową kratę. Reszta bawiła się, skacząc do muzyki i rozlewając gorzką ciecz zawierającą procenty na prawo i lewo. Ja natomiast wpatrywałem się w drobne, zamazane mi punkciki na ciemnym niebie. Tuż za pojedyncznymi chmurami widniał również księżyc, który odbiajał się w spokojnej taflii Oceanu Pacyficznego. Moja głowy pulsowała ogromnym bólem, a źrenicom towarzyszyła smętność. Duża ilość sporzytego przeze mnie alkoholu dawała o sobie znać. Czułem jak moja świadomość nie istniała, jej praca była zaburzona.

High enough • DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz