74

2.1K 107 34
                                    

Kiedy odrobinę już ochłonęłam Diana zaproponowała, że podrzuci nas do studia, w którym przebywał teraz Wiktor. Pisałam z nim i wiem, że miał jeszcze trochę roboty, ale poprosił żebyśmy wpadły. Nie mogłam mu odmówić.

- Obiecaj, że mu powiesz, dobrze? Nie chcę powtórki z rozrywki. - stwierdziła blondynka i spojrzała na mnie wymownie. Przewróciłam oczami, ale zgodziłam się. 

Po niedługim czasie znalazłyśmy się pod Nobocoto, dlatego podziękowałam przyjaciółce, zabrałam Gabrysię i ruszyłam do środka. Tam przy drzwiach zostawiłam wózek i skierowałam się w stronę pokoju, w którym pracował Wiktor. 

- Wujek! - pisnęła szczęśliwie dziewczynka i podbiegła do blondyna, który specjalnie odsunął się kawałek od biurka. Podniósł ją do góry i posadził sobie na kolanach. 

- Cześć skarbie, jak było? - spytał i przytulił ją do siebie.

- Super! Jadłam takie pyszne ciastko i spotkałyśmy takiego jednego pana... - zaczęła opowiadać rudowłosa, jednak Kinny zmarszczył brwi. Już wiedziałam co przykuło jego uwagę.

- Jakiego pana? - przełknęłam ślinę, kiedy przeniósł swój wzrok na mnie. Nie wiem czy wyczytał wszystko z mojej twarzy czy po prostu zaczął opanowywać go lekki niepokój.

- Nie wiem, ale ciocia go chyba nie lubi, bo powiedziała bardzo brzydko. 

- Gabrysiu, masz mój telefon i usiądź na kanapie. Włącz sobie jakąś bajkę albo grę, dobrze? - mała pokiwała głową i posłusznie wykonała polecenie chłopaka. Ten po chwili podszedł do mnie z obojętną miną i po prostu zaczął się we mnie wpatrywać. - Nie chcesz mi czegoś powiedzieć?

- Miałam taki zamiar, ale mnie wyprzedziła. - parsknęłam, jednak on tego nie odwzajemnił - Uspokój się, spotkałam Aleksa i to cała historia. Nic wielkiego.

- Nic wielkiego? - spytał ironicznie - Dziewczyno, ty siebie słyszysz? Typ Cię prawie zgwałcił, a ty mówisz, że to nic wielkiego. - stwierdził z niedowierzaniem, na co westchnęłam ciężko. Nienawidziłam do tego wracać i on dobrze o tym wiedział. Mógł nie mówić tego tak dosadnie. 

- Wiktor, ale ja go tylko spotkałam. Do niczego więcej nie doszło. - może i trochę kłamałam, ale chociaż przekazałam mu większość prawdy. Nie chciałam obarczać go tymi problemami.

- Co dokładnie Ci powiedział? - spytał dobitnie i dalej na twarzy miał tą jedną, stanowczą minę. Cholera, on rzeczywiście się tym przejął. - Klara, mów kurwa!

- Mówił coś, że dawno się nie widzieliśmy, że Gabrysia jest słodka i, że jeszcze mnie znajdzie. - mruknęłam cicho i odwróciłam wzrok. Nie chciałam patrzeć na to jak chłopak zapewne ciska we mnie teraz piorunami. 

- I to nic nie znaczy? On Ci do kurwy groził! - warknął, na co zagryzłam lekko policzki od środka. Nienawidziłam gdy się na mnie złościł, a teraz właśnie to robił. Nawet nie miał do tego podstaw.

- Ale dlaczego ty masz do mnie pretensje? - spytałam sfrustrowana i zmarszczyłam brwi.

- Bo gdybym Cię nie zmusił to byś mi nigdy nie powiedziała! Dlaczego ty to lekceważysz, co?

- Nie lekceważę, po prostu... - zaczęłam, jednak przerwał mi w połowie i chwycił moje dłonie. 

- Mam ochotę go zajebać, przysięgam. - powiedział poważnie, przez co spojrzałam na niego jak na wariata. Chciałam się zaśmiać, jednak nie pasowało to do całej sytuacji. 

- Uspokój się. Jeśli jeszcze raz mnie zaczepi to powiem Ci od razu, dobrze? - spytałam patrząc w jego oczy. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, ale w końcu odpuścił i pokiwał głową. Uśmiechnęłam się lekko i westchnęłam. 

- Wtedy będzie miał przejebane. - warknął pod nosem, kiedy odwrócił się i wrócił do biurka. Przewróciłam oczami i puściłam to mimo uszu, bo nie miałam już siły kłócić się o to dłużej. Usiadłam więc na kanapie obok Gabrysi i wyciągnęłam swój telefon. Musiałam jakoś zabić czas.

*

- Naprawdę nie wiem jak wam dziękować za to, że zajęliście się Gabrysią. - powtórzyła po raz setny Ola i przytuliła mnie na pożegnanie. Zaśmiałam się po czym schyliłam się do dziewczynki, która wtulała się w nogę swojej mamy.

- Było super, prawda? - pokiwała na to głową i uśmiechnęła się. Poczochrałam jej włoski, po czym odeszłam kawałek i stanęłam obok Wiktora, który rozmawiał z Łukaszem.

- No to czas się zbierać. - powiedział w końcu starszy Jakowski i podniósł do góry dziewczynkę oraz torbę z jej rzeczami - Wpadnijcie do nas za niedługo.

- Na pewno przyjedziemy. - odparł mój chłopak, a zaraz po krótkim pożegnaniu zamknął za nimi drzwi i odwrócił się w moją stronę. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem, a ja znów nie miałam pojęcia o co mu chodziło.

- Dalej jesteś zły? - spytałam zirytowana - Nie wiem czy wiesz, ale ja kurwa nic nie zrobiłam! Nie kazałam mu podchodzić do mnie i nie kazałam mu gadać ze mną! Skończ się obrażać, bo mnie już wkurwiasz!

- Nie jestem na Ciebie zły, Klara. - odparł i wzruszył ramionami - Po prostu kiedy patrzę na Ciebie to myślę o tym wszystkim i boję się, że to znów się powtórzy, a tym razem nie zdążę Cię uratować. 

- Wiktor... - wtuliłam się w jego klatkę piersiową i westchnęłam - Nie myśl o tym błagam. Nic się nie stanie, obiecuję. 

- Strasznie się o Ciebie martwię, wiesz? - powiedział cicho i odsunął mnie odrobinę od siebie. Patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem, przez co byłam pewna, że cała ta sytuacja wstrząsnęła nim bardziej niż mną. 

- Wiem i to bardzo kochane, ale naprawdę nie zadręczaj się tym. - pokręciłam głową i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Następnie pogładziłam jego policzek i uśmiechnęłam się lekko. - Możemy już zmienić temat?

- Niech będzie. - odparł i pociągnął mnie za sobą do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. A raczej on usiadł, a ja po prostu opierałam się o niego. 

- Idę pojutrze do lekarza z wynikami. - powiedziałam nagle - Trochę się stresuję, że coś może być nie tak.

- Spokojnie, jestem pewien, że masz wszystko w normie. - uśmiechnął się i pocałował moje czoło. Przymknęłam lekko oczy i postanowiłam nie drążyć dalej tego tematu. Zapewne Wiktor miał rację i rzeczywiście nie było czym się przejmować. 

***

czy to czas powitać aleksa z powrotem??

sorki, że trochę krótszy, ale zależało mi żeby wstawić ten rozdział jeszcze dzisiaj;))

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz