Nareszcie wróciłam do domu. Ten szpitalny nastrój z każdym dniem coraz bardziej mnie dobijał. Czułam się fatalnie nie tylko z myślą, że muszę cały dzień leżeć, co zupełnie nie było w moim stylu, ale także dlatego, że nie mogłam spędzać wystarczająco dużo czasu z dziećmi. Widziałam jak mała Mia nigdy nie chciała się ze mną rozstawać, zaczynała płakać i protestować jak tylko potrafiła. Z tego co mówił Brent długo nie mógł jej uspokoić. Moja mała biedulka. Od dziś cały czas będziemy spędzać razem. Mamusia już cię nie zostawi.
Kutzle otworzył drzwi, podniósł mnie i na rękach wniósł do domu. Dokładnie tak samo jak wtedy gdy po raz pierwszy tutaj przyjechałam.
-Witaj w domu! - powiedział.
Powoli postawił mnie na nogach i zaczął namiętnie całować. Powoli i delikatnie przejechał dłonią po moim policzku. Czułam jakby ogień rozpalił się w miejscach, gdzie jego palce dotknęły mojej skóry. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Tak bardzo przez ostatnie tygodnie mi tego brakowało, brakowało mi jego.
-Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało. - szepnął i ponownie zbliżył usta do moich. Ponownie mam wrażenie, że on umie czytać w moich myślach. Łapiąc mnie delikatnie, uniósł do góry tak, że otoczyłam go w pasie nogami, a moje ręce spoczęły na jego ramionach.
-A gdzie są...
-Moja mama zabrała je do siebie. Wrócą po siedemnastej - przerwał mi.
-Czyli mamy kilka godzin dla siebie?
-Dokładnie. - powiedział i znów zawzięcie pocałował.
Chwycił mnie mocniej i lekko się chwiejąc zmierzał w kierunku sypialni. Usiadł na łóżku, tak, że ja wylądowałam na jego kolanach. Mimo wyraźnego sprzeciwu z jego strony oderwałam od niego swoje usta i zabrałam się za zdejmowanie jego koszulki.
-Kocham cię -szepnął i spojrzał mi prosto w oczy.
-Ja cię też - szepnęłam i tym razem to ja zaczęłam go całować. Był lekko zdziwiony moim ruchem, ale oczywiście pozytywnie.
***
Fryzjerka robi mi wymyślnego warkocza, muszę przyznać, że wygląda nieźle. Strasznie nie lubię gdy ktoś dotyka moich włosów, ale obiecałam sobie, że nic nie może mi popsuć tego dnia, a tym bardziej jakaś obca kobieta robiąca mi dziwną, aczkolwiek piękną fryzurę. To właśnie dziś Brent i ja staniemy się małżeństwem.
-I jak się pani podoba? - zapytała nieśmiało kobieta.
-Jest idealny. - powiedziałam i obdarzyłam ją wielkim uśmiechem.
-Cieszy mnie, że się pani podoba. Teraz musimy wpiąć welon i robimy makijaż.
-Okay. Oddaje się w twoje ręce. - powiedziałam, po czym obie się zaśmiałyśmy.
Gdy moja fryzura i twarz były już gotowe, należało założyć suknię ślubną. Aby ją kupić wraz z siostrą Brenta przeszłam bardzo dużo sklepów, tak by wybrać tą idealną. Mój wybór padł jednak, na pierwszą jaką przymierzyłam. Miała ona koronowe rękawy i idealnie podkreślała biust, który przyznam szczerze nawet gdy urodziłam nie powiększył się ani trochę. Suknia była także dość krótka, taka trochę przed kolano. Jest środek lata, a w Kalifornii jest prawie zawsze niemiłosiernie gorąco, to był jeden z aspektów takiego a nie innego wyboru.
Ubrana, pomalowana i z idealnie ułożoną fryzurą wyszłam do pokoju, w którym siedziały mamy moja i Brenta. Na mój widok obie wydały z siebie dźwięki przypominające zachwyt, a przynajmniej ja je tak odebrałam.
-I jak wyglądam? - zapytałam.
-Kochanie, wyglądasz tak pięknie. - powiedziała moja mama, a po jej policzku pociekła łza.
CZYTASZ
Stop&Stare (Zatrzymaj się i spójrz) ,,OneRepublic fanfiction"
FanficJane jest zwykłą mało popularną dziewczyną, fanką Linkin Park. Pewnego dnia zupełnie przypadkiem poznaje Ryan'a Tedder'a, następnie również innych członków OneRepublic. Od tego momentu jej życie zupełnie się zmienia...