◈ Opis: Pomimo krótkiej znajomości z księciem Friedrichem cała londyńska elita już wie, że macie się ku sobie. Niektórym się to nie podoba, ale oboje w ogóle się tym nie przejmujecie i wasz romans rozkwita.
◈ Fandom: Bridgertonowie (serial - sezon 1)|
◈ Ilość słów: 4500+
◈ Dla kogo: dla mnie :D
◈ Ostrzeżenia: wciąż nic, wciąż jestem grzeczną dziewczynką...
◈ Od autorki: Druga część „jednopartowego" ff, z Księciem Friedrichem jako naszym wybrankiem serca. Gwiazdką (*) jest oznaczony tekst, z filmu "Duma i uprzedzenie" (jestem wielką fanką tego filmu (książki z resztą też), więc postanowiłam to wykorzystać :D꧁꧂
– Znakomita dzisiaj pogoda, nieprawdaż? – Zagaiła rozmowę ciotka, kiedy siedzieliście pod swoim namiotem nad rzeką w parku. Na samą myśl, że niedaleko stąd poznałaś Friedricha, co oczywiście wciąż było wielką tajemnicą, czułaś motyle w brzuchu. – [T/I]? – Usłyszałaś jak ciotka cię woła.
– Co? Tak, piękna pogoda. – Wyrwałaś się ze wspomnień i uśmiechnęłaś szeroko.
– [T/I] błądzi myślami za swoim księciem – parsknęła cynicznie Eloise.
– Przyjdzie taki dzień, że i ty stracisz dla kogoś głowę – upomniała ją Daphne.
– To się nigdy nie zdarzy.
– Nawet nie wiesz, kiedy – powiedziałaś złośliwie sięgając do talerza po ciastko.
Z każdą osobą, która przechodziła obok was czułaś na sobie zawistne spojrzenia, jeśli nie matek, to panien na wydaniu. Nawet te które już miały swoich narzeczonych posyłały ci wściekłe spojrzenia zazdrości, że jesteś w mieście od niedawna, a znalazłaś lepszą partię niż one same.
– Książę tu idzie! – powiedziała pospiesznie Hiacynta, podbiegając do was, bo dotychczas bawiła się z Gregorym kawałek od was, pod czujnym okiem Colina i Benedicta.
Cieszyłaś się, że nie miałaś w ustach nic do jedzenia ani picia, bo zapewne byś się tym zakrztusiła i ewentualnie zeszła z tego świata lub (chyba) co gorsza narobiła sobie wstydu przed Friedrichem. Chociaż podczas pierwszego spotkania wygłupiłaś się jeszcze bardziej, ale przecież nie musiałaś powielać tych wypadków, prawda? W końcu jaki mężczyzna by wziął sobie za żonę kobietę, której życie może zawisnąć na włosku podczas jedzenia?
Nie wiedziałaś, czy masz siedzieć, czy może wstać. Siedzieć, żeby nie było widać, że liczyłaś na to, że się zjawi. Wstać, no bo to w końcu, do ciężkiej cholery, Książę Pruski! Jednak widząc jak twoja ciotka zrywa się z krzesła również się podniosłaś.
Kiedy w końcu pojawił się na horyzoncie niemal od razu pochwyciłaś jego spojrzenie i mimowolnie się uśmiechnęłaś – tak jak z resztą i on. Znowu poczułaś przyjemne łaskotanie w brzuchu i miałaś wrażenie, że za chwilę nogi odmówią ci posłuszeństwa i albo z gracją opadniesz z powrotem na krzesło lub po prostu w nie, nie trafisz i ponownie runiesz tyłkiem na trawę – jak przy waszym pierwszym spotkaniu.