Pewnego dnia pojechałam z tata do Wrocławia po małego kotka w trakcie jazdy powrotnej
nam się zasrał na podłogę dobrze się składa bo mój tato właśnie przed wyjazdem po kota sprzątał samochód trochę śmierdziało ale jak założyliśmy maseczki przeciw kowidowe.Odrazu przestało śmierdzieć.Ale po chwili gówno się rozpłaszczyły i potem nie dało się jego zmyć, a chodniki w samochodzie były nowiusieńkie i mój tato musiał pędzić do sklepu samuchodowego z chodnikami ale nie było chodników wiec pojechał do innego sklepu z chodnikami .ALEEEEE!!!!!tam też ich nie było to pojechał do jeszcze innego sklepu z chodnikami. No i mojego tatę zara szlak weźmie niedość że śmierdzi to niema w sklepach chodników samochodowych.No poprószy szokkkk